W poniedziałek Kolegium Elektorów ostatecznie wybierze prezydenta USA
Chociaż wyborcy w USA oddali swoje głosy ponad miesiąc temu, to Kolegium Elektorów ostatecznie wybierze prezydenta kraju dopiero w poniedziałek. Wygranej pewny jest Demokrata Joe Biden, który może liczyć na 306 z 538 możliwych głosów.
Głosowanie Kolegium Elektorów, konstytucyjnego organu państwowego, uznawane jest zazwyczaj za formalność. W tym roku jednak, w związku z podawaniem w wątpliwość uczciwości procesu wyborczego przez obecnego szefa państwa i rywala wyborczego Bidena, Republikanina Donalda Trumpa, ma szczególne znaczenie dla potwierdzenia zwycięstwa Demokraty oraz przybliżenia go do zaprzysiężenia, które ma odbyć się 20 stycznia.
By wygrać w wyścigu o Biały Dom, kandydat musi zdobyć minimum 270 głosów elektorskich i przekroczenia tej liczby pewny jest Biden. Gdyby doszło do remisu, to o wyniku wyborów decyduje Izba Reprezentantów. W dziejach USA do takiej sytuacji doszło tylko dwa razy - na początku XIX wieku.
Kolegium Elektorów nie zbiera się fizycznie, głosowanie jest zdalne, najczęściej w stanowym parlamencie. Każdy stan ma tyle samo elektorów co łącznie swoich przedstawicieli w Izbie Reprezentantów oraz w Senacie. Najwięcej ma zamieszkana przez blisko 40 milionów ludzi Kalifornia - 55. Trzy głosy elektorskie w 1961 roku przyznano Dystryktowi Kolumbii, który w Kongresie nie ma swoich przedstawicieli z prawem głosu.
Większość stanów prawnie zobowiązuje swoich elektorów do opowiedzenia się za zwycięzcą głosowania powszechnego w danym stanie. W historii USA zdarzały się przypadki "wiarołomstwa" elektorów, ale nigdy nie miały wpływu na ostateczny rezultat. W 2016 roku wyłamało się siedmiu.
Proces wyłonienia elektorów różni się w zależności od stanu, niektóre nominują swoich na zjazdach, podczas gdy inne pozostawiają decyzję wyborcom podczas prawyborów. Zgodnie z konstytucją elektorzy każdego stanu powinni spotkać się w poniedziałek po drugim wtorku grudnia w miejscu wskazanym przez władze stanowe. Głosują osobno na prezydenta oraz wiceprezydenta. Głosy są przesyłane do Kongresu, gdzie obie izby 6 stycznia spotkają się na sesji pod przewodnictwem wiceprezydenta USA. Koperty z każdego stanu i Dystryktu Kolumbii są otwierane, a głosy zliczane.
Obowiązujący od XVIII wieku w USA system elektorski stanowi kompromis między wyborem prezydenta w głosowaniu powszechnym a wyborem przez Kongres. Zgodnie z intencją Ojców Założycieli USA, Kolegium Elektorów powinno zapobiegać - jak to określano - "rządom motłochu". W Stanach Zjednoczonych nie brak obecnie głosów, że system jest anachroniczny oraz faworyzuje Partię Republikańską. Podnoszone są postulaty wyłaniania gospodarza Białego Domu w głosowaniu powszechnym.
Po zatwierdzeniu wyników wyborów z każdego ze stanów wynika, że w tym roku w skali kraju Biden uzyskał 81 282 896 głosów (51,3 proc.), a Trump 74 222 484 (46,8 proc.). Urzędujący prezydent, który nie uznał wygranej swojego rywala, mówił w listopadzie, że opuści urząd w przypadku triumfu Demokraty w Kolegium Elektorów. Od tej deklaracji otoczenie Białego Domu wysyłało jednak komunikaty, że mimo niekorzystnych dla niego decyzji Sądu Najwyższego Trump nie zamierza się poddawać, a za datę ważniejszą od 14 grudnia uznaje 6 stycznia i posiedzenie Kongresu.

Szczerski na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia: w liście gratulacyjnym do Bidena będzie zaproszenie do wizyty w Warszawie
W liście gratulacyjnym, który prezydent Andrzej Duda przekaże prezydentowi-elektowi USA Joe Bidenowi po tym, jak Kolegium Elektorów dokona wyboru, znajdzie się zaproszenie do złożenia wizyty w Warszawie - zapowiedział szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.
W poniedziałek Kolegium Elektorów ostatecznie wybierze kolejnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. W wyborach prezydenckich, które odbyły się 3 listopada, z urzędującym prezydentem, Republikaninem Donaldem Trumpem starł się Demokrata Joe Biden. By wygrać w wyścigu o Biały Dom, kandydat musi zdobyć minimum 270 z 538 możliwych głosów elektorskich; Biden może liczyć na 306. Zaprzysiężenie nowego prezydenta ma odbyć się 20 stycznia.
W rozmowie na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski podkreślił, że zgodnie z zapowiedzią Andrzeja Dudy przekaże on list gratulacyjny dla prezydenta-elekta po wyborze przez elektorów. "Pan prezydent dzisiaj przekaże list gratulacyjny - po głosowaniu elektorów - dla prezydenta-elekta. W tym liście będzie także zawarte zaproszenie dla Joe Bidena do złożenia wizyty w Warszawie w odpowiednim czasie" - powiedział. "To będzie zatem - jak prezydent zapowiadał - oficjalnie odniesienie się pana prezydenta do wyników wyborów amerykańskich" - dodał.
Szczerski odniósł się również do informacji, zgodnie z którymi Andrzej Duda nie otrzymał zaproszenia na inaugurację Bidena. "To, co mówią politycy opozycji także w sprawie inauguracji, jest po prostu kłamstwem" - stwierdził. Jak mówił, od dłuższego czasu na inaugurację nie są zapraszane głowy innych państw. "Oczywiście są jacyś goście zagraniczni, ale nie głowy państw, taka jest praktyka amerykańska" - dodał.
Jak tłumaczył, zgodnie z informacją rozesłaną przez protokół amerykański do wszystkich ambasad w Waszyngtonie tym razem ze względu na pandemię w ogóle nie wiadomo, jaka będzie formuła inauguracji. "Więc w ogóle nie ma żadnych decyzji dotyczących przebiegu tej inauguracji, więc tym bardziej nie ma żadnych zaproszeń" - podkreślił. (PAP)
autorzy: Mateusz Obremski, Sonia Otfinowska