Nikodem Rozbicki o „Afryce Express”: udział w tym programie był lekcją człowieczeństwa
Udział w "Afryce Express" to była swoista lekcja człowieczeństwa. Wprawiało nas w zakłopotanie to, że ci, którzy mają jedno łóżko, postanawiali, że nam je odstąpią, a sami będą spali na ziemi, bo "wy jesteście w naszym domu i Bóg was nam zesłał" – wspomina w rozmowie z PAP Life Nikodem Rozbicki, który wraz z przyjacielem przemierzał Kenię i Tanzanię, mając do dyspozycji zaledwie jednego dolara dziennie.
Nikodem Rozbicki to jeden z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia, znany m.in. z serialu „Singielka”, a także komedii świątecznych „Listy do M 2” i „Listy do M 3”. Ostatnio wystąpił w serialu „Odwilż”, filmie „Niepewność. Zakochany Mickiewicz”, a od kilku dni można go oglądać na Netfliksie w filmie „Planeta Singli 4: Wyspa”. Kolejne projekty z jego udziałem, m.in. nowe sezony seriali „Bracia” i „Odwilż”, czekają na premiery. 33-letni aktor na brak pracy nie może więc narzekać, ale znalazł czas i chęci, żeby wziąć udział w podróżniczym reality show TVN - „Afryka Express”.
Afryka Express – wyjątkowa edycja
Tegoroczna edycja, jak zapewniają producenci, jest wyjątkowa. Po raz pierwszy uczestnicy pojechali do Afryki (Tanzania i Kenia), program ma także nową prowadzącą, Izabellę Krzan, która zastąpiła Darię Ładochę. Poza tym zasady programu pozostały bez zmian. Jak we wcześniejszych edycjach, w wyścigu bierze udział osiem par, wykonując różne zadania. Każda para dostaje zaledwie jednego dolara na dzień i musi na własną rękę zorganizować sobie nocleg i jedzenie. W trakcie wyścigu odpadają kolejne pary. Wygrywa ta, która na mecie pojawi się pierwsza.
Rozbicki przyznaje, że kiedy dostał propozycję od producentów „Afryki Express”, nie miał w zasadzie żadnych wątpliwości. - Lubię przygody i lubię podróże. Ten format wydaje się idealny, żeby przeżyć coś ekscytującego, a zarazem się zabawić. A jeszcze, jak usłyszałem, że tym razem program będzie w Afryce (poprzednie edycje odbywały się w Azji i Ameryce Południowej - red.), to zaświeciły mi oczy i od razu pomyślałem o swoim przyjacielu Pawle – Rozbicki powiedział PAP life.
Aktor zdecydował, że jego partnerem w „Afryce Express” będzie Paweł Kurkowski, prawnik, z którym przyjaźni się od czasów licealnych. - Trochę wypraw i przygód z „Pawciem” przeżyliśmy wspólnie – opowiada Rozbicki. - Przez te 17 lat przyjaźni nie mieliśmy dłuższej przerwy, nawet jak się nie widzieliśmy przez dwa, trzy miesiące, a tak nam się kiedyś zdarzyło, to w zasadzie niewiele to zmieniało w naszej relacji. Byliśmy w kilku miejscach razem, między innymi na bardzo fajnym wydarzeniu - festiwalu trębaczy w Serbii, w Gučy. A na taką wyprawę kumpelską umawialiśmy się od dwóch lat. Więc kiedy dostałem telefon z propozycją „Afryka Express”, od razu zadzwoniłem do Pawła i powiedziałem: „No dobra, planowaliśmy wyjazd, to chyba już wiemy, gdzie jedziemy. Afryka. »Pawciu«, za 20 minut jestem u ciebie”.
Kurkowski na co dzień pracuje w dużej polskiej spółce. - Dla mnie to była dość oczywista sytuacja, że jadę z Nikodemem. Musiałem tylko sprawdzić swoje możliwości zawodowe, urlopowe i skonsultować to z moją dziewczyną. Wykonuję kompletnie niemedialny zawód, ale, szczerze mówiąc, perspektywa występowania przed kamerami specjalnie mnie nie peszyła. Ale wiedziałem też, że Nikodem bierze na siebie większą część atencji medialnej, on jest dla widzów ciekawszy.
Rozbicki i Kurkowski podkreślają, że dobrze znają swoje mocne i słabsze strony. - Są rzeczy, w których jesteśmy podobni, a są sfery, w których jesteśmy różni. Ja jestem trochę spokojniejszy, a Nikodem bardziej narwany, ale jednocześnie, kiedy jest jakieś zadanie do wykonania, to jesteśmy równie narwani – mówi prawnik. - A jak patrzymy na piękną sawannę, to jesteśmy równie spokojni – dodaje aktor. Rozbicki zauważył, że wzajemnie zarażają się swoją energią. Jego zdaniem, w Afryce dogadywali się bez słów, a ich porozumienie było wręcz organiczne. - Pamiętam jednak jeden moment, kiedy ton został podwyższony. Jest szansa, że zostanie to tak zmontowane, że Paweł będzie na mnie krzyczał – przyznaje, śmiejąc się.
Przygotowania do afrykańskiej przygody
Obaj wspominają, że przed wyjazdem do Afryki poświęcili trochę czasu na przygotowania. Zastanawiali, co za sobą powinni zabrać. - Żeby to było z sensem i żeby też mieć rzeczy, które tam dadzą nam komfort, gdy tego komfortu nie będzie – tłumaczy Rozbicki. – Byliśmy też nieźle wyposażeni w jedzenie, do czasu oczywiście. A poza tym, przeczytaliśmy trochę literatury okołoafrykańskiej. Z ciekawych rzeczy, które znaleźliśmy, to poezja afrykańska przetłumaczona na język polski. I kiedy się spotykaliśmy, żeby planować różne rzeczy, to czytaliśmy tę poezję. To było całkiem zabawnie, natomiast nie wiem, czy pomogło nam na wyprawie. Ale moim zdaniem takie ogólne przygotowanie jest niezwykle ważne. Nie ma nic gorszego niż jechać w nieznane miejsce i nic nie wiedzieć o historii, kulturze czy obyczajach miejscowej ludności.
Kurkowski przyznaje, że regulamin programu - także ze względu na swój zawód - znał na pamięć. - Ale nie byłem jedynym strażnikiem reguł, byli też inni uczestnicy, dla których to było ważne. My z Nikodemem od początku wiedzieliśmy, że będziemy grać według zasad, nie będziemy tymi, którzy innym rzucają kłody pod nogi. A jeśli mogliśmy, to staraliśmy się pomagać - wspomina. A Nikodem dodaje: - Byliśmy takim rycerskim duetem. A gdzie nas ta rycerskość zaprowadziło, to się okaże... Aktor zdradza, że startując w programie, nie mieli żadnej taktyki, ale z czasem zaczęła się ona tworzyć. - Fajnie być pierwszym, ale nie zawsze nim trzeba być, żeby później zajść dalej – podkreśla.
Rozbicki i Kurkowski byli jedynym męskim duetem w "Afryce Express". Pozostali uczestnicy to pary damsko-męskie i jedna para kobieca. - Oczywiście, że dziewczynie i jeszcze białej łatwiej złapać auto niż nam – mówi Rozbicki. Większość kierowców po prostu ich ignorowała. - Czasem czekaliśmy na stopa godzinę albo dłużej. W mieście jeszcze jakoś sobie radziliśmy, ale były momenty, że znajdowaliśmy się na kompletnym pustkowiu i wtedy było naprawdę kiepsko. Żartuję, że robiliśmy zatrzymania obywatelskie (śmiech). W pewnym momencie wpadliśmy na taki pomysł, żeby łapać stopa niekoniecznie na ulicy, a bardziej w miejscach typu sklep, stacja, tam mieliśmy szansę dojść do człowieka, uśmiechnąć się, zrobić wrażenie życzliwego, choć szalonego duetu. Bo przecież byliśmy jednak dwoma białymi facetami z plecakami i do tego z jakimś dziwnym trzecim z kamerą. Z drugiej strony budziliśmy ciekawość i to był nasz atut. Było ciężko, ale nie pamiętam, żeby ogarniała nas frustracja. Kiedy nie mogliśmy złapać stopa, był czas na gorzką czekoladę, daktyla, orzeszek, które przezornie zabraliśmy z Polski. I szczerze mówiąc, chociaż zdawaliśmy sobie sprawę, że zegar tyka i wyścig trwa, to wtedy przychodziły momenty zachwytu: „Wow, popatrz, jak pięknie”.
Lekcja człowieczeństwa
Absolutnie nie żałują, że zdecydowali się wziąć udział w programie. - To była wspaniała przygoda, ale też swoista lekcja człowieczeństwa – mówi Rozbicki. - To, co nas zaskoczyło i było niezwykle miłe, to otwartość ludzi. Oczywiście, jak wszędzie na świecie, zdarzyli się tacy, którzy byli mniej życzliwi. Czasem nawet pachniało lekko grozą, ale większość osób, z którymi się zetknęliśmy, była jednak nam przychylna. W Afryce ludzie często mają bardzo niewiele, a mimo to dzielili się z nami wszystkim, co mieli. Wprawiało nas w zakłopotanie to, że ci, którzy mają jedno łóżko, postanawiali, że nam je odstąpią, a sami będą spali na ziemi, bo „wy jesteście w naszym domu i Bóg was nam zesłał”. U nas jest takie znane powiedzenie: gość w dom, Bóg w dom. Tam można to było namacalnie odczuć. Traktowali nas jako pewnego rodzaju dar. Później w rozmowach dowiadywaliśmy się, że oni chcą nam pomóc, bo wiedzą, że z jakiegoś powodu zostaliśmy do nich przysłani. Bóg na to patrzy. I jak widać Bóg może też otwierać serce.
„Afryka Express” to nie wyjazd, podczas którego jest czas na zwiedzanie. Wszystko działo się bardzo szybko, dlatego Nikodem i Paweł chętnie przyjechaliby do Afryki ponownie. Myślą już o następnych wspólnych wyprawach.
Program „Afryka Express” będzie miał premierę 6 września na antenie TVN. (PAP Life)
Autorka: Iza Komendołowicz
ikl/ag/ep/