Ukraiński korespondent opuścił Rosję, bo bał się o osobiste bezpieczeństwo. "Nie chcę być więźniem Kremla"
Korespondent ukraińskiej agencji informacyjnej Unian Roman Cymbaluk opuścił Rosję, gdy dostał od miejscowej prokuratury wezwanie na przesłuchanie - podaje w poniedziałek ukraiński portal Hromadske.
"Wyjechałem z Federacji Rosyjskiej, bo uważam, że moje osobiste bezpieczeństwo jest zagrożone" - powiedział Cymbaluk telewizji Hromadske. Zaznaczył przy tym, że nie wiadomo, czy w ogóle wszczęto wobec niego jakąkolwiek sprawę. Podkreślił, że nie spieszy się z powrotem do Rosji, gdyż nie chce zostać "więźniem Kremla" i czekać na ewentualną wymianę.
W grudniu adwokat Nikołaj Połozow poinformował, że w Rosji mogą być wszczęte wobec Cymbaluka sprawy z artykułu dotyczącego ekstremizmu. Datę przesłuchania wyznaczono na 24 grudnia. Rosyjskie media podały, że sprawa miałaby dotyczyć rozpalania wrogości międzyetnicznej, za co grozi pozbawienie wolności od dwóch do pięciu lat.
Hromadske wskazuje, że postępowanie może być wszczęte w związku z jedną z wypowiedzi korespondenta. Cymbaluk powiedział, że jeśli Rosjanie przekroczą granicę Ukrainy z bronią w rękach, "będą zabici, zniszczeni jak wściekłe psy".
Agencja Unian, dla której Cymbaluk pracował w Moskwie przez ponad 10 lat, podkreśla, że jest to ostatni ukraiński dziennikarz akredytowany na stałe przez MSZ Rosji. (PAP)
jjk