Mariusz Kamiński o incydencie z Barbarą Nowacką: po ludzku jest mi przykro, ale nic nie uzasadnia tego typu interwencji poselskiej
Po ludzku jest mi przykro. że kobieta, że jakikolwiek człowiek styka się z gazem pieprzowym. To jest oczywiście przykre, ale naprawdę nic nie uzasadnia tego typu interwencji poselskiej - powiedział w piątek szef MSWiA Mariusz Kamiński, odnosząc się do sytuacji, w której posłanka KO Barbara Nowacka podczas Strajku Kobiet została spryskana gazem pieprzowym w twarz przez policjanta.
W sobotę odbyły się manifestacje Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, które w całym kraju zorganizowano z okazji 102. rocznicy uzyskania przez kobiety praw wyborczych. Największa demonstracja odbyła się w Warszawie pod hasłem "Warszawa Niepodległa - W imię matki, córki, siostry". Podczas akcji blokowania Trasy Łazienkowskiej doszło do zdarzenia, w którym jeden z policjantów rozpylił z bliskiej odległości gaz pieprzowy w kierunku posłanki KO Barbary Nowackiej, która wcześniej okazała mu legitymację poselską.
Incydent z Barbarą Nowacką. Bulwersująca sytuacja, do której dopuściła grupa demonstrantów
O incydent został zapytany w piątek w Polsat News szef MSWiA Mariusz Kamiński, który na antenie poprosił, by pokazać cały kontekst tej sytuacji. "Doszło do niezwykle bulwersującej, kolejnej sytuacji próby zablokowania Trasy Łazienkowej, takiej podstawowej arterii komunikacyjnej dla mieszkańców Warszawy przez grupę demonstrantów" - powiedział Kamiński.
Jak podkreślił te wydarzenia wiązały się z wtargnięciem kilkudziesięciu osób i całkowitym zablokowaniem Trasy Łazienkowskiej. "Część z tych osób kładła się pod samochody, część z tych osób siadła na ulicy. Wytworzył się natychmiast wielokilometrowy korek. Setki ludzi stały w korku. To jest dla mnie przykład niebywałej arogancji, ale nie wobec rządzących, ale wobec tych ludzi, którzy stali w korkach" - stwierdził Kamiński.
Dodał, że demonstranci stanowili zagrożenie dla siebie i dla innych uczestników ruchu drogowego. "Nie ma tu żadnego usprawiedliwienia. To jest kolejne wtargnięcie w ostatnich tygodniach, właśnie na tą arterię. Jest to skrajnie aroganckie, nieodpowiedzialne. Policja miała obowiązek w interesie właśnie tych setek osób, które stały w korkach, w trudnych warunkach pogodowych, które chciały spokojnie dojechać do domu, miała obowiązek podjęcia interwencji" - wyjaśnił szef MSWiA.
Zaznaczył, że wśród tych kilkudziesięciu osób były dwie posłanki - posłanka SLD Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz posłanka KO Barbara Nowacka. "Jedna posłanka SLD pani poseł Dziemianowicz-Bąk, która usiadła na ulicy razem z demonstrantami. Proszę mi powiedzieć na czym polegała interwencja poselska tej pani? To jest po prostu nonsens. Ta pani aktywnie blokowała możliwość zwykłym ludziom przejechania, wrócenia do domu" - mówił Kamiński.
Incydent z Barbarą Nowacką. Policjant działał w samoobronie
Podkreślił, że poseł KO Barbara Nowacka z kolei stanęła na środku drogi. "Widząc interweniujących policjantów, którzy zmierzali w kierunku grup demonstrantów blokujących drogę, stanęła między demonstrantami, a funkcjonariuszami, którzy dokonywali interwencji" - powiedział szef MSWiA.
W jego ocenie to jest "sprawa bulwersująca". "Poseł Nowacka stanęła uniemożliwiając funkcjonariuszom przeprowadzenie interwencji i wyciągając w ostatniej chwili rękę na odległość około 10 centymetrów od twarzy policjanta, trzymając coś w ręce, w sytuacji hałasu, skandowania. Policjant działał w kierunku samoobrony" - stwierdził Kamiński.
"Po ludzku jest mi przykro, że kobieta, że jakikolwiek człowiek styka się z gazem pieprzowym. To jest oczywiście przykre, ale naprawdę nic nie uzasadnia tego typu interwencji" - mówił Kamiński.(PAP)
Autorka: Aleksandra Kuźniar