OHCHR: dziesiątki tysięcy ludzi mogły zginąć w kampanii antynarkotykowej na Filipinach
Dziesiątki tysięcy ludzi na Filipinach mogły zginąć od połowy 2016 r. w kampanii antynarkotykowej "nieomal przy bezkarności" policji i podżeganiu do przemocy ze strony najwyższych urzędników - ocenia Biuro Wysokiego Komisarza NZ ds. Praw Człowieka (OHCHR).
"Najostrożniejsze kalkulacje, oparte na danych rządowych, sugerują, że od lipca 2016 r. na Filipinach zabito 8 663 osoby; inne szacunki mówią o liczbie trzykrotnie wyższej" - pisze OHCHR w przedstawionym w czwartek raporcie.
Przytacza doniesienia o zakrojonych na szeroką skalę zabójstwach związanych z narkotykami i popełnionych przez niezidentyfikowanych "obserwatorów" oraz raport filipińskiego rządu z 2017 r. dotyczący 16 355 "dochodzeń w sprawie zabójstw", których przeprowadzenie Manila określa jako osiągnięcie w kampanii antynarkotykowej.
Dane rządowe pokazują, że od 23 lipca 2016 r. do 2019 r. aresztowano 223 780 "osób związanych z narkotykami", ale niejasne zarzuty i nieprawidłowości podczas procesów budzą obawy, że "wiele z tych przypadków może oznaczać arbitralne zatrzymania" - wskazuje OHCHR.
Według raportu w latach 2015-2019 zabito co najmniej 248 działaczy, prawników, dziennikarzy i związkowców zajmujących się prawami do gruntów i ochrony środowiska na Filipinach. Powszechne stało się oznaczanie poszczególnych ludzi i grup jako komunistów czy terrorystów.
Raport głosi, że rozprawienie się z narkotykami na Filipinach, zapoczątkowane przez prezydenta Rodrigo Dutertego, który wygrał wybory, obiecując walkę z przestępczością, zostało naznaczone przez działania policji oraz retorykę najwyższych władz, co można interpretować jako "pozwolenie na zabijanie". Po zdecydowanym zwycięstwie w wyborach w 2016 r. Duterte upoważnił policję do brutalnych działań wobec handlarzy narkotyków, zachęcając funkcjonariuszy policji do zabijania podejrzanych i obiecując im ochronę przed odpowiedzialnością karną.
Filipińska policja, która nie potrzebuje nakazów przeszukania czy aresztowania, systematycznie zmusza podejrzanych do składania samoobciążających zeznań, w przeciwnym razie grozi im śmiercią - czytamy w raporcie.
"Pomimo wiarygodnych zarzutów dotyczących powszechnych i systematycznych pozasądowych zabójstw w kontekście kampanii przeciwko nielegalnym narkotykom, takie naruszenia były prawie niekarane" - podkreślono w raporcie. Zgodnie z nim doszło tylko do jednego skazania za nadużycia - po za zabójstwie w 2017 r. 17-letniego ucznia z Manili. Trzech policjantów zostało skazanych, gdy nagrania z telewizji przemysłowej wywołały oburzenie opinii publicznej.
Filipińska policja twierdzi, że jej działania w kampanii antynarkotykowej były zgodne z prawem, a w strzelaninach z siłami bezpieczeństwa ginęli podejrzani, w tym dilerzy narkotykowi, którzy byli uzbrojeni.
W raporcie stwierdzono, że niektóre wypowiedzi przedstawicieli najwyższych władz miały charakter "podżegania do przemocy", a szkalowanie osób wyrażających sprzeciw "stało się na Filipinach coraz bardziej zinstytucjonalizowane".
W kraju kładzie się "nadrzędny nacisk na porządek publiczny i bezpieczeństwo narodowe, w tym na zwalczanie terroryzmu i nielegalnych narkotyków (...) kosztem praw człowieka, prawa do należytego procesu sądowego, rządów prawa i rozliczenia (za czyny)" - czytamy w dokumencie.
Według niego "rząd coraz częściej wysuwa także zarzuty karne, w tym stosując ustawy o specjalnych uprawnieniach w związku z epidemią Covid-19, przeciwko użytkownikom mediów społecznościowych publikującym treści krytyczne wobec działań i kierunków polityki władz".
Raport zostanie przedstawiony pod koniec czerwca Radzie Praw Człowieka ONZ.
Prawnicy i aktywiści na rzecz praw człowieka alarmowali w tym tygodniu w sprawie wprowadzenia przez Dutertego nowej ustawy antyterrorystycznej; ostrzegali przed drakońskimi i arbitralnymi przepisami, które mogą być nadużywane w celu atakowania jego przeciwników. (PAP)
cyk/ kar/