Poseł PiS: rozbudowa zakładu utylizacyjnego we Włoszczowie oznacza koniec dla miasta [NASZE WIDEO]

2023-10-05 17:49 aktualizacja: 2023-10-05, 22:54
Protest mieszkańców Włoszczowej przeciwko budowie w mieście zakładów utylizacji padliny. Fot. PAP/Piotr Polak
Protest mieszkańców Włoszczowej przeciwko budowie w mieście zakładów utylizacji padliny. Fot. PAP/Piotr Polak
Rozbudowa zakładu utylizacyjnego we Włoszczowie oznaczałaby koniec dla miasta. Ceny nieruchomości by spadły, a mieszkańcy zaczęliby się masowo wyprowadzać - powiedział w czwartek PAP.PL poseł PiS Bartłomiej Dorywalski.

Od kilku tygodni mieszkańcy Włoszczowy (woj. świętokrzyskie) protestują przeciwko powstaniu zakładu utylizacji padliny, który miałby być zlokalizowany na ul. Przedborskiej, w pobliżu osiedla domów jednorodzinnych, około kilometra od centrum miejscowości. Interwencję w tej sprawie zapowiedział podczas wizyty we Włoszczowie wicepremier Jarosław Kaczyński.

Jak podkreśla w rozmowie z PAP.PL poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Dorywalski, rozbudowa zakładu "oznaczałaby koniec dla miasta". "Ludzie wzięli kredyty, wybudowali domy. Dla nich to jest katastrofa. To dotyczy nie tylko miasta, ale i okolicy" - podkreślił polityk. "Ceny nieruchomości by spadły, a mieszkańcy zaczęliby się masowo wyprowadzać" - dodał.

Pierwotny wniosek o wydanie warunków zabudowy zakładał, że zakład utylizacyjny miałby zajmować ok. 2 hektarów. Później powierzchnia została skorygowana do niespełna 1 hektara, w wyniku czego, jak podkreśla Dorywalski, wyeliminowano z tego postępowania sąsiadów. "Nie uzyskali oni statusu strony" - zaznacza polityk.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami zmniejszenie obszaru inwestycji spowodowało także, że nie było już konieczne sporządzenie raportu oddziaływania na środowisko, dzięki któremu byłoby możliwe uzyskanie odpowiedzi na wiele pytań dotyczących szczegółów tej inwestycji.

"Inwestor mógł zastosować taki manewr, ale umknęło to uwadze urzędników" - zauważył Dorywalski. "Trudno mi powiedzieć, czym kierował się burmistrz podejmując decyzję (określającą warunki zabudowy dla inwestora - PAP), natomiast analizując procedurę, można powiedzieć, że występuje tam przynajmniej kilka elementów, które są niezwykle zastanawiające" - podkreślił poseł.

"Decyzja została wydana 23 marca, w okresie trzydziestu kilku dni od złożenia korekty do wniosku, czyli niezwykle szybko" - zauważył.

Mieszkańcy Włoszczowy masowo sprzeciwiają się rozbudowie zakładu. Jak wskazał Dorywalski "skala protestu jest gigantyczna". Gmina liczy niecałe 20 tysięcy mieszkańców, a liczba osób, które podpisują się pod tym protestem z tygodnia na tydzień zdecydowanie rośnie. Teraz to około 8 tysięcy podpisów" - przekazał.

Z uwagi na protesty mieszkańców, burmistrz Włoszczowy Grzegorz Dziubek 5 września wznowił postępowanie i wniosek o wydanie warunków zabudowy jest ponownie rozpatrywany. "Pod wpływem naporu społecznego burmistrz wznowił postępowanie i proceduje je jeszcze raz" - powiedział poseł PiS.

"Przygotowałem także stosowny wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji burmistrza, spowodowanej rażącym naruszeniem prawa. Wskazałem siedem punktów. To są sprawy proceduralne, łącznie z kwestiami dotyczącymi m.in. pełnomocnictw i braku udziału stron w tym postępowaniu. Taki wniosek został złożony do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w poniedziałek" - poinformował Dorywalski.

"Liczę, że zostanie wzięty pod uwagę art. 7 Kodeksu Postępowania Administracyjnego, który mówi o tym, że trzeba wziąć pod uwagę interes społeczny" - dodał. (PAP)

Autorka: Anna Nartowska

mmi/