Witek: oddanie suwerenności w ręce brukselskich urzędników jest nie do przyjęcia

2021-10-03 21:19 aktualizacja: 2021-10-04, 07:49
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Fot. PAP/Mateusz Marek
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Fot. PAP/Mateusz Marek
Próba wymuszenia na nas oddania suwerenności w ręce brukselskich urzędników jest nie do przyjęcia - powiedziała marszałek Sejmu Elżbieta Witek, odnosząc się do kwestii nadrzędności prawa unijnego nad polską konstytucją.

Jak powiedziała Witek w rozmowie z TVP Info, wypowiedzi brukselskich urzędników, że wszystko zostanie załatwione, jeśli Polska zgodzi się na uznanie wyższości prawa unijnego nad polską konstytucją, są nie do przyjęcia i nie może tak być.

"Wchodząc do UE, bardzo tego chcieliśmy, zgodziliśmy się na przekazanie części kompetencji; na to się nie zgadzaliśmy" - zaznaczyła. "Próba wymuszenia na nas oddania suwerenności w ręce brukselskich urzędników jest dla nas nie do przyjęcia" - podkreśliła marszałek Sejmu.

Witek dodała, że wiele państw Unii Europejskiej jest w podobnej sytuacji - ich krajowe trybunały orzekały wyższość krajowego prawa nad unijnym i wszyscy to uznali, urzędnicy brukselscy również. "W przypadku Polski jest inaczej, więc jesteśmy państwem atakowanym z każdej strony" - oceniła.

Według niej jest tak dlatego, że Polska była dla UE rezerwuarem taniej siły roboczej i surowców. Tymczasem polska gospodarka rozwija się dobrze. "A silna gospodarczo i suwerenna Polska niejednemu państwu nie jest na rękę" - dodała.

Witek: w sprawie Turowa poczekajmy do wyborów w Czechach

Marszałek Sejmu w programie podkreśliła, że kwestia konfliktu o Turów jest dla niej osobiście trudna i bolesna, ponieważ region, w którym znajduje się kopalnia węgla brutalnego i elektrownia, to jej okręg wyborczy.

Witek zwróciła uwagę, że konflikt polsko-czeski najbardziej odbije się na zwykłych mieszkańcach tego regionu. Przyznała, że mimo zapewnień rządu, że Turów nie będzie zamknięty, to okoliczni mieszkańcy odczuwają niepewność.

"Jestem przekonana, że aby osiągnąć kompromis potrzebna jest zgoda obu stron. Każda musi na coś się zgodzić z czegoś ustąpić. Polskie propozycje były naprawdę daleko posunięte w sensie pozytywnym dla Czechów i już się wydawało, że jesteśmy blisko podpisania tego porozumienia, aż tu nagle mamy żądanie tak graniczne i tak zaporowe, że tego porozumienia do tej pory nie udało się podpisać. Ja myślę, że 8 października - tam są wybory (w Czechach - PAP), poczekajmy do wyborów, bo być może jest tak, że akurat jest to próba zwrócenia ze strony Czechów uwagi właśnie na ten konflikt, na ten problem, żeby odsunąć uwagę opinii publicznej w czasie kampanii wyborczej od innych tematów, które są ważne dla Czechów. Poczekajmy na to, jak te wybory przebiegną, czym się zakończą i być może wtedy to porozumienie uda się osiągnąć" - powiedziała Witek.

Według Witek konflikt ws. Turowa na pewno odbije się na wzajemnych relacjach polsko-czeskich - tak tych oficjalnych, jak i na poziomie mieszkańców. "Ja ciągle mam nadzieję, że jednak rozsądek zwycięży, bo nikt na tym konflikcie nie wygra, możemy tylko na tym stracić" - dodała.

Marszałek zwróciła ponadto uwagę, że mimo takich postulatów, kopalni jak i elektrowni Turów nie da się zamknąć w jeden dzień. Podkreśliła, że jest ona kluczowa dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego tak lokalnego, jak i kraju.

"Naprawdę nikt tego nie zrobi. Nikt nie podejmie takiej decyzji o zamknięciu kopalni i elektrowni, bo zdajemy sobie sprawę, jakie byłyby tego konsekwencje przede wszystkim dla ludzi" - zadeklarowała marszałek. 

Autorka: Longina Grzegórska-Szpyt

mmi/