Siostra Kim Dzong Una: mamy dowody na to, że Korea Południowa odpowiada za loty dronów nad Pjongjangiem
Kim Jo Dzong, siostra przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una, oznajmiła we wtorek, że zabezpieczono "wyraźny dowód" na to, że wojsko Korei Południowej ponosi odpowiedzialność za wtargnięcie dronów w przestrzeń powietrzną nad Pjongjangiem. W ocenie Seulu bezzałogowce widoczne na zdjęciach "nie wydają się być" południowokoreańskie.
"Wiemy, że głównym winowajcą incydentu z dronem w Pjongjangu jest hołota południowokoreańskiego wojska" - powiedziała Kim w oświadczeniu przekazanym przez reżimową agencję KCNA.
Jak zaznaczyła południowokoreańska agencja Yonhap, Kim nie przedstawiła żadnych dowodów na poparcie swoich twierdzeń.
Lee Kun-wan, prezes Agencji Rozwoju Obronności, cytowany przez dziennik "Korean Herald", powiedział we wtorek, że drony widoczne na nagraniach opublikowanych przez północnokoreańskie media państwowe "nie wyglądają w jednoznaczny sposób na pochodzące" z Korei Południowej.
"Mają kształt bezzałogowych statków powietrznych, które Korea Północna wysłała na Południe w 2014 roku i (modeli) Sky-09 UAV, używanych na Północy. Trudno więc powiedzieć, który to z nich" - powiedział Lee, odpowiadając na pytanie deputowanych do parlamentu. Dodał również, że "istnieją podobnie wyglądające maszyny zarówno komercyjne, jak i opracowane (przez wojsko)".
Ministerstwo spraw zagranicznych Korei Północnej zarzuciło w piątek Korei Południowej "infiltrację" Pjongjangu przy użyciu dronów przenoszących ulotki z treściami wymierzonymi przeciwko reżimowi. Resort przekazał w oświadczeniu, że loty odbyły się 3, 9 i 10 października i ostrzegł przed odwetem, jeśli takie działania będą kontynuowane.
Krzysztof Pawliszak (PAP)
krp/ szm/ sma/