Prezeska Stowarzyszenia "Nasz Bocian": finansowanie in vitro przez państwo zmieniło klimat wokół tego tematu
Finansowanie in vitro przez państwo zmieniło klimat wokół tego tematu. Społeczne poparcie dla leczenia tą metodą wzrosło, znacznie mniej jest kontrowersji i ataków - powiedziała Marta Górna, prezeska Stowarzyszenia "Nasz Bocian". In vitro przestało być tabu, coraz więcej osób otwarcie mówi, że z niego korzysta - dodała.
W Polsce problem niepłodności dotyka ok. trzech mln osób w wieku prokreacyjnym. Od 1 czerwca 2024 r. mogą one korzystać z państwowej refundacji leczenia metodą in vitro.
Program Ministerstwa Zdrowia powstał na bazie uchwalonej pod koniec 2023 r. ustawy. Przewiduje finansowanie leczenia na poziomie 500 mln zł w skali roku. Refundacja zaplanowana jest do 31 grudnia 2028 r., łącznie kosztować będzie 2,5 mld zł.
Wprowadzenie finansowania in vitro była jedną z obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej. W 2022 r. przyłączyła się ona do obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej "Tak dla in vitro". PO miała już doświadczenie z refundowaniem procedury. Państwowe wsparcie dla par borykających się z niepłodnością wprowadził w 2013 r. rząd Donalda Tuska. Do 2016 r. przeznaczono na leczenie niepłodności metodą pozaustrojowego zapłodnienia 245 mln zł, urodziło się ponad 22 tys. dzieci.
Dzięki obecnemu programowi do końca kwietnia parom korzystającym z refundacji urodziło się 951 dzieci. Z danych resortu wynika również, że do programu zakwalifikowało się w ciągu 11 miesięcy 32 tys. par, uzyskano 12755 ciąż. Dotychczasowe finansowanie procedur in vitro przez państwo wyniosło ponad 800 mln zł.
"To więcej, niż się spodziewaliśmy" - powiedziała PAP prezeska Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian" Marta Górna.
Zdaniem ekspertki tak dobre efekty wynikają z założeń programu, który ma szerokie ramy dostępności.
Wyższa jest granica wieku kobiety, która może skorzystać z finansowania w porównaniu do programu z 2013-2016. Wtedy kwalifikowały się do niego kobiety do 40. roku życia. Obecnie to 42 lata w przypadku korzystania z własnych oocytów (żeńskich komórek płciowych - PAP) i 45 lat w przypadku korzystania z komórek dawczyni.
Zniesiono również kryterium związanego z oceną rezerwy jajnikowej kobiety przez pomiar stężenia hormonów FSH i AMH. "Wszystkie dotychczasowe programy samorządowe i program sprzed dekady stawiały tę dolną granicę dla wskaźnika rezerwy jajnikowej. Tym razem jest inaczej, mamy program, który naprawdę pomaga najbardziej potrzebującym pomocy w leczeniu niepłodności" - powiedziała Marta Górna.
W ocenie prezeski stowarzyszenia "Nasz Bocian" państwowa refundacja pozaustrojowego zapłodnienia zmieniła społeczny klimat wokół tego tematu.
"Obserwujemy to po raz drugi. Podobnie było dziesięć lat temu. Społeczne poparcie dla leczenia tą metodą wzrosło, znacznie mniej jest kontrowersji i ataków. Państwo finansuje, a tym samym legitymizuje tę metodę, dzięki czemu zaufanie do in vitro rośnie" - powiedziała Marta Górna.
Zdaniem rozmówczyni PAP znaczenie ma również, że in vitro staje się coraz bardziej dostępne. "Bardzo wiele par korzysta z leczenia, zaczynamy je dostrzegać wokół siebie. Temat już nie jest tabu, coraz więcej osób otwarcie mówi o tym, że korzysta z in vitro, bądź już została rodzicami dzięki tej metodzie" - powiedziała Marta Górna.
Refundowane leczenie realizuje 58 ośrodków na terenie całego kraju. Do klinik zgłasza się jednak tak wielu pacjentów, że zaplanowane 500 mln zł rocznie finansowania może okazać się niewystarczające.
"To pokazuje jak ogromne jest zapotrzebowanie na leczenie metodą in vitro i jak wiele jeszcze procedur powinno być sfinansowanych. Mamy dzisiaj pół miliarda na realizację programu rocznie, ale nie mamy pewności, czy ta kwota zapewni jego płynną realizację - podkreśliła Marta Górna.
Szefowa MZ poinformowała pod koniec maja, że zdecydowała się na bieżące wsparcie programu dodatkową kwotą 100 mln zł. "Dołożymy, ile będzie trzeba, żeby każda para, która chce skorzystać z tej procedury, mogła to zrobić" - zadeklarowała.
"Ośrodki, które zostały wybrane do programu musiały spełnić kryteria dotyczące jakości leczenia, a ta poprzeczka była postawiona jeszcze wyżej niż te wymogi ustawowe, które pozwalają danej placówce wykonywać procedury in vitro. To między innymi dlatego statystyki dotyczące liczby uzyskanych ciąż są takie wysokie" - powiedziała Marta Górna.
Zwróciła też uwagę, że skuteczność metody in vitro od lat jest w Polsce wysoka. Działo się tak, ponieważ przez lata leczenie było dostępne wyłącznie komercyjnie. Kliniki, które rywalizowały o pacjentów, musiały wygrywać jakością.
Szacunki mówią, że zapotrzebowanie społeczeństwa takiej wielkości jak polskiego na leczenie metodą in vitro to ok. półtora tysięcy cykli na każdy milion mieszkańców. W Polsce przez lata wykonywało się ich dwa razy mniej.
Od momentu wprowadzenia refundacji rozpoczął się czas nadrabiania lat, gdy pacjenci musieli płacić z własnej kieszeni (sytuację w części ratowały programy samorządów). Na leczenie zgłaszają się więc i pary, które przez lata nie mogły sobie na to pozwolić, jak i te, które dopiero poznały diagnozę. Stąd obecnie tak duże zainteresowanie programem.
Z refundacji, ani w ogóle z in vitro, nie mogą w Polsce skorzystać kobiety nie będące w związkach, ani pary jednopłciowe. Przepisy pozwalają na to jedynie parom heteroseksualnym (bez względu, czy są w związku formalnym czy nieformalnym).
Prawo uniemożliwia też kobietom zabezpieczenie płodności z przyczyn społecznych, czyli zamrożenie komórek jajowych w celu ich późniejszego wykorzystania. Możliwe jest to tylko w przypadku osób - kobiet i mężczyzn, które mają do tego wskazania medyczne. Dotyczy to np. chorych na nowotwór, którzy chcą zabezpieczyć płodność przed rozpoczęciem leczenia onkologicznego - to obejmuje też refundacja. W ramach programu swoje gamety zamroziło 813 pacjentów – przekazał resort zdrowia PAP.
Stowarzyszenie "Nasz Bocian" zbiera podpisy pod petycją o zmianę przepisów umożliwiającą leczenie niepłodności kobietom nie będącym w związkach oraz możliwość zabezpieczenia płodności z przyczyn niemedycznych. Takie rozwiązania są dostępne m.in. w Hiszpanii, Belgii, Danii czy Wielkiej Brytanii.
"Upominamy się o prawa kobiet w Polsce, które z różnych przyczyn chcą odłożyć macierzyństwo na później. Powinny mieć możliwość zabezpieczenia swoich komórek jajowych i skorzystania z nich, kiedy będą na to gotowe" - wyjaśniła Marta Górna.
Anita Karwowska (PAP)
akar/ agz/ grg/