Stephen King zaprzecza, że w swojej powieści przewidział pandemię koronawirusa
"Nikt tak naprawdę nie przygotował się sytuację, jaką przeżywamy obecnie, i to naprawdę mnie dziwi" - wyznał pisarz Stephen King. To komentarz do głosów fanów, którzy twierdzą, że autor w powieści "Bastion" opisał pandemię podobną do obecnej.
Stephen King wydał powieść "Bastion" (oryg. "The Stand") w 1993 roku. Fabułę tej książki można streścić tak - supernowoczesna biologiczna broń wymyka się spod kontroli tajnej agencji USA i sieje zagładę na świecie. Wywołana przez nią choroba zaczyna się niewinnie, od pozorów zwykłego przeziębienia… Wirus, który w powieści Kinga jest nazwany "kapitanem Tripsem", zabija w kilka dni. Ale nieliczni, odporni, mają szansę na przetrwanie i stworzenie podwalin nowej cywilizacji.
Druga część książki jest o tym, że podzielona ludzkość formuje dwa wrogie sobie obozy i gdy jedna strona planuje odbudowę świata, druga walczy o kompletną destrukcję pozytywnych wartości. "Epidemia obudziła w ludziach wszystko, co najgorsze, do głosu doszły najniższe, najbardziej prymitywne instynkty. Jednak wciąż jeszcze są tacy, którzy wierzą w miłość, dobroć i braterstwo", czytamy w zapowiedziach sprzed lat.
Tuż po tym, jak wybuchła pandemia koronawirusa, część fanów prozy Kinga przypomniała fabułę powieści "Bastion". I od razu pojawiły się głosy, że książka jest prorocza, a jej autor to wieszcz, który przewidział to, co się właśnie dzieje. Sam pisarz jednak nie zgadza się z tymi twierdzeniami. Na swoim twitterowym koncie zaapelował do swoich czytelników, by nie dostrzegali w powieści "Bastion" tego, czego tam nie ma. "To nie spełnienie mojej narracji. Wirus jest znacznie mniej groźny, ale też problem urośnie w siłę, gdy go zlekceważymy" - napisał. (PAP Life)
pba/ gra/