Zamach w Diyarbakir w przeddzień wizyty premiera Turcji

2016-03-31 22:35 aktualizacja: 2018-10-05, 16:38
epa05238005 epa05237994 Turkish policemen secure the area after an explosion in Diyarbakir, Turkey, 31 March 2016. A car bomb attack against a police bus in southeast Turkey left at least seven dead and 27 wounded, according to local media reported. The vehicle was hit by a strong explosion, believed to be caused by a car bomb near the bus station in Diyarbakir, southeastern Turkey. The explosion was so strong that many windows were blown out in neighboring houses. Since December, Diyarbakir has witnessed clashes between security forces and young supporters of the Kurdistan Workers Party, or PKK.  EPA/STR  EPA/STR 
Dostawca: PAP/EPA. PAP/EPA © 2016 / STR
epa05238005 epa05237994 Turkish policemen secure the area after an explosion in Diyarbakir, Turkey, 31 March 2016. A car bomb attack against a police bus in southeast Turkey left at least seven dead and 27 wounded, according to local media reported. The vehicle was hit by a strong explosion, believed to be caused by a car bomb near the bus station in Diyarbakir, southeastern Turkey. The explosion was so strong that many windows were blown out in neighboring houses. Since December, Diyarbakir has witnessed clashes between security forces and young supporters of the Kurdistan Workers Party, or PKK. EPA/STR EPA/STR Dostawca: PAP/EPA. PAP/EPA © 2016 / STR
Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan potępił w czwartek zamach bombowy obok dworca autobusowego w Diyarbakir na południowym wschodzie Turcji, w którym zginęło siedmiu policjantów i rannych zostało 27 osób. Atak nastąpił w przeddzień wizyty premiera w mieście.

Wcześniej podawano, że w wyniku silnego wybuchu w zamieszkanym głównie przez Kurdów Diyarbakir śmierć poniosło czterech policjantów, a ok. 20 osób odniosło obrażenia.

Do eksplozji doszło, gdy w pobliżu dworca przejeżdżał minibus przewożący funkcjonariuszy policyjnych oddziałów specjalnych. Dworzec autobusowy mieści się kilka kilometrów od centrum Diyarbakir.

Według lokalnych władz eksplodował samochód pułapka, a ładunki wybuchowe zdetonowano zdalnie.

Ten zamach "po raz kolejny pokazuje wstrętne oblicze terroryzmu" - oświadczył Erdogan w przemówieniu wygłoszonym w amerykańskim think tanku Brookings Institute. Szef tureckiego państwa przebywa w Waszyngtonie, gdzie w czwartek rozpoczyna się szczyt na temat bezpieczeństwa nuklearnego.

"Nasze siły bezpieczeństwa są zdeterminowane, by położyć kres" terroryzmowi - zapewnił Erdogan. Dodał, że bojownicy, którzy dokonali czwartkowego zamachu, są "osaczeni".

Niepokoje po zerwaniu rozejmu

Od grudnia ub.r. w niektórych dzielnicach Diyarbakir dochodzi do walk między siłami bezpieczeństwa a młodymi zwolennikami Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Jedną z części miasta najbardziej dotkniętych starciami jest historyczna dzielnica Sur, otoczona przez mury wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Diyarbakir to największe miasto na kurdyjskim południowym wschodzie Turcji. W regionie jest niespokojnie od lipca 2015 roku, kiedy zerwany został rozejm między rządem a PKK. Według rządu od tego czasu zabito tysiące bojowników PKK. Zginęło też ponad 350 członków sił bezpieczeństwa.

W licznych miastach i miejscowościach obowiązywała lub obecnie obowiązuje godzina policyjna.

W piątek Diyarbakir ma odwiedzić premier Turcji Ahmet Davutoglu, który rzadko bywa w tej części kraju. Ma się spotkać z mieszkańcami i ocenić na miejscu straty wywołane przez walki.

Rząd ogłosił ambitny plan odbudowy południowego wschodu Turcji. "Jesteśmy tu, by odbudować Diyarbakir i sprawić, by było ono piękne, a oni chcą je zniszczyć. Nie wycofamy się w strachu" - powiedział minister ds. rozwoju Cevdet Yilmaz, który już w czwartek przybył do miasta.

Erdogan  zdeterminowany, by zniszczyć PKK

Tureckie siły bezpieczeństwa są w najwyższym stopniu gotowości z powodu zamachów, do których dochodzi w kraju od lata ub.r. Ataki są przypisywane dżihadystom lub też wiążą się ze wznowieniem konfliktu kurdyjskiego.

Islamistyczno-konserwatywny prezydent Erdogan wielokrotnie mówił, że jest zdeterminowany, by zniszczyć PKK; jej bazy na północy Iraku są regularnie bombardowane przez tureckie lotnictwo.

PKK jest uznawana przez UE i USA za organizację terrorystyczną. Bojownicy organizacji chwycili za broń w 1984 roku i szacuje się, że od tego czasu w konflikcie kurdyjsko-tureckim zginęło ok. 40 tys. osób, głównie rebelianci.

W wywiadzie udzielonym dwa tygodnie temu brytyjskiemu dziennikowi "Times" jeden z głównych dowódców PKK Cemil Bayik potwierdził radykalizację tej organizacji i zapowiedział, że walki będą toczyły się "wszędzie".(PAP)

jhp/mc/

TEMATY: