Historyk kina: Redford był jednym z ostatnich wielkich hollywoodzkich aktorów [WYWIAD]
Robert Redford był jednym z ostatnich wielkich hollywoodzkich aktorów, był też sumieniem Ameryki w kwestiach ekologicznych – powiedział PAP dr Michał Oleszczyk, historyk kina, wykładowca na wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego.
PAP: Jakie znaczenie dla amerykańskiego kina i kultury miał Robert Redford?
Dr Michał Oleszczyk: Ogromne. Był jednym z ostatnich wielkich hollywoodzkich aktorów i w pełni zasłużył na to miano. Lista filmów, w których zagrał, jest długa. „Wszyscy ludzie prezydenta”, „Żądło”, „Butch Cassidy i Sundance Kid” przychodzą do głowy jako pierwsze. Był wielkim gwiazdorem, niesłychanie charyzmatycznym, przystojnym, o zaskakująco dużej skali wyrazu.
Należy też pamiętać o Redfordzie jako reżyserze. Jego film z 1980 r. „Zwykli ludzie” został nagrodzony czterema Oscarami.
Kolejne jego dzieło to Sundance Film Festival, który odbywa się co roku w Park City w stanie Utah. Impreza ta od końca lat 80. jest najważniejszym miejscem promocji amerykańskiego kina niezależnego. Cały renesans amerykańskiego kina niezależnego to działalność Redforda i Sundance Institute.
PAP: Czy jego uroda nie ograniczała go do ról amantów? A może był aktorem uniwersalnym?
M.O.: Uroda ograniczyła jego możliwości aktorskie, ale on dzielnie przez całą karierę przeciwstawiał się takim szufladkom. Z czasem pokazywał coraz większą wszechstronność aktorską. Oprócz amantów zagrał także ikoniczne amerykańskie postacie, jak Wielki Gatsby w filmie z 1974 roku. Ta fama przystojniaka podążała jednak za nim. Wystarczy wskazać na „Pożegnanie z Afryką” (1985), gdzie partnerował Meryl Streep.
PAP: Co było momentem przełomowym w karierze Redforda?
M.O.: Myślę, że była to połowa lat 60. i rola, która wyniosła go na absolutne szczyty – „Butch Cassidy i Sundance Kid”, gdzie wcielił się w tę drugą postać. Miał już wtedy na koncie interesujące role, chociażby w filmie „Obława” Artura Penna czy w komedii „Boso w parku”, ale to rola Sundance Kida, czyli rzezimieszka o złotym sercu i perlistobiałym uśmiechu, przesądziła o jego wielkim sukcesie.
Warto pamiętać, że w tym filmie spotkał się z Paulem Newmanem, który wcielił się w postać Butcha Cassidy’ego. Ich duet okazał się niesłychanie inspirujący, to chyba najbardziej ikoniczny duet w historii kina. Panowie spotkali się ponownie w filmie „Żądło”, który zdobył Oscara.
PAP: Który z jego filmów był największym sukcesem komercyjnym?
M.O.: Najbardziej kasowym filmem z udziałem Redforda okazała się „Niemoralna propozycja” z 1993 roku. Aktor wcielił się w milionera, który składa bohaterce granej przez Demi Moore słynną ofertę – noc spędzoną razem w zamian za milion dolarów. Także w tej roli jego nieodparty urok był kluczowym elementem kreacji.
PAP: Czy jako reżyser Redford osiągnął taką samą pozycję, jaką miał jako aktor?
M.O.: Jego film „Zwykli ludzie” (1980) otrzymał cztery Oscary, m.in. za najlepszy film i dla najlepszego reżysera - Redford pokonał Martina Scorsese z filmem „Wściekły byk”, co do dzisiaj jest głośno dyskutowane. Wskazałbym jeszcze na jego inny wybitny film – „Quiz Show” z 1994 r., w którym zajął się oszustwem w słynnym amerykańskim teleturnieju.
PAP: Jakie tematy poruszał w swoich filmach?
M.O.: Często podejmował tematy związane z uczciwością obywatelską i polityczną. Był sumieniem Ameryki także w kwestiach ekologicznych - to właśnie o ochronę środowiska walczył całe życie.
Był wzorem gwiazdora zaangażowanego w kwestie społeczne, zależało mu na uczciwości państwa, o czym najlepiej świadczą „Wszyscy ludzie prezydenta”, w których zagrał jednego z dziennikarzy odkrywających aferę Watergate. Inny przykład to film „Trzy dni Kondora”, w którym pokazywał głęboko idącą korupcję amerykańskiego systemu.
Rozmawiał Tomasz Szczerbicki
Dr Michał Oleszczyk jest historykiem kina, wykładowcą na wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego.
„New York Times” poinformował we wtorek, powołując się na impresariat aktora, że Redford zmarł we śnie w swoim domu w stanie Utah. Miał 89 lat. (PAP)
szt/ miś/ know/