Wjechała w stację paliw w Rymaniu. Tłumaczyła, że bała się partnera z Holandii i chciała, aby policja jej pomogła
Sąd Rejonowy Szczecin-Centrum w Szczecinie, a nie sąd w Kołobrzegu, rozpozna wniosek prokuratury w sprawie 38-letniej Katarzyny A., która wjechała autem w budynek stacji paliw w Rymaniu. Zdecydowała ekonomika procesowa – powiedział w środę PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Zgodnie z opinią biegłych uzyskaną przez Prokuraturę Rejonową w Kołobrzegu Katarzyna A., która wjechała autem w budynek stacji paliw w Rymaniu, miała zniesioną poczytalność w chwili popełniania czynu. Z tego względu, o czym informował we wrześniu ub.r. rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, podejrzana nie może zostać postawiona w stan oskarżenia.
Z końcem października ub.r. prokuratura skierowała do kołobrzeskiego sądu wniosek o umorzenie postępowania z jednoczesnym wnioskiem o umieszczenie Katarzyny A. w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Posiedzenie Sądu Rejonowego w Kołobrzegu w tej sprawie zostało wyznaczone na 15 grudnia ub.r., jednak się nie odbyło, a 31 grudnia akta zostały przekazane do Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum w Szczecinie, który, jak potwierdził w środę PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie Sławomir Przykucki, został wyznaczony do rozpoznania wniosku.
"Zdecydowały o tym względy ekonomiki procesowej. Biegli powołani do tej sprawy są ze Szczecina, oskarżona z Goleniowa, zdecydowana pozostałych świadków również ma bliżej do Szczecina niż Kołobrzegu" – zaznaczył Przykucki.
Wjechała w stację paliw, uciekała i sama zgłosiła się na policję
Katarzyna A. w noc z 27 na 28 lutego 2021 r. wjechała samochodem w budynek stacji paliw w Rymaniu (woj. zachodniopomorskie), gdy na miejscu byli już policjanci wezwani do kolejnej interwencji wobec kobiety przez obsługę obiektu. Mimo próby jej zatrzymania, oddanych przez policję strzałów, kobieta odjechała srebrnym bmw i sama zgłosiła się do jednego z komisariatów policji w oddalonym o ok. 50 km Koszalinie. Została zatrzymana.
Kobiecie śledczy przestawili cztery zarzuty. Dotyczyły one uszkodzenia mienia o łącznej wartości 20 tys. zł i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dwóch pracownic stacji i funkcjonariusza policji, na skutek wjechania samochodem marki BMW w budynek stacji paliw, wywierania wpływu na czynności funkcjonariuszy oraz posiadania nieznacznej ilości marihuany i prowadzenia pojazdu pod wpływem narkotyków.
Katarzyna A. w prokuraturze przyznała się jedynie do celowego uszkodzenia budynku stacji paliw. Do pozostałych zarzutów już nie. Złożyła wyjaśnienia. Jak mówił wówczas prok. Gąsiorowski, podejrzana swoje zachowanie tłumaczyła poczuciem zagrożenia. Miała mówić śledczym, jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP, że tym zagrożeniem miał być dla niej jej partner, z którym mieszkała w Holandii. Twierdziła, że ktoś za nią jechał, stąd decyzja o zjeździe na stację paliw. W budynek wjechała specjalnie, by policja zajęła się jej sprawą. Tych funkcjonariuszy, którzy interweniowali uznała za "przebierańców".
Filmik, który z zajścia na stacji paliw nagrali świadkowie, został umieszczony w Internecie. Był szeroko komentowany, w tym także w kontekście działań policji. W "sieci" pojawiło się również wiele memów ze słowem "instrybutor", które wypowiadał świadek z filmiku.(PAP)
autorka: Inga Domurat
mar/