Szef MON: 900 żołnierzy patroluje odcinek graniczny z Białorusią
Wojsko Polskie wspólnie ze Strażą Graniczną patroluje odcinek graniczny z Białorusią. W piątek w operacji udział bierze ponad 900 żołnierzy - poinformował szef MON Mariusz Błaszczak. W razie potrzeby jesteśmy w stanie natychmiast zwiększyć zaangażowanie - dodał.
"Silne wsparcie Sił Zbrojnych RP na granicy. Wojsko Polskie wspólnie ze Strażą Graniczną patroluje odcinek graniczny z Białorusią. Dziś w operacji udział bierze ponad 900 żołnierzy. W razie potrzeby jesteśmy w stanie natychmiast zwiększyć zaangażowanie" - napisał w piątek minister obrony na Twitterze.
Migranci koczują w lesie na granicy polsko-białoruskiej
Piątek to kolejny dzień, w którym 32 obywateli Afganistanu, w tym cztery kobiety i 15-letnia dziewczyna, koczuje po białoruskiej stronie przy granicy z Polską w pobliżu miejscowości Usnarz Górny. Rozstawili już kilka namiotów, mają nowe maseczki. Wciąż pilnują ich funkcjonariusze dwóch państw - Białorusi i Polski.
Obstawieni są paczkami, torbami i pakunkami. Mają kilka rozstawionych namiotów. Za ich plecami leży sterta gałęzi, którą używają do palenia ognisk. Przestrzeń od strony polskiej jest już wypalona.
Silne wsparcie Sił Zbrojnych RP na granicy. Wojsko Polskie wspólnie ze Strażą Graniczną patroluje odcinek graniczny z Białorusią. Dziś w operacji udział bierze ponad 900 żołnierzy. W razie potrzeby jesteśmy w stanie natychmiast zwiększyć zaangażowanie. pic.twitter.com/Zsb0SKIWcg
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) August 20, 2021
Grupa uchodźców znajduje się między dwoma szczelnie ustawionymi kordonami wojska i pograniczników. Z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem zagradza im drogę białoruskie służy. Część z około dwudziestu mundurowych ma kaski na głowach, kamizelki, wyposażeni są w pałki. Inni uzbrojeni są w pistolety maszynowe. Stoją w milczeniu.
Przejście na polską stronę zagradzają im żołnierze i funkcjonariusze SG. Wojskowi w hełmach na głowach, kamizelkach taktycznych. Niektórzy są uzbrojeni w pistolety maszynowe. Polscy pogranicznicy mają na wyposażeniu broń krótką. Polakom towarzyszy wojskowy samochód ciężarowy i bus.
Za polskim kordonem gromadzi się coraz więcej dziennikarzy i fotoreporterów. Są wozy transmisyjne głównych stacji telewizyjnych i radiowych. Do dziennikarzy przychodzą miejscowi mieszkańcy i fotografują się na tle sprzętu.
"Jeszcze do niedawna nikt nie wiedział o naszej wsi. Teraz stała się głośna. Chyba dzięki temu, że zjechało się tylu dziennikarzy i byli posłowie, w nocy nie wyłączyli nam światła" – mówi jedna z mieszkanek Usnarzu. Wyjaśnia, że już od kilkunastu lat na noc wyłączane są latarnie uliczne. "Wyłączają, żeby oszczędzić na prądzie" – dodaje.
Usnarz Górny to niewielka wioska leżąca za Krynkami, tuż przy granicy Białorusią. Przy przydrożnym krzyżu stojącym na początku wsi kończy się zasięg polskich sieci komórkowych i asfalt. Zaczyna się szutrowa droga, która następnie przechodzi w nawierzchnię z "kocich łbów".
Zielona granica jeszcze kilkanaście lat temu była miejscem przemytu
We wsi znajduje się wiele opuszczonych drewnianych chałup. "Panie, jakby ci uchodźcy weszli do naszej wsi i zobaczyli, jak my tu skromnie żyjemy, to może by wrócili do siebie" – mówi ze wschodnim zaśpiewem w głosie jeden z gospodarzy.
Miejscowi przyznają, że zielona granica jeszcze kilkanaście lat temu była miejscem przemytu. "Przenosili tędy wódkę, papierosy, a od czasu do czasu przechodziło kilka osób, ale zawsze ich wyłapywała nasza Straż Graniczna" – opowiada starszy mężczyzna. (PAP)
Autor: Wojciech Kamiński
mmi/