ME siatkarzy. "Starzy dobrzy znajomi". Belgowie na drodze Polaków do ćwierćfinału
Dobrze znana Polakom drużyna Belgii będzie w niedzielę we włoskim Bari ich rywalem w 1/8 finału mistrzostw Europy siatkarzy. Biało-czerwoni są zdecydowanym faworytem, jednak nie mogą sobie pozwolić na utratę koncentracji i wpadkę, bowiem przegrany tej rywalizacji wróci do domu.
Biało-czerwoni zakończyli niezbyt wymagającą fazę grupową europejskiego czempionatu w Skopje jako liderzy grupy C z kompletem zwycięstw i punktów, stracili tylko jednego seta w starciu z Holandią. Pozostałych rywali – Czechów, Macedończyków, Duńczyków oraz Czarnogórców – zdominowali bez większych problemów.
Kłopoty zaczęły się jednak dla podopiecznych trenera Nikoli Grbica w drodze do Bari, a następnie już w samym mieście, w którym rozpoczną rywalizację w fazie pucharowej. Jeszcze w Macedonii Północnej okazało się, że samolot, którym wszystkie cztery drużyny z awansem do 1/8 finału ze Skopje podróżowały do Włoch, jest za ciężki, co spowodowało godzinne opóźnienie lotu.
Już w Bari, w trakcie pierwszego treningu, kontuzji dłoni doznał natomiast środkowy Mateusz Poręba, który nie jest oficjalnie zgłoszony do rozgrywek, jednak został powołany w miejsce zmagającego się z urazem Mateusza Bieńka. Poręba miał być więc zabezpieczeniem w razie ewentualnych problemów zdrowotnych trzech środkowych grających w turnieju.
"Po przeprowadzonych badaniach, których wyniki wykluczają udział zawodnika w treningach, sztab wraz z zawodnikiem podjął decyzję o powrocie siatkarza do kraju" - poinformowano.
We Włoszech nie dołączy już do niej żaden inny gracz, trener Grbic weźmie pod uwagę ewentualne uzupełnienie ekipy dopiero przed kwalifikacjami olimpijskimi, które zostaną rozegrane na początku października.
Nieobecność Poręby nie powinna mieć większego znaczenia w kontekście kolejnych meczów, bowiem w najlepszym wypadku Polaków czekają jeszcze tylko cztery starcia. Ich pierwszym rywalem na drodze do medalu będą Belgowie.
"Czerwone Diabły" rywalizowały w grupie A i zanotowały trzy porażki – 0:3 z Włochami, 1:3 z Serbią i 2:3 z Niemcami – oraz dwa zwycięstwa - nad Estonią 3:1 i Szwajcarią 3:0. Do 1/8 finału awansowały z ostatniej pozycji premiowanej grą w fazie pucharowej.
Belgia to 13. ekipa europejskiego rankingu, natomiast 20. na świecie. Dla podopiecznych trenera Grbica, którzy są liderami zestawienia FIVB, jednak w Europie aktualnie zajmują drugie miejsce, niedzielne spotkanie będzie więc powtórką z fazy grupowej, gdy mierzyli się ze znacznie niżej notowanymi drużynami.
Siatkarze z Belgii to etatowi uczestnicy mistrzostw Europy, jednak nie mają w dorobku żadnego medalu. Ich największy sukces to czwarte miejsce, które zajęli w 2017 roku. W pozostałych międzynarodowych imprezach również nie świętowali wielkich triumfów, jedynie w 2013 roku zwyciężyli w Lidze Europejskiej.
W XXI wieku zespoły te mierzyły się 10-krotnie. Belgowie wygrali tylko raz – 3:1 w mistrzostwach Europy w... 2007 roku. Od tego momentu biało-czerwoni niepodzielnie dominowali w tej rywalizacji i tylko w jednym starciu potrzebowali pięciu setów, by odnieść zwycięstwo – w Lidze Światowej, poprzedniczce Ligi Narodów, w 2016 roku.
Gwiazdą rywali jest doskonale znany polskim kibicom Sam Deroo, który w latach 2015-19 bronił barw Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle, a w sezonie 2021/22 grał w Asseco Resovii Rzeszów. Największym zagrożeniem będzie jednak dla biało-czerwonych atakujący Ferre Reggers, który w pięciu meczach grupowych zdobył aż 148 punktów, co daje mu aktualnie piąte miejsce wśród najlepiej punktujących zawodników turnieju.
Początek spotkania aktualnych wicemistrzów świata z Belgami w hali PalaFlorio w Bari w niedzielę o godz. 21. Trzy godziny wcześniej Serbowie zmierzą się z Czechami i zwycięzca tej rywalizacji będzie ewentualnym rywalem biało-czerwonych w ćwierćfinale.
Z Bari - Monika Sapela (PAP)
sma/
