Joanna Lichocka: w dużym stopniu media publiczne prezentują poglądy różnych stron

2023-03-31 12:03 aktualizacja: 2023-03-31, 14:19
Joanna Lichocka. Fot. PAP/Albert Zawada
Joanna Lichocka. Fot. PAP/Albert Zawada
W dużym stopniu media publiczne prezentują poglądy różnych stron - podkreśliła w Radiu Wrocław posłanka Joanna Lichocka (PiS). Jej zdaniem, z powodu silnego konfliktu politycznego i silnego zaangażowania mediów służących PO, te publiczne „stoją na drugim biegunie i prostują kłamstwa”.

Posłanka Prawa i Sprawiedliwości, członek Rady Mediów Narodowych Joanna Lichocka w piątek w Radiu Wrocław była pytana, czy jest możliwa taka konfiguracja, że przede wszystkim media publiczne będą takim miejscem, w którym pomieszczą się absolutnie wszystkie poglądy.

„Ja myślę, że w dużym stopniu tak jest, że media publiczne prezentują poglądy różnych stron, prezentują wydarzenia dotyczące różnych stron. Ale rzeczywiście w tej chwili w Polsce mamy tak silny konflikt polityczny i tak silne zaangażowanie mediów służących Platformie Obywatelskiej w tym, żeby okłamywać opinię publiczną. Że media, które są niezaangażowane w ten proces propagandowy Platformy, siłą rzeczy stoją na drugim biegunie i te kłamstwa w dużym stopniu są zobowiązane prostować w imię dobra opinii publicznej, żeby ludzie mieli wybór” - powiedziała Lichocka.

„Oglądają propagandową stację TVN-u, a tam są kłamstwa o Janie Pawle II, czy o kardynale Sapiesze, spreparowane na podstawie ubeckich donosów. W związku z tym media publiczne robią z drugiej strony wszystko, żeby Polakom powiedzieć: nie wierzcie w te esbeckie kłamstwa tej postkomunistycznej stacji. Robią materiały, robią filmy, przypominają homilie Jana Pawła II, przypominają jak to ważna i święta postać była dla Polaków. Będzie 2 kwietnia w Wadowicach koncert transmitowany przez Telewizję Polską, pod patronatem Telewizji Polskiej i Programu 1 Polskiego Radia i to jest misja publiczna” - dodała posłanka.

Pytana, czy taką polaryzację mediów można zniwelować, Lichocka podkreśliła, że to jest nieszczęście tego konfliktu politycznego, jaki został wygenerowany przez świat postkomunistyczny.

„Ale chciałabym zwrócić uwagę, że media po 1989 roku były tworzone w ten sposób, żeby chroniły układ postkomunistyczny. Dziennikarze mogli pracować w tych głównych mediach tacy, którym nie przychodziło do głowy, żeby np. krytykować za mocno Donalda Tuska. W związku z tym znaczna część środowiska dziennikarskiego jest tak ukształtowana, że to są po prostu żołnierze na froncie propagandowym” - zaznaczyła posłanka.

Oceniła, że to jest trucizna, która została świadomie po 1989 roku wprowadzona do tzw. wolnych mediów, które kompletnie nie miały być wolne.

„One nie były kształtowane po 1989 r. w imię rzeczywistej wolności, niezależności dziennikarskiej. Jak pamiętamy, jak rządziła Platforma Obywatelska i PSL, to wszystkie telewizje mówiły to samo. Wszyscy najważniejsi i najbardziej znani dziennikarze byli propagandzistami układu postkomunistycznego Platformy Obywatelskiej” - podkreśliła Lichocka.

Jej zdaniem, to jest duży problem, ponieważ zbudowanie rzeczywiście pluralistycznego rynku medialnego, z rzeczywiście niezależnymi dziennikarzami, którzy dążą do prawdy, a nie do służenia interesom świata postkomunistycznego, co im się zresztą finansowo zawsze bardzo opłacało, będzie długą drogą. „Ja w to wierzę, że się uda stworzyć normalny rynek medialny. To trochę potrwa” - dodała Lichocka.(PAP)

Autor: Roman Skiba

kgr/