Mazowiecki Lekarz Weterynarii: jeśli wykryliśmy dwa przypadki wścieklizny, to jest ich więcej
Jeśli wykryliśmy dwa przypadki wścieklizny u lisów, to sądzę, że jest ich więcej – powiedział PAP Mazowiecki Wojewódzki Lekarz Weterynarii Paweł Jakubczak. Jak podkreślił, problem wścieklizny wydawał się od dawna zażegnany, a powrót do zadowalającego stanu wymagać będzie kilku lat działań.
O drugim przypadku wścieklizny u lisa w województwie mazowieckim poinformowały w środę służby prasowe wojewody. Oba wykryto w powiecie otwockim, pierwszy w gminie Wiązowna, a drugi w gminie Kołbiel. W związku z tym część powiatów otwockiego, mińskiego oraz część warszawskich dzielnic, Wawra i Wesołej, objęto obszarem zagrożonym wścieklizną. Na tym terenie obowiązuje m.in. nakaz trzymania psów na smyczy, a kotów w zamknięciu.
"Od początku roku zaczęliśmy się borykać z problemem, który, wydawałoby się, został już wiele lat temu zażegnany. Choroby zakaźne mają to do siebie, że niestety lubią powracać z różnych względów" – powiedział PAP o tej sytuacji lek. wet. Paweł Jakubczak.
Jak tłumaczył, ostatni przypadek wścieklizny u lista wolno żyjącego na terenie województwa wykryto ok. dziesięciu lat temu. Czynnikiem, który zawlókł wściekliznę ponownie, mogą być, jak mówił, zwierzęta, które przywieziono tu z krajów trzecich, czy też handel takimi zwierzętami, jak psy, koty, fretki zza wschodniej granicy.
Jakubczak zaznaczył, że badane są jeszcze różne czynniki. Zawlec chorobę – dodał – jest "dość prosto", ale doprowadzenie sytuacji do stanu zadowalającego to kilka lat działań.
Mazowiecki Lekarz Weterynarii: od roku 2010 szeroko walczyliśmy ze wścieklizną. Później de facto ona zniknęła i mieliśmy przez wiele lat spokój
"Od roku 2010 szeroko walczyliśmy z tą chorobą. Później de facto ona zniknęła i mieliśmy przez wiele lat spokój. Dzięki temu mogliśmy zrezygnować z dość kosztochłonnych dla budżetu państwa szczepień lisów wolno żyjących przeciwko wściekliźnie" – podkreślił Wojewódzki Lekarz Weterynarii. Wyjaśnił, że szczepień zaniechano od 2018 roku poza kilkoma wschodnimi powiatami, gdzie utrzymano je z uwagi na nieprzewidywalną sytuację epizootyczną na Białorusi.
Co do planowanych działań, zapowiedział, że w okolicach marca, gdy zima odpuści – przede wszystkim nie będzie śniegu – na terenach zagrożonych rozłożone zostaną szczepionki doustne dla lisów. Po tych tzw. doraźnych szczepieniach na przełomie kwietnia i maja przeprowadzona zostanie akcja zrzutu szczepionki, obejmująca ok. 20 powiatów Mazowsza, dokonywana z samolotów. "Szczepienia to tak naprawdę jedyna sensowna i logiczna metoda walki ze wścieklizną u lisów wolno żyjących" – wyjaśnił Jakubczak.
Wojewódzki Lekarz Weterynarii zwrócił uwagę, że przypadki wścieklizny wykryto w dwóch różnych częściach powiatu otwockiego. Zapytany, czy można się spodziewać, że jest ich więcej, odparł: "Byłbym niepoprawnym optymistą, gdybym powiedział, że nie".
"Jeżeli już znaleźliśmy te dwa przypadki, to sądzę, że jest ich więcej" – ocenił. Wyjaśnił, że o ile w pierwszym przypadku lis był charłaczy, długo chorował i został zagryziony przez psa, to w drugim lis był w dobrej kondycji i chorował raczej krótko. "Stąd należałoby wyciągnąć taki wniosek, że jednak dochodzi w środowisku do zakażeń" – dodał.
Odpowiedź na to pytanie, jak zastrzegł Jakubczak, przyniesie jednak zrzut szczepionki. "Akcja szczepień wiąże się później z przeprowadzeniem odstrzału diagnostycznego. Będziemy odstrzeliwać adekwatną liczbę lisów celem określenia stopnia przyjęcia szczepionki i określenia poziomu przeciwciał. Wtedy zobaczymy, czy szczepienia są skuteczne, na ile są skuteczne, jak duży odsetek lisów podjął szczepionkę" – wskazał.
Mazowiecki Lekarz Weterynarii: jeśli nic się nie wydarzy, obszary zagrożone będą utrzymywane przez trzy miesiące
Jeśli nic się nie wydarzy – wyjaśnił ponadto Wojewódzki Lekarz Weterynarii – obszary zagrożone będą utrzymywane przez trzy miesiące. Jak tłumaczył, należy w nich za wszelką cenę unikać kontaktu z potencjalnie zakażonymi zwierzętami. Chory lis - podkreślił - zachowuje się anormalnie, może nie bać się ludzi, a nawet być agresywny, z pyska zaś może mu ciec piana. Jakubczak zaakcentował, że bardzo ważne jest też zaszczepienie zwierząt domowych. Jak przypomniał, w przypadku psów jest obowiązkowe, a kotów – zalecane.
W razie podejrzenia zakażenia wścieklizną należy zwrócić się w trybie pilnym do lekarza pierwszego kontaktu. "W przypadku pogryzienia przez zwierzę dzikie – czy pogryzienia przez zwierzę domowe, jeżeli zwierzę jest nieszczepione – trzeba podjąć profilaktykę, jeżeli chodzi o zapobieganie rozwojowi wścieklizny w organizmie człowieka. Lekarz pierwszego kontaktu będzie wiedział, co ma z tym robić" – wyjaśnił Jakubczak.
Wojewódzki Lekarz Weterynarii poinformował też, że z uwagi na wściekliznę w strefach zagrożonych obowiązuje zakaz polowań – poza polowaniem na dziki, które są odstrzeliwane ze względu na ASF. "Chcemy spróbować utrzymać tę jednostkę chorobową (wściekliznę - PAP) na jak najmniejszym obszarze, a zmasowane akcje polowań wydaje nam się, że nie będą służyć utrzymywaniu tego w powiecie otwockim, a wręcz przeciwnie" – wyjaśnił Jakubczak.(PAP)
Autorka: Agnieszka Ziemska
mst/