Cichanouska w dniu swych urodzin: ciągle się boję
Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska, która w piątek w Wilnie obchodziła swe urodziny, powiedziała, że przez całą kampanię prezydencką żyła w strachu. Również teraz się boi. Obawia się o los Białorusinów i Białorusi.
„Żyłam w strachu przez całą kampanię prezydencką z myślą, że w każdej chwili zostanę zatrzymana. Czasami chciało się rzucić wszystko” - powiedziała. „Dzisiaj również się boję” - dodała. Podkreśliła, że prześladuje ją strach z powodu zatrzymywania Białorusinów.
„Wiem, co mogą z nimi zrobić w więzieniu. Wszystko to widzieliśmy. Trudno widzieć zatrzymywania kobiet w szczególnie brutalny sposób” - wskazała.
Mówiąc o wielotysięcznych protestach kobiet na Białorusi, Cichanouska powiedziała: „my, kobiety, jesteśmy teraz na pierwszej linii frontu, poznaliśmy swą siłę”. „Mówicie, że ja ich inspiruję, ale tak naprawdę bez Białorusinów, bez narodu białoruskiego nie byłoby Swiatłany Cichanouskiej” - powiedziała.
Liderka białoruskiej opozycji wskazała, że to, co się obecnie dzieje w jej kraju, to „łańcuch przypadkowych wydarzeń, ale doprowadził on do wydarzeń historycznych”. „I my na pewno zwyciężymy” - podkreśliła.
Jak informuje BNS, Cichanouska w piątek swe urodziny obchodziła w jednej w wileńskich restauracji w gronie bliskich osób. Wśród gości byli też litewscy politycy i intelektualiści.
W niedawnym wywiadzie dla PAP Cichanouska powiedziała, że najlepszym prezentem w dniu urodzin, byłoby możliwość powrotu do domu. Wskazała wówczas, że wrócić będzie mogła tylko wtedy, gdy będzie się tam czuła bezpiecznie, a więc „tylko wówczas, gdy rozpoczną się negocjacje (z obecną władzą), które doprowadzą do nowych, sprawiedliwych wyborów”.
W wyborach prezydenckich na Białoporusi 9 sierpnia Cichanouska zdobyła według oficjalnych danych 10,1 proc. głosów. Ubiegający się o reelekcję Łukaszenka miał zdobyć 80,1 proc. głosów. Uważa się, że wyniki zostały sfałszowane. Od ponad miesiąc na Białorusi trwają protesty. Cichanouska została zmuszona do opuszczenia kraju. Razem z dziećmi przebywa w Wilnie.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)