Zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów. Trwają przesłuchania licznych świadków

2023-01-27 20:49 aktualizacja: 2023-01-27, 21:32
Policja przed willą  b. premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. Fot.  CAF/Teodor Walczak /PAP
Policja przed willą b. premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. Fot. CAF/Teodor Walczak /PAP
W procesie o zabójstwo b. premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony w 1992 r. sąd - po wysłuchaniu oskarżonych, a także rodzin ofiar - kontynuuje przesłuchania świadków. Do wezwania pozostało co najmniej kilkanaście osób, w piątek z pięciorga w sądzie stawiły się dwie.

"Jestem przekonany, że ustalenia z lat 90. były prawidłowe" - ocenił emerytowany policjant, który w 1992 r. był pierwszym "dochodzeniowcem" na miejscu zbrodni, a następnie pracował nad sprawą. Dodał, że "zawsze trzeba pamiętać o zazębianiu się dowodów", a w ówczesnym śledztwie poszczególne elementy - jego zdaniem - korelowały ze sobą.

Duża część piątkowych zeznań świadka dotyczyła śledztwa, którego finałem był poprzedni proces o zabójstwo Jaroszewiczów zakończony w 1998 r. Wówczas o zabójstwo b. premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej, jedną z najgłośniejszych zbrodni lat 90., do której doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r., byli oskarżeni czterej kryminaliści z Mińska Mazowieckiego: Krzysztof R. - "Faszysta", Wacław K. - "Niuniek", Henryk S. - "Sztywny" i Jan K. - "Krzaczek".

"Sąd przedłużał wtedy im areszty i nie było wątpliwości - do czasu rozprawy głównej" - mówił świadek.

Wskazywał m.in. na "niedostępny w sprzedaży" nóż fiński, rzekomo pochodzący z domu byłego premiera, który jeden z ówcześnie oskarżonych miał w mieszkaniu, a który zupełnie nie pasował do skromnych mebli i przeciętnego wyposażenia tego mieszkania. Odnosił się także do kwestii alibi, które nie utrzymało się w toku dalszego postępowania. Jednocześnie przypominał podobny napad w Aninie, do którego doszło w 1990 r.

Jednak pierwszy proces o zabójstwo b. premiera i jego żony 30 października 1998 r. zakończył się uniewinnieniem wszystkich oskarżonych. Nastąpiło to - jak wówczas uzasadniono - z braku dowodów. O uniewinnienie, co odbiło się wtedy szerokim echem, wniósł w mowie końcowej sam prokurator.

Wtedy kobieta obciążająca oskarżonych przed sądem, jako konkubina "Faszysty", odmówiła składania zeznań. Tym samym jej wcześniejsze zeznania ze śledztwa nie mogły być brane pod uwagę. Z kolei zeznania Barbary S., która była ofiarą napadu w Aninie w 1990 r., sąd w 1998 r. ocenił jako niespójne, a nawet częściowo sprzeczne.

Niewykluczone jednak, że w aktualnym procesie jako świadkowie, staną przed sądem żyjący członkowie grupy uniewinnionej w latach 90.

Drugi proces w sprawie m.in. zabójstwa b. premiera i jego żony przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się w sierpniu 2020 r.

Sprawcami zbrodni - według prokuratury - byli Robert S., Marcin B. i Dariusz S., trzej członkowie tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych. Rabunkowy charakter miała mieć też - zdaniem śledczych - zbrodnia popełniona na Jaroszewiczach. Prokuratura oskarża Roberta S. o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz zastrzelenie jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz, a Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są o współudział w zabójstwie b. premiera. Ponadto prokuratura zarzuciła bowiem Robertowi S. także zabójstwo starszego małżeństwa w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie w 1993 r.

W piątek sąd przesłuchał jeszcze znajomego młodszego z synów Piotra Jaroszewicza. Troje świadków się nie stawiło. Okazało się, ze dwoje z wezwanych od lat na stałe mieszka za granicą, na trzeciego sąd nałożył 2 tys. zł kary.

Obecnie trzej oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Sąd Okręgowy w Warszawie uchylając latem 2021 r. areszt wobec nich uzasadniał to m.in. osłabieniem mocy materiału dowodowego. Z postanowieniem tym nie zgodziła się prokuratura i wniosła zażalenie. W lutym ub.r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał zaskarżone postanowienie, ale z przyczyn formalnych. "W ocenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie powyższe stanowisko sądu II instancji jasno wskazuje na to, iż wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez oskarżonych zarzucanych im czynów nadal istnieje w realiach tej sprawy i nie uległo +osłabieniu+" - oceniała prokuratura.

Kolejne terminy rozpraw w tej sprawie zaplanowano na połowę lutego. Nie wiadomo jak długo potrwa jeszcze ten proces, do przesłuchania pozostało co najmniej kilkanaście osób - świadków i biegłych. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

gn/