Zmiany w rosyjskiej armii. Putin podpisał dekret

2022-08-25 14:20 aktualizacja: 2022-08-25, 22:26
Władimir Putin. Fot. MIKHAIL KLIMENTYEV PAP/EPA
Władimir Putin. Fot. MIKHAIL KLIMENTYEV PAP/EPA
Prezydent Rosji Władimir Putin podpisał w czwartek dekret, na mocy którego liczba żołnierzy w rosyjskich siłach zbrojnych zwiększy się o 137 tys. i osiągnie 1,15 mln; zarządzenie wejdzie w życie 1 stycznia 2023 roku - poinformowała agencja Reutera za państwową rosyjską agencją RIA Nowosti.

Fot. PAP/Maciej Zieliński

W konsekwencji tej decyzji wzrośnie również całkowita liczebność armii. Od przyszłego roku w siłach zbrojnych Rosji będzie służyło ogółem 2,04 mln osób, z czego ponad połowa jako żołnierze - czytamy w punkcie 1 dokumentu opublikowanego w rosyjskim dzienniku urzędowym.

Fot. http://publication.pravo.gov.ru/

W punkcie drugim nakazano "Rządowi Federacji Rosyjskiej zapewnić przyznanie Ministerstwu Obrony Federacji Rosyjskiej środków budżetowych niezbędnych do wykonania punktu 1 niniejszego dekretu". Dekret ma wejść w życie z dniem 1 stycznia 2023 r.

Ekspert: Rosjanie mają duży problem nie tylko już z istniejącymi jednostkami, ale z programem batalionów ochotniczych

„Po pół roku wojny stwierdzam, że Rosjanie na tym etapie nie mają wydajnego systemu mobilizacyjnego. Mają duży problem nie tylko już z istniejącymi jednostkami, ale program batalionów ochotniczych chyba nie przyciąga dużo nowych rekrutów. Pomimo zachęt finansowych, niemałych jak na warunki rosyjskie, nie można chyba powiedzieć, że armia rosyjska wystawia jakiś drugi rzut czy ma jakiś plan ofensywny, który mogłaby zrealizować w stosunkowo krótkim czasie” – ocenia w rozmowie z PAP Mariusz Cielma, analityk ds. wojskowości i redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”.

„Nie ma krytycznej masy chętnych do wojska, nawet za niemałe pieniądze. Być może wynika to z tego, że społeczeństwo widzi, jak nieefektywnie działa armia i że nie liczy się z życiem tych żołnierzy” – ocenia.

Zdaniem eksperta ważnym wnioskiem, który można wysnuć po pół roku pełnoskalowego konfliktu jest to, że ocena armii na podstawie liczby żołnierzy i uzbrojenia może być mylące. „Formalnie Rosja była 'drugą armią świata', ale liczby to tylko jeden z parametrów i nie pozwalają na całościową ocenę stanu sił zbrojnych” – podkreśla.

„Owszem, pojawiają się głosy, że w Rosji nie ogłoszono mobilizacji, że jest to dla niej operacja o ograniczonym zasięgu, ale działania były prowadzone na bardzo dużą skalę, Ukraina to 44-milionowe państwo, dwa razy większe terytorialnie niż Polska. Mam wątpliwości, czy nawet w przypadku mobilizacji sytuacja byłaby diametralnie inna. Skoro armia regularna nie tworzy potencjału, straciła wigor, to trudno oczekiwać, że powołanie pod broń nawet kilkuset tysięcy cywili coś by istotnie zmieniło” – uważa Cielma.

Jak powiadomił w czwartek rano ukraiński sztab generalny, od 24 lutego, czyli od początku rosyjskiej inwazji na sąsiedni kraj, wojska agresora straciły już około 45 850 żołnierzy, a także m.in. 1929 czołgów, 4245 pojazdów opancerzonych, 234 samoloty bojowe i 202 śmigłowce. (PAP)

dsk/