Politolog: idea prawyborów w PiS jest następstwem wewnętrznych napięć
Pomysł przeprowadzenia wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości prawyborów dot. kandydata na prezydenta jest efektem nieradzenia sobie z napięciami wynikającymi z aktywności różnych "nurtów" w tym ugrupowaniu; to też efekt połączenia PiS z Suwerenną Polską - powiedziała PAP politolog dr hab. Ewa Marciniak.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w piątek, że nie zapadła jeszcze decyzja ws. kandydata partii na prezydenta, ani ewentualnych prawyborów w partii w tej sprawie. Dodał, że kwestia prawyborów była omawiana już od wielu tygodni.
Dr hab. nauk politycznych, dyrektor Centrum Badania Opinii Społecznej Ewa Marciniak stwierdziła w rozmowie z PAP, że idea prawyborów wynikać może z chęci promowania wizerunku partii stosującej demokratyczne mechanizmy wyłaniania kandydata na prezydenta, a nie wyznaczenia kandydata przez prezesa partii. "Na takim przekazie PiS zapewne zależy" - zauważyła.
Zdaniem politolog, pomysł dotyczący przeprowadzenia prawyborów jest jednak efektem nieradzenia sobie z napięciami wynikającymi z aktywności różnych "nurtów" w ugrupowaniu. Jak mówiła, jest to efektem ostatniego połączenia się PiS z Suwerenną Polską.
"Ta niemożność osiągnięcia zgody, czy porozumienia, co do kandydata musi być tutaj dojmująca" - oceniła ekspertka. "Myślę, że w jakiejś mierze jest to efekt wewnętrznych podziałów w PiS, z których nie wiadomo jak w tym momencie wybrnąć" - powiedziała. Jak dodała, rozwiązaniem może być właśnie idea prawyborów.
Jak oceniła Marciniak, potencjalne wewnętrzne wybory oznaczają tyle, że PiS ma problem z kandydatem. Jej zdaniem, partii brakuje silnego, oczywistego kandydata, który miałby szanse na to, żeby konkurować w "bardzo rywalizacyjnym środowisku".
Ekspertka uważa, że partii brakuje pomysłu na "profil kompetencyjny, ideowy oraz społeczny" swojego kandydata.
PAP zapytała również o słowa Kaczyńskiego, który mówił w piątek, że problem polega na tym, że wśród kandydatów są remisy, co jego zdaniem jednocześnie świadczyć ma o wielości dobrych kandydatów. Według Marciniak, PiS faktycznie ma wielu kandydatów, wielu liderów politycznych, lecz nie w formacie prezydenckim.
"Ta wielość jest rezultatem swoistej słabości, której dzisiaj PiS doświadcza w kontekście wyborów prezydenckich" - oceniła. "To nie jest kwestia nadmiaru kandydatów, to jest kwestia braku jednego dobrego kandydata, który w tym środowisku rywalizacyjnym może z powodzeniem konkurować" - podsumowała.
Na giełdzie nazwisk potencjalnych kandydatów PiS wymieniani są: prezes IPN Karol Nawrocki, europoseł i były kandydat na prezydenta stolicy Tobiasz Bocheński, b. wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak i a także były wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Wcześniej padało też nazwisko Zbigniewa Boguckiego, ale - jak przekazali PAP politycy PiS - raczej nie jest on już brany pod uwagę.
Według opublikowanego w środę sondażu IBRIS przeprowadzonego dla Rzeczpospolitej, gdyby wybory prezydenckie odbyły się w minioną niedzielę, wygrałby je Rafał Trzaskowski (34,2 proc. głosów). Za nim uplasował się Karol Nawrocki (22,2 proc. poparcia) jako potencjalny kandydat PiS, a jako trzeci marszałek Sejmu Szymon Hołownia (10,2 proc.). (PAP)
from/ par/ lm/kgr/