Premier: będę namawiał UE, by potraktować nielegalną migrację jako priorytet

2024-04-11 18:50 aktualizacja: 2024-04-12, 07:19
Premier Donald Tusk i premier Estonii Kaja Kallas podczas spotkania z mediami w siedzibie KPRM, fot. PAP/Marcin Obara
Premier Donald Tusk i premier Estonii Kaja Kallas podczas spotkania z mediami w siedzibie KPRM, fot. PAP/Marcin Obara
Do Polski dociera coraz więcej sygnałów, że reżim Łukaszenki ponownie chce wykorzystać nielegalną migrację do destabilizacji naszej części Europy - powiedział premier Donald Tusk. Zapowiedział, że będzie namawiał partnerów europejskich, by potraktowali nielegalną migrację jako priorytet.

Szef rządu spotkał się w czwartek w Warszawie z premier Estonii Kają Kallas.

Na wspólnej konferencji prasowej Tusk stwierdził, że Estonia i Polska dobrze rozumieją, że bezpieczeństwo - w kontekście wojny toczącej się na Ukrainie - jest priorytetem. "Ustaliliśmy, że naszym wspólnym zadaniem w dalszym ciągu będzie mobilizowanie i motywowanie wszystkich partnerów w Europie do jak najintensywniejszej i efektywnej pomocy w tym wysiłku zbrojnym Ukrainy wobec rosyjskiej agresji" - poinformował premier.

Jak relacjonował, wśród tematów rozmowy z Kają Kallas znalazła się nielegalna migracja. Wskazywał, że do Polski dociera coraz więcej sygnałów, że reżim Łukaszenki ponownie chce wykorzystać migrację i presję na naszą wschodnią granicę dla uzyskania politycznych celów i destabilizacji w tej części Europy.

Tusk zapowiedział, że będzie namawiał partnerów europejskich, by potraktowali nielegalną migrację jako rzeczywisty priorytet. "Żeby cała UE - nie tylko Polska - uznała potrzebę obrony naszego terytorium, ochrony granicy, kontroli na granicy jako europejski priorytet" - powiedział szef rządu.

Dodał, że polska prezydencja w Radzie UE, która rozpocznie się 1 stycznia 2025 r. będzie poświęcona szeroko pojętemu bezpieczeństwu.

"Myślimy podobnie, jesteśmy takim partnerskim duetem w wielu sprawach: przyszłości Europy, kierunków jej rozwoju, możliwości działań" - powiedziała premier Estonii. "Mówiliśmy z premierem o współpracy w dziedzinie obronności i przeciwdziałaniu cyberatakom" - poinformowała.

Przypomniała też, że Estonia pomagała Polsce w rozwiązywaniu presji migracyjnej na granicy, a polscy lotnicy pomagali w Estonii w misji policyjnej.

Jej zdaniem, Zachód znajduje się teraz w decydującym momencie. "Rosja uważa, że może nas prześcignąć, że nasza jedność się rozpada, że może ingerować w wybory w demokratycznym świecie. My możemy i musimy udowodnić, że Rosja się myli. Ukraina musi zwyciężyć, w innym wypadku znajdziemy się w dużo niebezpieczniejszym świecie" - podkreśliła Kallas.

Zaznaczyła, że Ukraina potrzebuje dziś przede wszystkim amunicji, a także pocisków obrony przeciwlotniczej średniego i dalekiego zasięgu. Jak dodała, historia wojenna pokazuje, że ci, którzy mają więcej amunicji z reguły wygrywają. "Musimy teraz robić wszystko, aby nieść pomoc Ukrainie" - zaapelowała premier Estonii.

Nawiązała do wypowiedzi szefa polskiego rządu, która dotyczyła "wojny cieni" toczącej się na granicach naszych krajów. "Cały czas widzimy próby testowania naszej odporności. To są ataki wycelowane w nasze społeczeństwa. Rosjanie sobie bardzo dobrze radzą z dolewaniem oliwy do ognia, z rozgrzewaniem konfliktów, które już istnieją w naszych społeczeństwach" - tłumaczyła estońska szefowa rządu.

Jej zdaniem warto o tym przypominać "kolegom z Zachodu", bo być może nie zdają oni sobie sprawy, jakim instrumentarium dysponuje Rosja.

"Nie zapominajmy o zamrożonych rosyjskich aktywach, które powinny być wykorzystane dla wsparcia Ukrainy. Nasi obywatele pytają nas, dlaczego mamy płacić za wojnę, której nie wywołaliśmy. I to jest uzasadnione pytanie" - stwierdziła Kallas, podkreślając jednocześnie, że wsparcie polityczne w ramach UE dla Ukrainy jest oczywiście silne. (PAP)

 

Autorka: Delfina Al Shehabi

sma/