Przywódca Hezbollahu grozi wojną domową w Libanie
Przywódca Hezbollahu Naim Kasem oświadczył w piątek, że jego ruch nie złoży broni, jak zakłada plan zatwierdzony przez libański rząd. Kasem oskarżył władze w Bejrucie o działanie w interesie USA i Izraela i ostrzegł, że ich sposób postępowania może doprowadzić do wojny domowej.
- Ten rząd realizuje amerykańsko-izraelski nakaz, by zakończyć (działalność) ruchu oporu (jak przedstawia się Hezbollah - PAP), nawet jeżeli doprowadzi to do wojny domowej i wewnętrznego konfliktu - powiedział Kasem w telewizyjnym przemówieniu.
Wystąpienie wyemitowano po spotkaniu przywódcy Hezbollahu z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Iranu Alim Laridżanim, który składa wizytę w Bejrucie. Iran jest od lat największym sojusznikiem i sponsorem tej szyickiej organizacji.
Państwo w państwie
Hezbollah jest partią, ale też grupą zbrojną, która do niedawna była najpoważniejszą siłą polityczną i wojskową w Libanie. Wiele krajów zachodnich uznaje całość grupy lub jej zbrojne skrzydło za organizacje terrorystyczne. Ugrupowanie przez dekady kontrolowało m.in. południe Libanu, tworząc tam swoiste państwo w państwie.
Wpływy polityczne i siła militarna Hezbollahu zostały znacznie osłabione po stoczonej jesienią 2024 r. wojnie z Izraelem, zakończonej przyjętym pod koniec listopada rozejmem.
Plan zmierzający do rozbrojenia Hezbollahu
W ubiegłym tygodniu libański rząd zatwierdził wspierany przez USA plan, zmierzający do rozbrojenia Hezbollahu. Nie przyjęto na razie dokładnego harmonogramu, ale rozpisany wstępnie na kilka faz proces ma się zakończyć do końca roku.
- Ruch oporu nie złoży broni, dopóki będzie trwała (izraelska - PAP) agresja i okupacja. Będziemy walczyć (...), jeżeli będzie to konieczne, przeciwko temu izraelsko-amerykańskiemu projektowi, nie zważając na koszty - zapowiedział w piątek Kasem.
Izraelska armia regularnie atakuje cele w Libanie
Plan rozbrojenia Hezbollahu zakłada też wstrzymanie izraelskich ataków i wycofanie żołnierzy tego państwa z Libanu. Izraelska armia cały czas stacjonuje w kilku położonych na południu Libanu posterunkach i regularnie atakuje cele w tym kraju, zaznaczając, że uderzenia są wymierzone w łamiący rozejm Hezbollah.
Libańskie media informowały o zgromadzeniach zwolenników Hezbollahu, protestujących przeciwko planowi rozbrojenia organizacji. Kasem powiedział jednak w piątek, że Hezbollah i jego sojusznicza partia Amal wstrzymywały dotychczas demonstrantów, licząc na możliwość porozumienia z rządem. Dodał, że przyszłe protesty „mogą dosięgnąć ambasady USA w Bejrucie”.
Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ szm/