Konflikt erytrejski na niemieckiej ziemi. "Bild" o gorącym festiwalu w Giessen

2023-07-09 16:57 aktualizacja: 2023-07-09, 16:58
Niemiecka policja. Fot. PAP/EPA / Focke Strangmann (zdjęcie ilustracyjne)
Niemiecka policja. Fot. PAP/EPA / Focke Strangmann (zdjęcie ilustracyjne)
Po sobotnich zamieszkach w trakcie Festiwalu Erytrei w Giessen w Niemczech, w wyniku których 27 policjantów zostało rannych, a prawie 100 demonstrantów aresztowanych, impreza została oficjalnie rozwiązana. Jednak w niedzielę władze spodziewają się kolejnych protestów i niepokojów – powiadomił w niedzielę portal dziennika "Bild".

Noc przebiegła bez incydentów, ale w dzień może być znowu niespokojnie. Po sobotnich zamieszkach i protestach w trakcie imprezy, na miejscu obecnych jest nadal wielu policjantów – ustalił "Bild".

W niedzielę trwają jeszcze prace porządkowe w miejscu festiwalu, a policja chce uniknąć ataków na osoby pracujące przy rozbiórce, co miało miejsce w roku ubiegłym. "Ponadto większość uczestników festiwalu oraz kontrdemonstrantów nadal przebywa w mieście" – podkreślił dziennik.

W sobotę "uliczne bitwy z policją" stoczyli przeciwnicy festiwalu – Erytrejczycy nieprzychylni rządom prezydenta Isaiasa Afwerki, sprawującego władzę od blisko 30 lat. "Uważają oni festiwal za program propagandowy dyktatury, która uczyniła z ich kraju +Koreę Północną Afryki+" – wyjaśnił "Bild".

W sobotę blisko 1 tys. funkcjonariuszy zabezpieczało imprezę oraz centrum miasta Giessen. W ocenie Heskiego Sądu Administracyjnego (VGH) w Kassel próby odwołania festiwalu przez władze miejscowości nie były uzasadnione z punktu widzenia prawa.

Administracja miasta we wniosku argumentowała, że zamieszki podczas festiwalu, wywoływane przez erytrejskich opozycjonistów, miały miejsce już w ubiegłym roku. Sąd uznał jednak, że "za zagrożenia zewnętrzne nie można winić organizatorów" wydarzenia, mimo że – jak przypomniał "Bild" - organizatorami tymi są osoby uważane za powiązane z reżimem Erytrei.

W zabezpieczaniu porządku podczas sobotniej imprezy uczestniczyła policja z Hesji oraz sąsiednich krajów związkowych - Badenii-Wirtembergii i Saksonii. Doszło do zamieszek wywołanych przez kontrdemonstrantów, którzy próbowali zakłócić przebieg wydarzenia i wedrzeć się na teren festiwalu.

"Rzucano kamieniami, materiałami pirotechnicznymi i butelkami, policja użyła pałek i gazu pieprzowego. 27 funkcjonariuszy zostało rannych, ale większość była w stanie kontynuować służbę" – poinformowała policja.

Blisko 100 osób zostało zatrzymanych, głównie w związku z zarzutami o spowodowanie niebezpiecznych uszkodzeń ciała i poważne naruszenia porządku publicznego. Według ustaleń władz śledczych Hesji, większość najbardziej agresywnych sprawców przyjechała z zagranicy.

Zdaniem szefa heskiego MSW Petera Beutha (CDU) niemieckie MSZ powinno wezwać na rozmowę ambasadora Erytrei.

"Trzeba wyjaśnić rządowi Erytrei, że konfliktów erytrejskich nie można toczyć na niemieckiej ziemi. Nasi policjanci nie są buforem dla konfliktów w krajach trzecich" – stwierdził w sobotę wieczorem Beuth. Jak podkreślił, celem agresji stali się niemieccy policjanci i stało się to "tylko z tego powodu, że (funkcjonariusze) stoją na straży prawa do zgromadzeń".

Akty przemocy wobec policjantów w Giessen "zdecydowanie potępiła" w komentarzu na Twitterze federalna minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD). (PAP)
gn/

TEMATY: