O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Piłkarski PP: triumf Lechii Gdańsk

Piłkarze Lechii Gdańsk po raz drugi w historii, a pierwszy od 36 lat zdobyli Puchar Polski. W finale rozegranym w Warszawie pokonali Jagiellonię Białystok 1:0 po golu w doliczonym czasie gry Artura Sobiecha.

Zdobywcy piłkarskiego Pucharu Polski, drużyna Lechii Gdańsk na PGE Narodowy w Warszawie Fot. PAP/Leszek Szymański
Zdobywcy piłkarskiego Pucharu Polski, drużyna Lechii Gdańsk na PGE Narodowy w Warszawie Fot. PAP/Leszek Szymański

Oba kluby po dwa razy wystąpiły w przeszłości w finale krajowego pucharu i miały po jednym triumfie. Drużyna z Białegostoku zwyciężyła w 2010, a z Gdańska – w 1983 roku. Teraz Lechia może dopisać sobie kolejne trofeum – Totolotek Puchar Polski za 2019 rok.

Po raz pierwszy te zespoły wystąpiły na największym w Polsce stadionie – PGE Narodowym. Biletów nie było już o dwóch tygodni (niektóre sektory musiały pozostać puste jako buforowe). Kluby otrzymały dla swoich kibiców po 10 tysięcy wejściówek, ale fani stawili się na trybunach w większej liczbie. Niektórzy kupowali bowiem bilety z tzw. puli neutralnej.

Tradycyjnie nie obyło się jednak bez kłopotów.

„Prosimy nie napierać na bramy” – apelowano godzinę przed meczem z głośników do kibiców Lechii czekających przed stadionem od strony ich sektorów. Wejście na trybuny fanów gdańskiej drużyny mocno się opóźniało i w efekcie na początku spotkania jeszcze sporo miejsc było pustych.

„Wpuście kibiców!” - apelowali ci, którzy już siedzieli na trybunach.

Z komunikatu na stronie PZPN wynikało, że niektórzy fani Lechii chcieli wnieść środki pirotechniczne:

„Kibice Lechii mieli możliwość wejścia na teren PGE Narodowego od godziny 9.30 (…). Tylko nieliczni z tego skorzystali i pojawili się na obiekcie. Większa część kibiców, nie chcąc poddać się kontroli wejścia polegającej na sprawdzeniu odzieży wierzchniej i bagażu, zaprzestała wchodzenia na obiekt, grupując się przed bramą wejściową. Zebrany tłum dopiero na około godzinę przed rozpoczęciem meczu zaczął napierać na bramę (…) nr 10, podejmując próbę siłowego wtargnięcia na teren obiektu, celem wniesienia środków pirotechnicznych. W wyniku zaistniałej sytuacji interwencję podjęły siły policyjne, które zdecydowały o zamknięciu bramy wejściowej. Na stadion sprawnie weszli natomiast kibice Jagiellonii, którzy zgodnie z zasadami organizacji i bezpieczeństwa, poddali się procedurom kontrolnym” – napisano na stronie krajowej federacji.

Przez niemal całą pierwszą połowę fani Lechii krzyczeli niecenzuralne hasła pod adresem PZPN. „Nie zapomnieli” również o Danielu Stefańskim, arbitrze niedawnego szlagieru ekstraklasy z Legią Warszawa, przegranego przez gdańszczan 1:3. W tamtym meczu nie brakowało kontrowersji, a trener Lechii Piotr Stokowiec przyznał wówczas, że jego drużynie należał się rzut karny za zagranie ręką Artura Jędrzejczyka i czerwona kartka dla obrońcy Legii.

Fani Lechii do dziś czują się rozżaleni, czemu dali wyraz w finale. Stokowiec zapewniał jednak, że jego zespół chce odciąć się od negatywnych emocji.

„W czwartek możemy stać się nieśmiertelni, zapisując się na stałe w historii naszych klubów, miast” – mówił dzień przed meczem szkoleniowiec Lechii.

W tabeli ekstraklasy zespół z Trójmiasta, który po porażce z Legią spadł na drugie miejsce, ma 12 punktów przewagi nad Jagiellonią, ale według Stokowca w finale PP nie było faworyta.

W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiała drużyna z Białegostoku, w której wystąpili m.in. wracający po kontuzji Arvydas Novikovas oraz Ivan Runje.

W 26. minucie dogodną okazję miał Patryk Klimala, jednak został zablokowany przez obrońców Lechii. Ten sam zawodnik tuż przed przerwą znalazł się sam przed wychodzącym daleko z bramki Zlatanem Alomerovicem, ale Lechię uratował skuteczną interwencją Błażej Augustyn.

Od początku drugiej części kibice Lechii skupili się na dopingowaniu swojej drużyny, a mecz stał się szybszy i ciekawszy, m.in. za sprawą odważniej atakującej ekipy z Gdańska. Wciąż brakowało jednak goli.

Były natomiast zabronione podczas takich imprez środki pirotechniczne – w sektorach Jagiellonii, mimo apelu spikera, odpalano race.

Na boisku wynik nie ulegał zmianie. W 73. minucie groźny strzał oddał brazylijski piłkarz Jagiellonii Guilherme Sitya, ale skuteczną interwencją popisał się Alomerovic.

Kiedy wkrótce potem w sektorach Lechii odpalono race i użyto petard hukowych, sędzia Bartosz Frankowski przerwał na chwilę mecz.

Po wznowieniu gry bliska zdobycia gola była Jagiellonia, ale strzał głową Tarasa Romanczuka obronił Alomerovic.

Chwilę później, w 86. minucie, kibice Lechii oszaleli z radości. Bramkę po niedokładnym wybiciu piłki przez Mariana Kelemena zdobył Flavio Paixao. Wkrótce okazało się jednak, że radość gdańskiej ekipy była przedwczesna. Sędzia skorzystał z wideoweryfikacji i anulował gola Portugalczyka, odgwizdując spalonego.

Co się jednak odwlecze… W doliczonym czasie gry wprowadzony z ławki Artur Sobiech zaskoczył obrońców oraz Kelemena i trafił z bliska do siatki, zapewniając trofeum Lechii. Otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu.

Co ciekawe, w drodze po triumf Lechia nie zagrała żadnego meczu PP na swoim stadionie.

„Puchar jest nasz!” – krzyknęli po ostatnim gwizdku fani zwycięskiej ekipy i wywiesili ogromną flagę z napisem „Lechia Pany”. 

Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 0:1 (0:0).

Bramka: Artur Sobiech (90+6).

Żółte kartki: Zoran Arsenic (Jagiellonia), Błażej Augustyn (Lechia).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów ok. 48 tys.

Jagiellonia: Marian Kelemen – Andrej Kadlec (90+7. Jakub Wójcicki), Ivan Runje, Zoran Arsenic, Bodvar Bodvarsson – Arvydas Novikovas, Marko Poletanovic (90. Bartosz Kwiecień), Taras Romanczuk,  Guilherme Sitya – Patryk Klimala, Jesus Imaz.

Lechia: Zlatan Alomerovic – Joao Nunes, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenovic – Konrad Michalak (69. Artur Sobiech), Tomasz Makowski, Daniel Łukasik (90+1. Steven Vitoria), Jarosław Kubicki, Lukas Haraslin (90+8.  Patryk Lipski) – Flavio Paixao.

(PAP)

bia/ pp/ cegl/

Tematy

Zobacz także

  • Biało-czerwoni po raz trzeci dotarli w finału. Fot. PAP/	Maciej Kulczyński (zdjęcie ilustracyjne)
    Biało-czerwoni po raz trzeci dotarli w finału. Fot. PAP/ Maciej Kulczyński (zdjęcie ilustracyjne)

    Polska mistrzem świata w piłce nożnej sześcioosobowej

  • Losowanie grup. Fot. EPA/SHAWN THEW
    Losowanie grup. Fot. EPA/SHAWN THEW

    MŚ 2026 - poznaliśmy potencjalnych rywali polskich piłkarzy

  • Race rzucone na boisko przez polskich kibiców podczas meczu eliminacyjnego piłkarskich mistrzostw świata z Holandią. PAP/Piotr Nowak
    Race rzucone na boisko przez polskich kibiców podczas meczu eliminacyjnego piłkarskich mistrzostw świata z Holandią. PAP/Piotr Nowak

    Tak wyglądają realia piłki nożnej w Polsce. FIFA ukarała finansowo PZPN za mecz Holandią

  • Jan Urban Fot. PAP/Leszek Szymański
    Jan Urban Fot. PAP/Leszek Szymański

    Urban po meczu z Maltą: nie można tak grać w obronie

Serwisy ogólnodostępne PAP