O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Rzecznik Stowarzyszenia Wietnamczyków: jesteśmy Polakami wietnamskiego pochodzenia [WYWIAD]

Wietnamczycy nie czują się gośćmi w Polsce. Są częścią polskiego społeczeństwa. Jesteśmy Polakami wietnamskiego pochodzenia – oświadczył Karol Hoang, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Wietnamczyków w Polsce, prezes Fundacji Wspierania Integracji Wietnamczyków w Polsce.

Społeczność Wietnamczyków w Polsce (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Radek Pietruszka
Społeczność Wietnamczyków w Polsce (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Radek Pietruszka

Karol Hoang w oświadczeniu przekazanym PAP napisał: „Z niepokojem obserwujemy narastające w Polsce nastroje antyimigranckie, podsycane przez niektórych polityków. Hasła zapowiedzianej na 19 lipca manifestacji pod hasłem 'Stop imigracji' budzą nasz sprzeciw”. „My, Polacy wietnamskiego pochodzenia, również jesteśmy imigrantami – ale Polska to nasz dom i ojczyzna. Tu żyjemy, pracujemy i wychowujemy dzieci, które dorastają jako Polacy” – dodał.

Nasza tożsamość kulturowa współistnieje z przywiązaniem do Polski. Nie jesteśmy 'obcymi'. Polska dała naszej społeczności szansę na nowe życie – my w zamian wnosimy wkład w jej rozwój. Prawdziwy patriotyzm to wspólnota budowana w szacunku, a nie lęk i ksenofobia. Takie nastroje prowadzą do podziałów, których ofiarą może stać się całe społeczeństwo polskie” – napisał.

„Uważamy, że Polska ma prawo do ochrony swoich granic i porządku publicznego, ale stanowczo odrzucamy język nienawiści i uprzedzeń wobec migrantów” – dodał w oświadczeniu przesłanym PAP Karol Hoang.

Polska Agencja Prasowa rozmawiała z sygnatariuszem oświadczenia.

PAP: Wyrażacie państwo zaniepokojenie antyimigranckimi nastrojami w Polsce. Prawdę mówiąc, troszkę mnie to zdziwiło, gdyż społeczność wietnamska jest nie tylko najstarszą mniejszością azjatycką w Polsce, ale także bardzo cenioną, darzoną życzliwością i szacunkiem, skąd więc te obawy?

Więcej

Roman Szełemej. Fot. PAP/Krzysztof Ćwik
Roman Szełemej. Fot. PAP/Krzysztof Ćwik

Prezydent Wałbrzycha: atak na cudzoziemców to skutek wykreowanego problemu

Karol Hoang: Rzeczywiście, nasza historia w Polsce sięga końcówki lat 50. XX w., ale jej apogeum to jest przełom lat 80. i 90., kiedy to studenci i naukowcy z Wietnamu pozostali w Polsce.

Tak naprawdę to było pierwsze pokolenie wietnamskiej diaspory, które wraz z rodzinami osiedliło się i towarzyszyło Polsce w przemianach ustrojowych. W tej chwili wyrasta już nad Wisłą trzecie pokolenie.

Zawsze podkreślamy, że jesteśmy Polakami wietnamskiego pochodzenia, mieszkańcami Polski wietnamskiego pochodzenia, nie czujemy się gośćmi, ale jesteśmy częścią polskiej społeczności.

Ale zanim do tego doszło, to państwo polskie umożliwiło naszym dziadkom, moim rodzicom, osiedlenie się.

Gdyby w latach 90., czy na początku lat 2000., były nakręcone aż na taką skalę, jak dziś, nastroje antyimigranckie, to nasza społeczność wyglądałaby zupełnie inaczej. To raz.

A dwa, Polska jest społeczeństwem monolitycznym pod względem etnicznym i kulturowym, więc wszelkie nastroje antyimigranckie, podkręcane przez niektórych polityków, a my także do imigrantów się zaliczamy, uderzają w naszą społeczność.

PAP: Czy dobrze pana zrozumiałam? Jeszcze nic się nie stało, ale obawiacie się państwo, że coś złego może się wydarzyć?

K.H.: Nie, to już się zaczyna dziać – np. na poziomie szkół. Mam na myśli te wszystkie skrajne hasła antyimigranckie, które głoszą: „precz z imigracją, tą legalną i nielegalną”.

One podgrzewają atmosferę i sprawiają, czego się obawiamy, że będziemy przez niektóre środowiska postrzegani na równi z nielegalnymi imigrantami, jako osoby obce kulturowo i mentalnie.

Moje dzieci urodziły się w Polsce i – podobnie jak ja – czują się Polakami. Ale wyglądają inaczej niż przeciętny Polak, więc już otrzymujemy sygnały, że dzieci wietnamskiego pochodzenia są piętnowane, poddawane ostracyzmowi.

Są to na razie pojedyncze przypadki, ale rozumiem, że robią to inne dzieci, które muszą słyszeć taki przekaz w swoich domach albo w mediach społecznościowych.

Nie chcemy, aby hasła „ty nie jesteś stąd, nie jesteś nasz” stały na porządku dziennym.

PAP: Z oświadczenia wynika, że jako społeczność wietnamska zgadzacie się z koniecznością obrony polskich granic. Dlatego chciałam zapytać, czy widzi pan różnicę pomiędzy migrantami z Wietnamu, którzy przyjechali do Polski pracować, są cenionymi członkami społeczności, ich dzieci dobrze się uczą w szkołach, są grzeczne, a ludźmi, którzy siłą chcą wejść do Polski i liczą na zasiłek?

K.H.: Żeby było jasne: my jesteśmy za tym, żeby prawo było przestrzegane, żeby bezpieczeństwo, które dotyczy wszystkich mieszkańców Polski, było zabezpieczane. Ale protestujemy przeciwko wrzucaniu wszystkich imigrantów do jednego worka, bo jest to dla nas krzywdzące.

Poza tym my mamy za sobą pewien migracyjny proces, który zaczął się w latach 90., kiedy to nie wszyscy Wietnamczycy przybyli do Polski legalnie, ale w pewnym momencie państwo polskie umożliwiło legalizację pobytu osobom, które nie stanowią obciążenia, pracują i nie popełniają przestępstw.

W latach 2000. były trzy takie akcje abolicyjne. I gwarantuję, że takie osoby, które dostały szansę na nowe, legalne życie, są w tej chwili wzorowymi obywatelami, wychowują dzieci w duchu patriotycznego obowiązku wobec Polski.

Więcej

Uchodźcy z Ukrainy na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Medyce. Fot. PAP/	Darek Delmanowicz
Uchodźcy z Ukrainy na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Medyce. Fot. PAP/ Darek Delmanowicz

Paweł Kowal: pomoc Polaków dla Ukraińców po rosyjskim ataku była jak „powstanie humanitarne”

Ale zanim do tego doszło, my też przez te 30 lat byliśmy ofiarami różnych ataków, także medialnych, a kiedy ktoś z naszej społeczności coś złego zrobił, nie mówiło się, że to pan XY, tylko że Wietnamczyk.

Dlatego, jako obywatele innej narodowości, jesteśmy szczególnie podatni na ataki, bo ludzie często nie patrzą, kto coś zrobił, tylko kto skąd pochodzi.

Więcej

Zobacz galerię (11)
Ośrodek dla uchodźców w miejscowości Eisenhuettenstadt w Niemczech. Fot. PAP/Lech Muszynski
Ośrodek dla uchodźców w miejscowości Eisenhuettenstadt w Niemczech. Fot. PAP/Lech Muszynski

Odwiedziliśmy ośrodek dla migrantów niedaleko granicy z Polską. Jak tam jest? [ZDJĘCIA]

PAP: Czy w takim razie uważa pan, że władze polskie powinny otworzyć swoje granice i wpuścić np. przybyszów ze strefy subsaharyjskiej, którzy teraz koktajlami Mołotowa szturmują mur na granicy polsko-białoruskiej?

K.H.: Jeżeli to się odbywa w sposób nielegalny, to jak najbardziej granice powinny być chronione. Ale rozszerzanie hasła na „stop imigracji nielegalnej i legalnej”, które postulują niektórzy politycy, jest dla nas krzywdzące i niebezpieczne.

My jesteśmy imigrantami, którzy z czasem stali się Polakami, i to wcale nie jest tak, że państwo polskie szeroko otwiera się na cudzoziemców, nawet dobrze wykształconych, którzy chcieliby w nim zamieszkać.

Powie to pani każdy mieszkaniec Polski wietnamskiego pochodzenia, który ma zalegalizowany pobyt: w Polsce przepisy migracyjne są bardzo restrykcyjne.

Tak nawiasem mówiąc, w Polsce przez dziesięciolecia brakowało jasnej polityki migracyjnej: koncentrowano się tylko na tym, na jakich zasadach wpuszczać imigrantów oraz ilu. Ale nikt nie myślał o tym, co zrobić, jakie programy wdrożyć, jakie środki zagospodarować, żeby z tych imigrantów, którym umożliwiono legalne osiedlenie się w Polsce, zrobić dobrych obywateli, żeby ich dzieci poczuły się pełnoprawnymi obywatelami polskimi.

Do tanga trzeba dwojga.

PAP: Przyzna pan, że teraz mamy sytuację ekstraordynaryjną, kiedy nie tylko Polska, ale cała Europa mierzy się z napływem nielegalnych imigrantów. I chciałabym poznać stanowisko pana, jako przedstawiciela społeczności wietnamskiej. Co powinniśmy wspólnie zrobić w takiej sytuacji?

K.H.: Ja, tak jak i członkowie organizacji, w imieniu których się wypowiadam, jesteśmy za ochroną polskich granic. Jesteśmy za bezpieczeństwem publicznym, ale jeżeli ktoś jest w Polsce legalnie, pracuje i wnosi wkład w rozwój Polski, nie powinien być piętnowany jako imigrant.

Niektóre środowiska głoszą, że „Polska tylko dla Polaków”, mając na myśli aspekt etniczny i religijny. Przypominam, że ja, wielu moich ziomków, czujemy się Polakami. Nasze dzieci także, w dodatku często lepiej mówią po polsku niż po wietnamsku.

Przez ostatnie 10 lat robiliśmy wiele, żeby się otworzyć, żeby nie być postrzeganymi jako środowisko zamknięte, żeby ludzie zrozumieli, że my, wnosząc własną kulturę, nie wykluczamy asymilacji. Jesteśmy za integracją, za asymilacją, ale z zachowaniem tożsamości narodowej.

Nasze dzieci, wnuki, prawnuki będą pokoleniami zasilającymi polską gospodarkę, wzbogacającymi polską kulturę takimi wartościami, jak pracowitość, chęć do nauki, szacunek dla starszych.

Żyjemy w Polsce, akceptujmy polską kulturę. Mówimy naszym dzieciom: jeżeli chcecie zostać Polakami, to ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tańczcie poloneza zamiast tańca z wachlarzami. Ale najlepiej, żebyście umieli tańczyć obydwa tańce.

Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)

mir/ mark/ mhr/ grg/

Zobacz także

  •  Fani przed wejściem na koncert Taylor Swift na PGE Narodowym w Warszawie, 1 bm. Artystka wystąpi w stolicy w ramach trasy "The Eras Tour". (doro) PAP/Marcin Obara
    Fani przed wejściem na koncert Taylor Swift na PGE Narodowym w Warszawie, 1 bm. Artystka wystąpi w stolicy w ramach trasy "The Eras Tour". (doro) PAP/Marcin Obara

    Dyskryminacja przy rekrutacji do obsługi koncertu Taylor Swift? Organizacje Wietnamczyków w Polsce oburzone

  • B. sekretarz generalny Komunistycznej Partii Wietnamu Nguyen Phu Trong fot. PAP/EPA/POOL/Luong Thai Linh
    B. sekretarz generalny Komunistycznej Partii Wietnamu Nguyen Phu Trong fot. PAP/EPA/POOL/Luong Thai Linh

    Zmarł najpotężniejszy człowiek w Wietnamie

  • Hotel Grand Hyatt Erawan Fot. PAP/EPA/NARONG SANGNAK
    Hotel Grand Hyatt Erawan Fot. PAP/EPA/NARONG SANGNAK

    Tajlandia: cyjanek przyczyną śmierci sześciorga Wietnamczyków [WIDEO]

  • Spalona hala przy Marywilskiej Fot. PAP/Leszek Szymański
    Spalona hala przy Marywilskiej Fot. PAP/Leszek Szymański

    Poszkodowani w wyniku pożaru przy Marywilskiej dostaną pomoc psychologiczną

Serwisy ogólnodostępne PAP