Sting i Shaggy - radość tworzenia i przyjaźń
Dla jednego z nich najważniejsze w życiu to kochać i być kochanym, drugi potrafi cieszyć się wszystkim, co robi. Sting i Shaggy udzielili wywiadu PAP Life przy okazji koncertu w Polskim Radiu.
PAP Life: Jak doszło do waszej współpracy? Kto podjął decyzję w tej sprawie?
Sting: Nie podejmowaliśmy decyzji, po prostu tak się stało. Mieliśmy dużo frajdy ze wspólnego grania, przyjaźnimy się i nagranie płyty było tylko naturalną konsekwencją naszej relacji. Przede wszystkim, ten album to owoc autentycznej przyjaźni, jaka nas łączy.
PAP Life: Dlaczego wybraliście Jamajkę jako plan teledysku dla piosenki "Don't Make Me Wait"?
Shaggy: Mieszkam w Kingston. To była znakomita okazja, by pokazać atmosferę tego miasta, pokazać styl życia, otoczenie, w jakim wyrastałem. Moja mama była samotnym rodzicem. Pracowała, więc gdy wracałem do domu, to sąsiedzi dbali o to, żebym dostał obiad, pilnowali mnie. Nie była to bogata dzielnica, ale było tam wiele miłości i ciepła, odczuwalny był też potężny duch wartości, wielka dawka bogatej kultury, klimat muzyczny był bardzo silny. Sting bardzo dobrze poczuł się na Jamajce i wtopił się w jej klimat.
PAP Life: Rzeczywiście, w teledysku widać, że Sting polubił to miejsce.
Shaggy: O tak i kilku kobietom bardzo spodobała się jego fryzura (śmiech).
PAP Life: Dlaczego zdecydowaliście się przetestować wasz album na polskiej publiczności?
Shaggy: Polska to ważny rynek, a wy macie doskonały gust. Mam wrażenie, że wiecie co to znaczy dobra muzyka.
Sting: Chcieliśmy stworzyć taką muzykę, która sprawi, że słuchacz się uśmiechnie, że będzie mu się chciało rano wstać, iść do pracy, że będzie chciał tańczyć. Muzykę traktujemy bardzo poważnie i właśnie dlatego chcemy, żeby muzyka dawała ludziom radość. W sytuacji, gdy nad światem gromadzą się ciemne chmury, gdy polityka wpływa na wszystkie dziedziny życia chcemy, aby było coś, co daje ludziom radość i pomaga żyć.
PAP Life: Wasza piosenka "Don't Make Me Wait" ("Nie każ mi czekać") z nowego albumu jest bardzo romantyczna - zarówno słowa, jak i muzyka są liryczne. Czy uważacie, że ludzie wciąż chcą słuchać i mówić o miłości? Nawet w takich czasach?
Sting: Mam nadzieję, że tak. Jeśli nie będzie miłości, to nasz gatunek po prostu wymrze. Mężczyźni muszą teraz zrewidować swoje podejście do kobiet. Wiemy, że się wszystko zmienia, ale to nie może być koniec miłości.
Shaggy: Ja lubię czekać, to daje więcej przyjemności (śmiech).
PAP Life: Skoro mówicie w waszej piosence o miłości i o małżeństwie, chciałabym zapytać o wasze doświadczenia małżeńskie. Jaki jest wasz sposób na szczęśliwy związek?
Sting: Ja nie mam przepisu na udany związek. Po prostu miałem szczęście spotykając Trudie. Od 36 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, bardzo się lubimy. Kiedy Trudie wchodzi do pokoju, zawsze na mnie działa. Niestety nie mam żadnego przepisu na miłość, który mógłbym wam podać. Po prostu miałem szczęście.
Shaggy: Ja mam prostą radę - kiedy kobieta pyta lub coś mówi, odpowiadam zawsze "tak" (śmiech). Wszystko jest kwestią chemii między dwojgiem ludzi. Jak jest przyciąganie, to wszystko działa, związek trwa. Ożeniłem się 20 lat temu z moją żoną, bo jest ona moim najbliższym przyjacielem, zna moje najciemniejsze sekrety.
PAP Life: A jaka jest wasza recepta na udane życie?
Sting: To bardzo poważne, filozoficzne pytanie. Ale odpowiadając serio, to jest to kochać i być kochanym. A dla mnie jako artysty to zaskoczenie, bycie zaskakiwanym intelektualnie, muzycznie. Zaskakiwanym tym, co się może zdarzyć. To, że pracujemy razem z Shaggym też jest niespodzianką, nikt tego nie mógł się spodziewać. Zaskoczenie i niespodzianka sprawiają, że tworzę, a moje muzyczne wybory nie pozwalają słuchaczom na znudzenie.
Shaggy: Najważniejsze według mnie to znajdować szczęście we wszystkim, co się robi. To, co musimy zrobić albo to, co chcemy robić, musimy czynić z radością. Tak było w naszym projekcie. Przychodziliśmy do pracy z radością, tworzyliśmy z radością i teraz cieszymy się tym, że możemy razem grać i występować.
PAP Life: Sting, w którym ze swoich domów lubisz tworzyć najbardziej?
Sting: Dom jest dla mnie katalizatorem natchnienia. Mam wiele domów i wszystkie lubię. Dane miejsce może dać mi określoną inspirację, ale jeśli czuję, że moja wena się wyczerpuje, to jadę gdzie indziej. Myślę, że gdybym żył w Polsce, to mieszkałbym w jakimś starym domu.
PAP Life: Czy moglibyście nagrać piosenkę o Warszawie po odwiedzeniu tego miasta?
Shaggy: Tak, ale dopiero po tym, jak Sting kupiłby tutaj dom (śmiech).
Rozmawiała Anna Popek (PAP Life)
Sting, Shaggy i gitarzysta Dominic Miller wykonali piosenki z nowej płyty "44/876" podczas niedzielnego koncertu w Studio Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. Uśmiechnięty Sting i żartujący Shaggy emanowali dobrą energią, a ich występ muzyczny tylko to potwierdził. Owacja na stojąco i szalone brawa świadczyły o tym, że muzyka artystów nie tylko przyniosła oczekiwaną przyjemność słuchania, ale także pokazała, że Polacy po prostu kochają Stinga. Shaggy także zdobył serca publiczności. Płyta „44/876” ukaże się na rynku w piątek 20 kwietnia.
autor: Anna Popek
edytor: Jan Bratkowski
pan/ ag/ jbr/