Media: Świątek wciąż ma potencjał do wielkości

2022-07-03 13:39 aktualizacja: 2022-07-04, 07:41
Iga Świątek. Fot. PAP/EPA/TOLGA AKMEN
Iga Świątek. Fot. PAP/EPA/TOLGA AKMEN
Porażka z Alize Cornet w trzeciej rundzie Wimbledonu nie zmienia faktu, że Iga Świątek ma potencjał, by stać się jedną z największych tenisistek w historii, musi tylko nauczyć się wygrywać mecze, w których jej nie idzie - ocenia brytyjski "The Sunday Times".

"Prawdziwą historią była słaba forma nr 1 na świecie, która miała niezwykłą passę, wygrywając 37 meczów z rzędu, w tym zwyciężając w Dausze, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie, Rzymie i na Roland Garros. Widzieliśmy, jak pewnie uderza piłkę, jak jej uderzenia po ziemi pozostawiają ślady na korcie, ale wczoraj nie mogła znaleźć rytmu, co objawiło się już w pierwszych punktach pierwszego gema" - wskazuje gazeta.

Jak przyznaje, polska tenisistka starała się urozmaicić gę, spowalniała swoje uderzenia, zmieniała ich kierunek, ale nic nie działało i w połowie drugiego seta jej gra jakby całkowicie zanikła, a kontrast z jej formą w okresie poprzedzającym Wimbledon był wręcz wstrząsający.

"Co to oznacza dla Świątek? Jest młoda i ma wiele wspaniałych atutów. Trudno było nie zauważyć jej dojrzałości i wdzięku, zarówno na korcie, jak i poza nim" - ocenia "The Sunday Times", przywołując wywiad, którego kilka tygodni wcześniej Świątek udzieliła "Guardianowi". Mówiła w nim, że mimo wygrania juniorskiego Wimbledonu w 2018 r. nie dostawała takich szans, np. dzikich kart w turniejach, jak jej rówieśniczki z krajów o większych tenisowych tradycjach, co początkowo odbierała jako frustrujące, ale teraz tym bardziej jest dumna, z drogi jaką przeszła i z tego, że na szczyt rankingu dostała się bez żadnej pomocy.

"I tak powinna być. To jest zawodniczka, która ma ogromny potencjał, aby stać się jedną z wielkich tej dyscypliny i można mieć nadzieję, że zacznie postrzegać to jako doświadczenie edukacyjne, a nie oskarżenie jej talentów. Nie radziła sobie na trawie, co było równie widoczne w jej poprzednim meczu z Lesley Pattinamą Kerkhove. To nie jest nawierzchnia, na której czuje się pewnie. Ale tu chodziło o coś więcej niż tylko o trawę; chodziło o zawodniczkę, która nie była w swoim nastroju, nie miała swojej magii, walczyła o to, by znaleźć drogę przez własne trudności" - pisze "The Sunday Times".

Jak wskazuje, przychodzi w tym momencie na myśl książka byłego amerykańskiego tenisisty i trenera Brada Gilberta "Winning Ugly", która opowiada o tym, że grając poniżej swoich możliwości można znaleźć sposób na wygraną i prawdziwa wielkość polega na tym, by umieć zwyciężać właśnie w takich sytuacjach.

"I być może jest to najcenniejsza lekcja, jaką Polka może odebrać. W ostatnich dwóch gemach wydawało się, że straciła chęć do gry, jej uderzenia były niecelne, język ciała zamarł, a poczucie nieuchronności przenikało przez mecz. Na konferencji prasowej po meczu przyznała, że była zdezorientowana, brakowało jej pewności siebie i nie mogła znaleźć planu. Była opanowana w swoich odpowiedziach, spokojna i na swój sposób imponująca. Ale to okazja, by popracować nie nad jej grą A, grą B czy grą C, ale nad jej grą Z" - konkluduje "The Sunday Times".

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

kgr/