Bez wody, prądu, telefonii komórkowej i internetu - tak wyglądał poniedziałek w kilku kijowskich dzielnicach po rosyjskim ostrzale
Brak wody, prądu, internet, brak możliwości połączenia się przez telefon komórkowy - tak dla wielu kijowian wyglądał poniedziałek po porannym ostrzale przeprowadzonym przez siły rosyjskie.
W lewobrzeżnej części Kijowa prąd pojawił się około godz. 21 czasu kijowskiego - powiedział korespondentce PAP 30-letni Wiktor, który w poniedziałek nie otworzył swojego warsztatu samochodowego, bo "w chłodzie i bez prądu wiele zrobić się nie da". Ponadto w jego dzielnicy Trojeszczyna przez cały dzień nie było też wody, dlatego musiał kilkakrotnie ustawiać się w kolejce do pobliskiej studni oligoceńskiej, by przynieść do domu kilka butli z wodą. W domu mają z żoną trzyletnią córeczkę i bez wody jest ciężko.
"Oprócz tego, że nie mieliśmy dziś wody i prądu, nie mamy też i kuchenki gazowej – bo mamy elektryczną, dlatego żona umówiła się z koleżanką, która przygarnęła nas u siebie, byśmy mogli chociażby coś przygotować do jedzenia" - mówi mężczyzna. "Nie mogliśmy przyjść z pustymi rękoma, więc przynieśliśmy jej 20 litrów wody ze studni i konfiturę malinową własnej produkcji" - dodaje. Jak zauważa, sklepy w okolicy również były zamknięte przez brak prądu.
Z relacji mężczyzny wynika, że około południa zniknął też zasięg telefonii komórkowej oraz przestał działać internet. Trwało to około dwóch-trzech godzin, a później zasięg zaczął powoli wracać. Na osiedlu Obołoń, położonym na prawym brzegu Dniepru, porozmawiać przez komórkę można było tylko w metrze – w żadnym innym miejscu zasięgu nie było.
Prąd u Wiktora pojawił się około godziny 19 i po półgodzinie zniknął na kolejną godzinę. "Na szczęście woda, która się pojawiła ok. godz. 17, już nie znikała" - cieszy się mężczyzna, dodając, że w ramach przygotowań na kolejne takie poniedziałki kupił już gazową kuchenkę turystyczną.
Z Kijowa Tatiana Artuszewska (PAP)
dsk/