USA: wynik wyborów przesądzony już w 41 z 50 stanów; w 23 wygrał Trump, w 18 Biden
Prawdziwa walka wyborcza o Biały Dom ograniczyła się tym razem do kilku stanów. W Wisconsin i Michigan trwa zacięty pojedynek i liczenie głosów. W Karolinie Północnej i Georgii proces ten został w nocy zatrzymany. Kandydat Demokratów Joe Biden - jak szacuje dziennik "New York Times" - według stanu ze środy rano może liczyć na 227 pewnych głosów elektorskich, a Republikanin Donald Trump - na 213.
Wynik wtorkowych wyborów prezydenckich jest już przesądzony w 41 z 50 stanów - wynika z analizy CNN. W 18 z nich oraz Dystrykcie Kolumbii wygrał Biden, czym zapewnił sobie głosy 220 elektorów. Trump wygrał w 23 stanach składających się na 213 głosów elektorskich. Łącznie jest 538 głosów elektorskich, do zwycięstwa potrzebnych jest ich 270.
Wybory prezydenckie w USA - w Wiscnosin i Michigan trwa zacięta walka i liczenie głosów
"NYT" nie wlicza do stanu posiadania Bidena Arizony (11) i Wisconsin (10), w których 78-letni były wiceprezydent prowadzi. W drugim z tych stanów w środę rano czasu lokalnego Biden miał przewagę ok. 7 tys. głosów. W Wisconsin wciąż nie przeliczono ok. 11 proc. głosów, głównie oddanych przed wtorkowym dniem wyborów.
W kilku miejscach w stanie w procesie wyborczym przeszkodziły problemy techniczne. Ogłoszenie rezultatów z głosów oddanych przedterminowo w hrabstwie Brown są opóźnione, gdyż maszynom je zliczającym zabrakło atramentu.
Po ogłoszeniu nowych rezultatów z hrabstwa Wayne, gdzie położone jest Detroit, zmniejszyła się przewaga Republikanina Donalda Trumpa w Michigan. W stanie przeliczono ok. 83 proc. głosów, a przewaga prezydenta to ok. 65 tys. głosów.
W kilku miejscach w Michigan, w tym m.in. Grand Rapids, do zliczenia pozostają jeszcze głosy oddane korespondencyjnie. Analityk stancji MSNBC Steve Kornacki ocenia, że regiony, z których spływać będą rezultaty w tym stanie nad Wielkimi Jeziorami dają kandydatowi Demokratów Joe Bidenowi spore szanse na zwycięstwo w nim.
Odbicie przez Bidena Arizony (11 głosów elektorskich), Wisconsin (10 głosów) i Michigan (16) przy utrzymaniu po stronie Demokratów Nevady (6) oznaczałoby, że kandydat Demokratów może liczyć na 270 głosów elektorskich. Tyle potrzeba, by zwyciężyć w wyborach.
Oprócz tych stanów Biden ma wciąż szanse na wygranie w Georgii z 16 głosami elektorskimi. Mimo że przegrywa w niej po przeliczeniu ok. 93 proc. głosów o nieco ponad 100 tys. głosów to "New York Times" daje 64 proc. szans, że 78-letni polityk zwycięży w tym stanie.
W obliczu potwierdzenia wygranych w Arizonie i Wisconsin Biden do prezydentury potrzebowałby zwycięstwa w co najmniej jednym z czterech stanów - Pensylwanii, Michigan, Karolinie Północnej lub Georgii.
W pierwszym z tych stanów do przeliczenia zostało ok. 1 mln głosw, w tym z Filadelfii. Trump prowadzi o ok. 700 tys.
Rywalizacja jest nierozstrzygnięta w Georgii (16 elektorów), gdzie wraz ze zliczaniem głosów z Atlanty topnieje przewaga Trumpa. Do przeliczenia pozostało tu ok. 8 proc. głosów - Biden traci do Trumpa nieco ponad 100 tys. głosów. Od kilku godzin dane z tego stanu na południu USA nie są jednak aktualizowane.
Z kolei w Karolinie Płn. (15 elektorów) do podliczenie zostało ok. 5 proc. głosów, w tym te oddane korespondencyjnie. Obecnie przewaga Trumpa nad Bidenem wynosi tam 77 tys. głosów.
Natomiast stan Nevada nie uaktualni wyników wyborów aż do czwartku.
Wydział ds. wyborów stanu Nevada poinformowało w środę na Twitterze, że następne uaktualnienie wyników wyborów w stanie nastąpi dopiero w czwartek o 9 czasu lokalnego (18 czasu polskiego). Obecnie prowadzi tam Demokrata Joe Biden z przewagą zaledwie 7647 głosów.
Nevada, posiadająca 6 głosów elektorskich, jest jednym z kluczowych stanów dla wyników wyborów. Jak poinformowało konto wydziału ds. wyborów stanowego sekretarza stanu, odpowiedzialne za organizację wyborów, policzono tam już niemal wszystkie głosy - zarówno te oddane pocztą, jak i osobiście - za wyjątkiem głosów korespondencyjnych nadanych ostatniego dnia. Głosy te będą spływały jeszcze przez kilka dni.
"Liczba pozostałych do podliczenia głosów jest trudna do oszacowania, bo wszyscy wyborcy w Nevadzie otrzymali karty wyborcze pocztą. Oczywiście, nie wszyscy zagłosują".
Jak na razie Biden prowadzi tam z liczbą 588 252 głosów (49,33 proc.). Donald Trump uzyskał 580 605 (48,69 proc.) podliczonych dotąd głosów. Jak dotąd znacząca większość głosów korespondencyjnych została oddana na Bidena.
Biden był wyraźnym faworytem przedwyborczych sondaży w Nevadzie i jego wygrana w tym zachodnim stanie może okazać się niezbędna dla podtrzymania szans na końcowe zwycięstwo w kraju. Z uwagi na dużą liczbę głosów korespondencyjnych, do czwartku lub nawet piątku może przeciągnąć się liczenie głosów również w innym kluczowym stanie, Pensylwanii.
Na końcowe wyniki przyjdzie prawdopodobnie poczekać kilka dni
Wybory uznawane są za wielką porażkę większości ośrodków sondażowych, wykraczającą nawet ponad największe dotychczasowe fiasko branży w badaniach stanowych w 2016 roku. Tak jak cztery lata temu Trump okazał się być przez ośrodki badawcze niedoszacowany. Szczególne zaskoczenie stanowi jego nadspodziewanie dobry wynik wśród wyborców o pochodzeniu latynoskim. Sondaże zawiodły również w kwestii wyborów parlamentarnych. Wbrew ich przypuszczeniom GOP prawdopodobnie utrzyma większość w Senacie oraz zmniejszy stratę jaką ma do Demokratów w Izbie Reprezentantów.
Na końcowe wyniki, zarówno w wyborach prezydenckich jak i parlamentarnych, przyjdzie prawdopodobnie poczekać kilka dni. To z uwagi na przyjmowanie i uwzględnianie przez komisje głosów wysłanych pocztą przed datą wyborów. Zwiastuje to spory prawne, o zaangażowaniu w proces wyborczy Sądu Najwyższego mówił w swoim przemówieniu w noc wyborczą z Białego Domu Trump. Media w USA interpretują jego słowa o "oszustwie Amerykanów" jako próbę zatrzymania procesu liczenia głosów. Formę korespondencyjną w trakcie epidemii koronawirusa preferował elektorat Demokratów.
Eksperci przyznają, że w stanach nad Wielkimi Jeziorami mogło dojść do "czerwonego mirażu", od koloru Partii Republikańskiej. Pierwsze dane, głównie z lokali wyborczych, pokazywały dużą przewagę Trumpa. Wraz ze zliczaniem głosów oddanych przedterminowo jego przewaga jednak topnieje.
Na środę rano czasu lokalnego jest za wcześnie, by przesądzać który z kandydatów zdobędzie 270 lub więcej głosów elektorskich i wygra wybory. U bukmacherów faworytem, mniej więcej takim jak przed zamknięciem pierwszych lokali wyborczych, jest Biden.
U bukmacherów znowu faworytem wyborów jest Biden
Demokrata Joseph Biden, po kolejnej zmianie trendów w trakcie liczenia głosów, jest faworytem bukmacherów do wygranej w wyborach prezydenckich w USA. Na portalu Betfair stawiając na niego dolara - można zarobić 1,65, a na Bwin – 1,6. To znacznie mniej niż stawiając na prezydenta Tumpa.
Ok. godz. 12 czasu polskiego kursy w przypadku prezydenta Donalda Trumpa wynosiły – 2,52 na Betfair i 2,3 na Bwin, co oznacza, że jego zwycięstwo jest uważane za mniej prawdopodobne, bo w przypadku jego wygranej zarobić można więcej. W tego typu zakładach, gdy szanse na wygraną maleją stawka idzie w górę.
To kolejna zmiana trendu, bo kilka godzin wcześniej, bukmacherzy stawiali jednak na Trumpa jako prawdopodobnego zwycięzcę wyścigu prezydenckiego. Wyniki wyborów w USA wciąż nie są rozstrzygnięte i toczy się zacięta walka o kluczowe stany. Biden ma duże szanse na wzięcie stanu Wisconsin, którym cztery lata temu Trump miał przewagę blisko 20 tys. głosów.
Jeśli Biden wygra w Wisconsin, to, biorąc pod uwagę, że zwyciężył w Arizonie, do prezydentury potrzebowałby zwycięstwa w co najmniej jednym z czterech stanów - Pensylwanii, Michigan, Karolinie Północnej lub Georgii.
Politolog: frekwencja w wyborach najwyższa od 120 lat
Frekwencja w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA wyniosła 66,9 proc. - wynika ze wstępnych wyliczeń prof. Michaela McDonalda z Uniwersytetu Florydy. To najwyższy odsetek głosujących od wyborów w 1900 r., kiedy zagłosowało 73,7 proc. uprawnionych.
Według szacunków politologa stojącego na czele US Election Project w obecnych wyborach zagłosowało rekordowe 160 002 000 wyborców, z czego aż 100 mln oddało głos jeszcze przed dniem wyborów. W wyborach 2016 r. głosowało 136,6 mln osób, czyli 59,2 proc. uprawnionych obywateli.
Najwyższa frekwencja była w Minnesocie, gdzie wygrał kandydat Demokratów Joe Biden - 82,9 proc., a najniższa w Zachodniej Wirginii (57 proc.), gdzie wygrał ubiegający się o reelekcję Donald Trump. Próg 80 proc. przekroczyły też New Hampshire w Nowej Anglii i Wisconsin na Środkowym Zachodzie.
Ostateczna frekwencja będzie znana dopiero za kilka dni, kiedy spłyną wszystkie głosy korespondencyjne. (PAP)
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)