Tłum na dworcu w Kijowie. Ludzie nie mogli dostać się do pociągu ewakuacyjnego do Lwowa. Kolejki na granicy z Polską
Część ludzi nie zdołała dostać się do pociągu, którym chcieli ewakuować się z Kijowa do Lwowa w związku z rosyjskim atakiem - informuje publiczny nadawca Suspilne. Na dworcu są tłumy. Duży ruch jest też na granicy z Polską. Czas oczekiwania na niektórych przejściach granicznych wynosi nawet do 24 godzin.
"Na dworcu w Kijowie jest dużo ludzi: część z nich próbowała dostać się do wagonu pociągu Kijów-Lwów, ale policja ich odepchnęła. Ludzie zostali na peronie, wracają do przejść i metra. Słychać lotnictwo" - pisze Suspilne.
Na nagraniu zamieszczonym w Telegramie widać ludzi spieszących w stronę położonej obok dworca stacji metra Wokzalna, która służy jako schron. W tle słychać wyjące syreny.
Minister infrastruktury Ołeksandr Kubrakow potwierdził portalowi NV.ua, że na głównym dworcu trwa strzelanina.
Koleje państwowe informują, że 80 proc. pasażerskich pociągów nadal jeździ po kraju.
Ukraińcy uciekają do Polski
"Do godz. 16 w piątek do Polski z Ukrainy wjechało 25,5 tysiąca osób; to o 10 tysięcy osób więcej niż o tej porze w czwartek" - poinformowała rzeczniczka Straży Granicznej por. Anna Michalska. Kolejki po stronie ukraińskiej są duże, czas oczekiwania na niektórych przejściach to nawet 24 godziny.
Ruch jest duży, ale - jak zapewniła - "nie jest to jeszcze nic, co by nas zaskakiwało". "Do godz. 11 w piątek na kierunku wjazdowym odprawiliśmy 16,5 tysiąca osób. To są liczby, które zdarzały się w szczytowych okresach przed pandemią. Jesteśmy przygotowani na odprawienie 50 tysięcy osób w ciągu doby" - zaznaczyła.
"Zestawiając dzisiejsze dane z wczorajszymi, widzimy, że ruch wzrósł nawet dwukrotnie" - dodała por. Michalska. Jak wyjaśniła, przyjeżdżają przede wszystkim obywatele Ukrainy, Polaków jest niewiele.
Na granicy z Ukrainą jest osiem przejść drogowych: cztery na odcinku Nadbużańskiego Oddziału SG i cztery na odcinku oddziału Bieszczadzkiego. "Do tego w Medyce jest przejście piesze, są też cztery przejścia kolejowe - dwa towarowe i dwa osobowe" - dodała.
I podkreśliła:
"To wyjątkowa sytuacja. Każdą sprawę rozpatrujemy indywidualnie. Zapadły specjalne decyzje, dzięki którym wyjątkowo, jeśli ktoś nie będzie podróżował środkiem komunikacji, a znajdzie się na przejściu drogowym, nie pieszym, również zostanie wpuszczony. Nikogo nie zostawimy bez pomocy".
Po tym, jak Rosja w czwartek nad ranem zaatakowała Ukrainę z trzech kierunków, w Polsce poranną decyzją MSWiA służby zaczęły realizować plan pomocy dla uchodźców. Uruchomiono m.in. specjalne punkty recepcyjne przy granicy polsko-ukraińskiej. Osoby przekraczające tę granicę zwolniono z obowiązku kwarantanny i posiadania negatywnego wyniku testu na COVID-19.
Według danych SG do Polski przez granicę z Ukrainą w czwartek wjechało 29 tysięcy osób, a z Polski na Ukrainę wyjechało 9,2 tysiąca osób. Większość Ukraińców, którzy przyjeżdżają do Polski, kieruje się do swoich rodzin lub znajomych w Polsce albo w innym kraju UE.
Sprawa każdej osoby na granicy polsko-ukraińskiej jest rozpatrywana indywidualnie
Na granicy polsko-ukraińskiej pojawiają się obywatele nie tylko z paszportem ukraińskim, ale także z innymi paszportami. Każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie - poinformowali wiceszefowie MSZ Marcin Przydacz i MSWiA Paweł Szefernaker.
Ministrowie zostali zapytani o podejście do uchodźców z Ukrainy z innymi paszportami niż ukraińskie oraz o osoby uciekające przez Rumunię, które chciałby trafić do Polski. "Jeżeli chodzi o granicę rumuńską i mołdawską to będą obowiązywały regulacje tych państw dotyczące przekraczania granicy, ale słyszeliśmy już zapewnienia ze strony rumuńskiej o gotowości przyjęcia do pół miliona uchodźców z terytorium Ukrainy" - podkreślił wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
"Jestem przekonany, że nasi sojusznicy i partnerzy rumuńscy będą wpuszczać uchodźców ukraińskich bez względu na posiadane dokumenty. W sytuacji takiego zagrożenia także i Polska właśnie będzie postępować. Jeżeli ktoś będzie uchodźcą wojennym jasną sprawą jest, że posiadanie dokumentów jest wskazane. Natomiast w sytuacji absolutnie granicznej zagrożenia życia i zdrowia te przykłady będą rozpatrywane indywidualnie na przejściu granicznym. Dotyczy to osób nie tylko z paszportem ukraińskim dotyczy to także z innymi paszportami. Wszystko będzie zależało od indywidualnej sytuacji" - zaznaczył Przydacz.
Wrócił przy tym uwagę, że "musimy mieć świadomość nauczeni sytuacją z ostatnich miesięcy na granicy polsko-białoruskiej". "Te niepokoje i duży napływ uchodźców może być wykorzystany także poprzez działania hybrydowe, chociażby przez stronę rosyjską czy przez różnych szmuglerów" - powiedział.
"Będziemy do tego podchodzić maksymalnie ostrożnie, ale w taki sposób, aby ludziom, którzy rzeczywiście wymagają pomocy ze względu na sytuację bezpieczeństwa na Ukrainie móc pomóc" - zapewnił wiceszef MSZ.
Z kolei wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker dodał, że na granicy polsko-ukraińskiej pojawiają się obywatele państw trzecich. "Są to często studenci z Ukrainy, którzy są obywatelami trzecich państw i uciekają przed wojną" - powiedział Szefernaker.
"Dla tych osób, które przejadą do nas od strony słowackiej czy rumuńskiej, bo zakładamy, że może być taka sytuacja, właśnie po są te punkty na dworcach, żeby nikt nie musiał szukać i żeby był jasny przekaz: jesteś uchodźcą z Ukrainy, który szuka w Polsce miejsca schronienia, jesteś w danym województwie udaj się na dworzec PKP. Tam dostaniesz wszelkie informacje. Od samorządu, od NGO-sów, od wojewody, od Urzędu ds. Cudzoziemców. Jak w twojej sytuacji możemy ci pomóc" - dodał wiceszef MSWiA.(PAP)
Autorzy: Bartłomiej Figaj, Mikołaj Małecki, Agnieszka Ziemska
kw/