Apple protestuje przeciwko wspólnej ładowarce
W ubiegłym tygodniu, Parlament Europejski wezwał Komisję Europejską do wprowadzenia przepisów mających zobowiązać producentów do stworzenia wspólnej ładowarki, jednakowej dla wszystkich telefonów komórkowych, tabletów i innych urządzeń przenośnych. Planom regulacyjnym przeciwstawia się Apple tłumacząc, że ich wprowadzenie będzie bardzo kosztowne.
Prace nad ładowarką trwają w UE od ponad dekady, jednak jak dotąd nie zakończyły się sukcesem.
W 2009 r. z inicjatywy KE producenci telefonów komórkowych i urządzeń mobilnych przystąpili do dobrowolnego porozumienia ws. ujednolicenia ładowarek w Europie. Dzięki temu dzisiaj podstawowym standardem większości urządzeń jest micro USB (powoli zastępuje je szybsze USB-C). Szybko jednak z porozumienia wyłamał się Apple, który w swoich sprzętach nadal stosuje własne złącze Lightning.
Teraz firma ponownie protestuje przeciwko planom UE. Jak oceniają media, produkujący własne ładowarki Apple ma na unijnych regulacjach najwięcej do stracenia.
„Uważamy, że przepisy wymuszające jednolity model ładowarki zahamują innowacyjność i przyniosą tylko szkody europejskim konsumentom i całemu rynkowi. Mamy więc nadzieję, że Komisja będzie poszukiwała innych rozwiązań, takich które nie zaszkodzą rozwojowi branży technologicznej” – napisał Apple w oświadczeniu przekazanym agencji Reutera. Z badań zleconych przez Apple firmie konsultingowej Copenhagen Economics wynika, że koszt ujednolicenia ładowarek wyniesie przynajmniej 1,5 mld euro.
„To znacznie więcej niż korzyści środowiskowe, wynikające ze wspólnej ładowarki, które UE szacuje na 13 mln euro” – argumentuje Apple.
Z kolei unijni legislatorzy przekonują, że rozwiązanie pozwoli ograniczyć ilość elektrośmieci. Szacuje się, że stare ładowarki generują ponad 51 tys. ton odpadów elektronicznych rocznie. W najbliższy czwartek podczas sesji plenarnej w Brukseli odbędzie się głosowanie całego PE nad rezolucją w sprawie wspólnej ładowarki. (PAP)
jowi/ lm/
