2021-12-28 09:48 aktualizacja: 2021-12-28, 10:18
Pożegnania trenerów z piłkarską reprezentacją Polski w XXI wieku najczęściej były smutne, ale nigdy tak gwałtowne i niespodziewane jak w przypadku Paulo Sousy. Potwierdza się jednak zasada, że współpraca się nie układa, gdy nowy prezes PZPN "dostaje" selekcjonera po swoim poprzedniku.

Warszawa, 23.04.2001. Trener Jerzy Engel Fot. PAP-Przemek Wierzchowski
Reprezentacja Polski w to stulecie wkraczała z Jerzym Engelem w roli selekcjonera. Początki były znakomite - przez eliminacje mistrzostw świata 2002 do Korei Południowej i Japonii biało-czerwoni przeszli jak burza. Do Azji kadra udawała się z wielkimi nadziejami, czego nie ukrywał sam selekcjoner.
Porażki 0:2 z Koreą Południową i 0:4 z Portugalią sprawiły jednak, że już po dwóch spotkaniach jego podopieczni stracili szansę wyjścia z grupy. Na pocieszenie, w meczu o "honor" i w mocno zmienionym składzie, pokonali USA 3:1, a po powrocie do kraju ówczesny selekcjoner przestał pełnić tę funkcję.
"Rozwiązaliśmy kontrakt z trenerem Engelem ze skutkiem od 1 lipca. Szkoleniowiec to zaakceptował, a zawodnicy potwierdzili. Założenia nie zostały zrealizowane, a za to odpowiedzialny jest selekcjoner" - poinformował 21 czerwca 2002 roku Michał Listkiewicz, będący wtedy prezesem PZPN.

21.08.2002. Zbigniew Boniek Fot. PAP-Jerzy Undro
Engela zastąpił ówczesny wiceprezes Zbigniew Boniek, ale wytrwał na stanowisku trenera kadry niespełna pół roku. Sam zrezygnował - w dość tajemniczych okolicznościach - na początku grudnia 2002 roku.

02.06.2006. Trener reprezentacji Polski Paweł Janas Fot. PAP/Radek Pietruszka
Wkrótce potem funkcję selekcjonera powierzono Pawłowi Janasowi. Na Euro 2004 w Portugalii drużynie narodowej nie udało się awansować, ale zakwalifikowała się na mistrzostwa świata 2006 w Niemczech. Mundial za zachodnią granicą okazał się jednak wielkim rozczarowaniem. Biało-czerwoni przegrali dwa pierwsze mecze (0:2 z Ekwadorem, 0:1 z Niemcami) i jako pierwsi stracili szansę awansu do 1/8 finału. Na koniec pokonali Kostarykę 2:1 i wrócili do domów.
Listkiewicz zachował się bardzo dyplomatycznie wobec Janasa, ale dziennikarze i kibice nie byli tak wyrozumiali. Kadrę i ówczesnego selekcjonera spotkała bardzo duża krytyka za mundial.
"Bardzo wysoko oceniamy pracę trenera Janasa" - powiedział prezes Listkiewicz na konferencji prasowej 11 lipca 2006 roku, po posiedzeniu zarządu PZPN, informując o zakończeniu współpracy z dotychczasowym selekcjonerem i podpisaniu kontraktu z nowym - Leo Beenhakkerem.

2009-09-09. Trener reprezentacji Polski Leo Beenhakker Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
"Otwieramy dziś nowy rozdział w historii polskiego futbolu. Udało nam się namówić do współpracy szanowanego w świecie piłkarskim i utytułowanego trenera. Wierzę, że Beenhakker wprowadzi nową jakość do polskiego futbolu" - dodał Listkiewicz
Holender w świetnym stylu, mimo trudnej grupy (m.in. z Portugalią, Serbią i Belgią), awansował na mistrzostwa Europy 2008 w Austrii i Szwajcarii. Turniej znów okazał się jednak rozczarowaniem dla polskich kibiców. Biało-czerwoni przegrali z Niemcami 0:2, zremisowali z Austrią 1:1 i na koniec ulegli grającej w mocno rezerwowym składzie Chorwacji 0:1.
Po mistrzostwach doświadczony szkoleniowiec pozostał na stanowisku, jako pierwszy w kadrze Polski po wielkim turnieju w XXI wieku.
Jesienią 2008 roku doszło jednak do zmiany na stanowisku prezesa PZPN - następcą Listkiewicza został Grzegorz Lato. W miarę upływu czasu relacje nowych władz federacji z selekcjonerem były coraz bardziej napięte. Ostatecznie, pod koniec nieudanych eliminacji MŚ 2010, Holender przestał pełnić swoją funkcję.
Prezes Lato tuż po przegranym 0:3 meczu ze Słowenią w Mariborze poinformował, że był to ostatni mecz Holendra w roli trenera kadry. Swoją decyzję ówczesny szef federacji przekazał najpierw mediom, o co Holender miał do niego duże pretensje. Dlatego nie stawił się na zaproszenie w siedzibie PZPN w połowie września 2009 roku.
"Trener wykonał kawał dobrej roboty w polskim futbolu. Wywalczył historyczny awans do ME, w związku z tym dostał szansę. Teraz jednak widać, że coś się wypaliło między nim i drużyną, a także PZPN" - przyznał już na spokojnie Lato na Okęciu po powrocie ze Słowenii.

Chorzów 2009-10-13. Trener piłkarskiej reprezentacji Polski, Stefan Majewski Fot. PAP/Andrzej Grygiel
W pozostałych dwóch spotkaniach eliminacyjnych kadrę prowadził Stefan Majewski.

Trener Franciszek Smuda Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Później nastała era Franciszka Smudy. Na Euro 2012 Polacy nie musieli się kwalifikować, ponieważ jako współgospodarze turnieju mieli zapewniony udział. Występ znów okazał się nieudany - dwa punkty w grupie po remisach 1:1 z Grecją i Rosją w Warszawie oraz porażce 0:1 z Czechami we Wrocławiu.
"Rozmawiałem z trenerem Smudą. Jego kontrakt kończy się 31 sierpnia. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że wypłacam mu wszystkie pensje i należności obowiązujące do wygaśnięcia umowy. I już teraz rozpoczynamy procedury, zmierzające do wyboru nowego trenera kadry" - przyznał 19 czerwca 2012 roku prezes Lato.
Niespełna miesiąc później następcą Smudy został Waldemar Fornalik.

Warszawa, 12.10.2013. Zawodnicy kadry narodowej: Jakub Rzeźniczak , Artur Jędrzejczyk, Grzegorz Wojtkowiak oraz trener Waldemar Fornalik Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Znany z solidnej pracy w klubach szkoleniowiec nie zdołał awansować na mistrzostwa świata 2014 i kolejny prezes PZPN, Zbigniew Boniek powierzył obowiązki selekcjonera Adamowi Nawałce.

Kazań, Rosja, 24.06.2018. Trener piłkarskiej reprezentacji Polski Adam Nawałka Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Potwierdziła się wówczas niepisana zasada, że to niedobrze dla wszystkich stron, gdy prezes PZPN dostaje selekcjonera "w spadku" po swoim poprzedniku. Fornalika mianował Lato, a zwolnił Boniek.
Mimo pierwszych niepowodzeń w meczach towarzyskich Nawałka zbudował silną reprezentację, która awansowała na Euro 2016 we Francji. Tam dotarła do ćwierćfinału, przegrywając w rzutach karnych z późniejszym triumfatorem - Portugalią.
Nic więc dziwnego, że Nawałka pozostał na stanowisku. Później doprowadził kadrę do awansu na mistrzostwa świata 2018 w Rosji, ale ten turniej okazał się piłkarską klapą.
Po porażkach 1:2 z Senegalem i 0:3 z Kolumbią Polacy stracili szansę awansu. Na koniec fazy grupowej pokonali Japonię 1:0, ale mecz przeszedł do historii głównie z powodu ostatnich minut, gdy Japończycy - których taka porażka premiowała do fazy pucharowej - podawali piłkę między sobą.
Po powrocie do Polski Boniek i Nawałka spotkali się, aby omówić dalsze plany. Ostatecznie uznano, że ich drogi się rozejdą, o czym ówczesny selekcjoner poinformował na konferencji prasowej 3 lipca 2018 roku.
"Każdy dzień pracy z reprezentacją był piękną przygodą i wielkim przeżyciem. Jednak pewien etap się zakończył, pewna formuła się wyczerpała i z pełną odpowiedzialnością podjąłem decyzję o pożegnaniu z reprezentacją" - powiedział Nawałka.
A Boniek dodał wówczas w rozmowie z dziennikarzami: "Jeśli mam być szczery, uważam, że Adam podjął dobrą decyzję (...). Jako jedyny selekcjoner zakończył tę pracę mocniejszy w chwili rozstania niż w chwili przyjścia".

Trener Jerzy Brzęczek Fot. PAP/Leszek Szymański
Nowym selekcjonerem został Jerzy Brzęczek. Awansował bez kłopotów z teoretycznie niezbyt mocnej grupy na Euro 2020, ale turniej z powodu pandemii został opóźniony o rok.
Jesienią 2020 roku Brzęczek utrzymał kadrę w najwyższej dywizji Ligi Narodów, lecz wyjazdowe porażki z Holandią 0:1 i Włochami 0:2, na dodatek w kiepskim stylu, sprawiły, że na kadrę i selekcjonera spadła fala krytyki.
Mimo tego niespodzianką była decyzja Bońka o zmianie selekcjonera, a zwłaszcza czas jej podjęcia - styczeń 2021, czyli pięć miesięcy przed opóźnionym turniejem ME.
"Za kadencji Brzęczka, poza problemem sportowym, było kilka innych problemów i w tej sytuacji obowiązkiem prezesa PZPN było nie bać się podjąć decyzji" - przyznał później Boniek.

Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Paulo Sousa Fot. PAP/Adam Warżawa
Miejsce Brzęczka zajął w styczniu 2021 roku Paulo Sousa. Podczas pierwszych wideokonferencji prasowych było sporo chęci, uśmiechów i wzniosłych słów.
"Jestem zaszczycony i dumny, że zostaję trenerem polskiej drużyny narodowej. Polska to kraj futbolu i jestem pewien, że wasz entuzjazm dostarczy nam siły, wsparcia, wiary i razem będziemy mogli powalczyć w mistrzostwach Europy" - mówił Portugalczyk w materiale wideo, zanim jeszcze przyleciał do Polski.
Na Euro biało-czerwoni odpadli już po fazie grupowej. W trzech spotkaniach wywalczyli jeden punkt. Na inaugurację ulegli niespodziewanie Słowacji 1:2, następnie zremisowali z Hiszpanią 1:1 i przegrali ze Szwecją 2:3.
Mimo braku awansu do 1/8 finału Boniek nie zwolnił Portugalczyka. Sousa miał wciąż ważny kontrakt z PZPN, poza tym ówczesny szef federacji kończył swoją pracę - 18 sierpnia nie mógł ubiegać się o trzecią kadencję z rzędu. Nowym prezesem związku został Cezary Kulesza.
Koniec kontraktu Sousy z PZPN zależał od wyników Polaków w walce o awans do mistrzostw świata 2022. Zespół zajął drugie miejsce w grupie eliminacyjnej i wystąpi w marcowych barażach, więc umowa Portugalczyka automatycznie przedłuża się do tego czasu. Podobnie byłoby w przypadku awansu na mundial.
To jednak już głównie teoria. Prezes Cezary Kulesza przyznał w niedzielę, że został poinformowany przez Sousę, iż selekcjoner chce rozwiązać za porozumieniem stron kontrakt z powodu oferty z innego klubu (według światowych mediów chodzi o Flamengo Rio de Janeiro). Jak dodał, to skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, niezgodne z wcześniejszymi deklaracjami trenera.
W środę odbędzie się specjalne posiedzenie zarządu PZPN. Jednocześnie trwają analizy prawników, o jakie odszkodowanie powinna wystąpić polska federacja, gdyby Sousa zerwał umowę w sposób jednostronny i podpisał kontrakt z innym pracodawcą.
"To zachowanie Paulo Sousy, sprzeczne z wcześniejszymi deklaracjami i poważnie godzące w nasze przygotowania do marcowych baraży, bardzo podważyło zaufanie do selekcjonera. Nie tylko ze strony PZPN, ale też piłkarzy, kibiców, całego środowiska piłkarskiego. W związku z tym trudno wyobrazić sobie, żeby w takim stanie rzeczy trwała dalsza misja Portugalczyka z reprezentacją Polski" - powiedział PAP Piotr Szefer, dyrektor biura zarządu PZPN.
Po raz kolejny potwierdziło się więc, że "nowy prezes - stary trener" to nie jest zbyt korzystny układ w PZPN...
Autor: Maciej Białek (PAP)
io/