Aleksandr Łukaszenka wściekły. Zobaczył, jak naprawdę wygląda "białoruska myśl techniczna" [MATERIAŁ WIDEO]
Do wybuchu złości - i to na oczach mediów - białoruskiego przywódcy doszło podczas wizytowania fabryki, w której kierownictwo chciało pochwalić się swoim nowym, krajowym produktem, czyli motocyklem. Łukaszenka nie krył wzburzenia, kiedy okazało się, że pojazd składa się nie z białoruskich, a chińskich części, zaś za projektem konstrukcyjnym stoją Francuzi.
Miał być białoruski "Mińsk", okazało się, że jest chińsko-francuski "Mash" 🙄
Tak wyglądała awantura, jaką urządził Łukaszenka dyrektorowi fabryki motocykli. O "pokornych tłumaczeniach" dyrektora i złości dyktatora pisaliśmy tutaj 👇
🔗https://t.co/E9vcnzvTsH pic.twitter.com/tk9cuTq0CG— Biełsat (@Bielsat_pl) August 17, 2022
To nie był dobry dzień dla dyrektora przedsiębiorstwa Mikołaja Ładućka. To on podczas wizyty Łukaszenki próbował przekonać białoruskiego przywódcę, że motocykl jest krajowej produkcji.
Jednak Łukaszenka był dociekliwy i pytał, gdzie zostały wyprodukowane poszczególne części. - Co tu jest własnego? Reflektory, tarcze, silnik? - pytał podirytowany przywódca Białorusi. Okazało się, że części białoruskiej maszyny produkowane są w Chinach. Dodatkowo - jak zauważa Biesłat - Ładućka został przyłapany też na kłamstwie przez użytkowników serwisów społecznościowych. Ci bez trudu wyjaśnili, że pod szyldem białoruskiego motocykla pokazano francuski Mash X-Ride, który jest montowany w Chinach. Naklejka Mash została jedynie zasłonięta naklejką MINSK.
kw/
