Pierwszy triumf polskich siatkarek w Lidze Narodów
Polskie siatkarki pokonały w Pekinie Tajlandię 3:0 (25:22, 26:24, 25:22) w swoim pierwszym meczu Ligi Narodów. W czwartek o godz. 13.30 drużyna Stefano Lavariniego zmierzy się z Chinami.
Polska – Tajlandia 3:0 (25:22, 26:24, 25:22).
Polska: Katarzyna Wenerska, Magdalena Stysiak, Aleksandra Gryka, Agnieszka Korneluk, Martyna Łukasik, Martyna Czyrniańska – Aleksandra Szczygłowska (libero) – Alicja Grabka, Malwina Smarzek, Justyna Łysiak.
Tajlandia: Guedpard Pornpun, Kokram Pimpichaya, Nuekjang Thatdao, Bamrungsuk Hattaya, Kongyot Ajcharaporn, Seetaloed Warisara – Nahuanong Jidipa (libro) - Pannoy Piyanut (libero), Moksri Chatchuon, Sooksod Thanacha, Jaisaen Natthanicha, Thanapan Wimonrat.
Biało-czerwone, brązowe medalistki Ligi Narodów z 2024 i 2023 roku, znakomicie rozpoczęły kolejny cykl rozgrywek. Mimo braku kilku ważnych siatkarek, m.in. Joanny Wołosz, Natalii Mędrzyk, Klaudii Alagierskiej, czy Magdaleny Jurczyk, pewnie pokonały Tajlandię.
Początek rozgrywek w Lidze Narodów
Polki już od pierwszych piłek przejęły inicjatywę i szybko odskoczyły rywalkom na kilka punktów. Po udanych akcjach w wykonaniu Martyny Łukasik było już 9:4 dla podopiecznych Lavariniego. Potem przytrafiło im się kilka błędów w ataku, a Tajki podjęły rękawicę. Mimo, że wyraźnie ustępowały Polkom warunkami fizycznymi, to potrafiły skutecznie obijać ich ręce w ataku. Świetnie też radziły sobie w obronie i Lavarini musiał szybko poprosić o czas. Niewiele to pomogło, bowiem Azjatki zdobyły cztery punkty z rzędu i prowadziły 14:12.
Potem wynik oscylował wokół remisu, ale na finiszu to polskie siatkarki znów odzyskały skuteczność w ataku. Przy stanie 21:18 Łukasik po przerwie zaserwowała asa i wydawało się, że tym zagraniem "zamknęła" seta. Tymczasem Tajki jeszcze raz rozpoczęły szaleńczy pościg, ale atak Czyrniańskiej i blok Agnieszki Korneluk przesądził losy tej partii.
Według podobnego scenariusza przebiegała druga odsłona. Stysiak grała na najwyższych obrotach i rzadko myliła się w ataku. Punkty dokładała Czyrniańska, która swoimi zagrywkami sprawiała sporo kłopotu rywalkom. Przy prowadzeniu 17:12 ponownie coś zacięło się w grze reprezentacji. Tajki znów skutecznie obijały blok przeciwnika, a biało-czerwone nie potrafiły zakończyć akcji. Azjatki wygrały cztery wymiany z rzędu i były bliskie wyrównania, ale Czyrniańska przerwała niemoc drużyny.
Emocjonująca końcówka meczu
Końcówka była znów była emocjonująca, bowiem Azjatki obroniły dwa setbole – przy stanie 24:23 Stysiak przy ataku minimalnie nadepnęła linię trzeciego metra. W decydującym momencie ponownie Czyrniańska stanęła na wysokości zadania, a ostatni punkt zdobyła Aleksandra Gryka bezpośrednio z zagrywki.
Tajlandia, niezrażona niepowodzeniami, chciała przedłużyć spotkanie. Od początku trzeciego seta rywalki pilnowały, by Polki nie "uciekły" im zbyt szybko i kibice w Pekinie oglądali dość wyrównane widowisko. Biało-czerwone powoli zaczęły się rozkręcać, a w końcu zafunkcjonowała współpraca na linii Katarzyna Wenerska - Korneluk. Środkowa wreszcie zaczęła kończyć piłki w ataku i dokładała kolejne bloki. Od stanu 14:14 podopieczne Lavariniego dominowały już na parkiecie. Wprawdzie znów na finiszu popełniły kilka błędów i pogubiły punkty, ale przewaga ani na moment nie była zagrożona.
W czwartek polska reprezentacja zmierzy się z Chinami, a w piątek ma dzień wolny. Na zakończenie pierwszego turnieju zagra z Turcją (sobota, godz. 9.00) i Belgią (niedziela, 5.30).(PAP)
Autor: Marcin Pawlicki
lic/ cegl/ kgr/