Politycy opozycji o propozycji likwidacji immunitetu: kampanijna zagrywka, próba odwrócenia uwagi
Propozycja likwidacji immunitetu formalnego to typowo kampanijna zagrywka, próba odwrócenia uwagi od afery wizowej czy raportu NIK na temat polityki COVID-owej. Nie popieramy wydumanych problemów - powiedzieli PAP politycy: KO, Trzeciej Drogi, Lewicy i Konfederacji, pytani o propozycję PiS.
W sobotę podczas wiecu w Poznaniu wicepremier i lider PiS Jarosław Kaczyński zwrócił uwagę na jedną z propozycji z programu wyborczego PiS.
"Chcemy znieść immunitety w imię zasady równości i uczciwości.(...) Zobaczymy, jak w tej sprawie, bo przecież oni (przeciwnicy) bardzo często się w tej sprawie wypowiadali właśnie 'za', jak w tej sprawie wypowiedzą się nasi obecni przeciwnicy" – dodał Kaczyński.
Jak czytamy w programie politycznym opublikowanym na stronie internetowej PiS, chodzi o likwidację immunitetu formalnego.
"Podejmiemy działania zmierzające do zniesienia instytucji immunitetu formalnego. Wymóg uzyskania zgody na ściganie powinien być stosowany wyłącznie do prywatnych i subsydiarnych aktów oskarżenia, jako że te instytucje mogą być stosowane przez jednostki do obstrukcji działań parlamentarzystów" - napisano w dokumencie. Projekt ustawy w tej sprawie został złożony przez PiS w Sejmie w listopadzie ubiegłego roku.
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytany przez PAP o tę zapowiedź zwrócił uwagę, że prezes PiS miał osiem lat, aby to zrobić. Przypomniał przy tym, że miał być pakiet demokratyczny w Sejmie, który nie został przedstawiony.
"Ja jestem za, tylko proszę przedstawić ustawę. Jestem za tym, żeby posłowie nie mogli bezkarnie zmieniać klubów, żeby zakończyła się taka prostytucja polityczna, bo wyborcy mają tego dość. Głosują na kogoś, a za chwilę ten ktoś ląduje w innym klubie. I nikt nie jest od tego wolny, to się zdarza w każdej opcji. Trzeba z tym skończyć, dlatego powinniśmy do tego podejść poważnie. My proponujemy koniec z prostytucją polityczną" - powiedział prezes PSL.
Z kolei wiceprezes PSL Dariusz Klimczak pytany przez PAP o to, jak Stronnictwo ocenia tę propozycję odparł, że dzisiaj nie ma żadnego problemu w Polsce z immunitetami.
"To jest wydumany problem prezesa Jarosława Kaczyńskiego" - dodał polityk PSL.
Według niego, "dzisiaj problemem jest afera wizowa, problemem jest brak skuteczności rządu PiS w sprawie przedłużenia embarga na ukraińskie zboże, problem jest z dostaniem się do lekarza, na zabieg planowany do szpitala, problem jest z drożyzną i dużą inflacją, dzisiaj problem mają polscy przedsiębiorcy, którzy mają zbyt wysokie podatki".
"I o tym powinien pan prezes Kaczyński mówić, a nie o jakichś immunitetach" - stwierdził Klimczak.
Lider Polski 2050 Szymon Hołownia uważa z kolei, że prezes Kaczyński powinien być jedną z najbardziej ostrożnych osób - jeśli chodzi o zapowiedzi dotyczące likwidacji immunitetu.
"Bo może mu się w następnej kadencji bardzo przydać" - powiedział PAP Hołownia.
Przyznał jednocześnie, że traktuje tę deklaracje tak samo, jak wiele innych obietnic składanych w okresie przedwyborczym przez rządzących.
"Nie należy się do tego przywiązywać. Nikt tyle nie obieca w kampanii, co PiS i nikt później nie zrobi tak mało, jak PiS" - powiedział PAP Hołownia.
"Zobaczymy w przyszłym Sejmie, czy likwidacja immunitetu to dobry pomysł. Gdyby w tym Sejmie nie byłoby immunitetów, niektórzy posłowie nie siedzieliby na sali, tylko w sądach i prokuraturach oskarżając się nawzajem" - zaznaczył.
Lider Polski 2050 przyznał również, że dla niego "immunitet nie jest nienaruszalną świętością".
"Możemy o nim dyskutować, tylko to trzeba zrobić na spokojnie, merytorycznie w przyszłym Sejmie, a nie przed wyborami, kiedy wiadomo, że każdy polityk z PiS obieca w kampanii wszystko" - oświadczył.
W podobnym duchu wypowiedział się w rozmowie z PAP poseł KO Dariusz Joński.
"Nie wierzę w żadne takie zapewnienia. Pan Kaczyński miał osiem lat, żeby znieść immunitety i nie zrobił tego. Nie dziwię się, bo było tak wiele afer i tak wiele spraw polityków PiS leży w prokuraturze, bo byli pod ochroną, dlatego że PiS stworzył taki wymiar sprawiedliwości, aby nikomu z nich włos z głowy nie spadł" - powiedział PAP Joński.
Jego zdaniem, m.in. z tego też względu wielu z tych, którzy w jakiś sposób uczestniczyli w tych aferach, dziś kandyduje z pierwszych miejsc na listach PiS.
Poseł Dariusz Wieczorek (Lewica) ocenił w rozmowie z PAP, że "jest to typowa kampanijna, populistyczna zagrywka".
"Jeżeli chodzi o kwestie immunitetów, to trzeba o tym dyskutować, rozmawiać, ale w państwie PiS po to, żeby posłowie mogli swobodnie wypowiadać swoje poglądy, to niestety immunitety wydają się bardzo potrzebne, przynajmniej w tym zakresie. My jesteśmy przeciwnikami, żeby immunitety chroniły w przypadku przestępstw pospolitych. Natomiast na pewno muszą chronić przed zakusami aparatu władzy, bo - de facto - każdemu posłowi opozycji dzisiaj, gdyby nie miał immunitetu, pewnie ta władza chciałaby postawić zarzuty" - stwierdził Wieczorek.
Dopytywany, czy Lewica poprze taką propozycję, poseł Lewicy odparł, że nie.
"Na ten moment oczywiście, że nie, bo nie wiemy właściwie o co w tym wszystkim chodzi. Zobaczymy, jak będzie przygotowana propozycja, to będziemy się nad tym zastanawiać" - dodał Wieczorek.
Szef sztabu wyborczego Konfederacji Witold Tumanowicz powiedział PAP, że to "bardzo odważna decyzja".
"To politykom PiS te immunitety przydadzą się najbardziej. Natomiast próba wszczęcia publicznej dyskusji o immunitetach jest desperacką próbą odwrócenia uwagi od afery wizowej czy raportu NIK na temat polityki COVID-owej" - ocenił Tumanowicz.
Zgodnie z konstytucją, immunitet formalny chroni posła lub senatora przed pociągnięciem do odpowiedzialności karnej bez zgody Sejmu lub Senatu. Obejmuje on wszystkie czyny popełnione przez parlamentarzystę, w szczególności czyny inne niż wynikające z wykonywania mandatu i rozciąga się na całe postępowanie karne.
Parlamentarzystę chroni też immunitet materialny - stanowiący, że nie może on być pociągnięty do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu poselskiego (np. wystąpienia w parlamencie, sposób głosowania, zgłaszane inicjatywy ustawodawcze) - ani w czasie jego trwania, ani po jego wygaśnięciu. (PAP)
autor: Edyta Roś, Katarzyna Krzykowska, Daria Kania
jc/