17 marca, niedługo po tym, gdy życie w kraju zamarło, na jednej z aukcji obraz Jacka Malczewskiego rozgrzał licytujących tak, że jej zwycięzcę kosztował ostatecznie 3,1 mln zł. Kolejne doniesienia robiły wrażenie: zespół pięciu postaci Magdaleny Abakanowicz wylicytowany został do kwoty ponad 2 mln zł, portret autorstwa Mojżesza Kislinga za 800 tys., a autoportret Meli Muter – za ponad pół miliona.
Ci, którzy zakładali, że to tylko pierwsza, nerwowa reakcja bogaczy w niepewnym momencie i że to szaleństwo wkrótce minie, szybko musieli zweryfikować swą opinię. Boom na dzieła sztuki praktycznie trwał do ostatnich dni roku, w czasie drugiej fali pandemii nawet jakby przyspieszając.
O przyczynach boomu na rynku dzieł sztuki oraz tych, których prace najbardziej poszły w cenę czytaj w najnowszej „Polityce”. (PAP)