Szef MSZ Izraela: w ONZ byliśmy przeciw ukraińskiej rezolucji, ale uznajemy Rosję za agresora
Izrael nadal uważa Rosję za agresora w toczącej się na Ukrainie wojnie - powiedział minister spraw zagranicznych Gideon Saar w środę portalowi Politico. W poniedziałek Izrael wraz m.in. z USA i Rosją głosował w ONZ przeciwko ukraińskiej rezolucji potępiającej Moskwę w trzecią rocznicę jej napaści.
"Głosowaliśmy z Amerykanami, ale wciąż wierzę, że to Rosja jest agresorem (...) nasze stanowisko nie uległo zmianie, ale uznaliśmy, że należy dać szansę amerykańskiej inicjatywie, by próbować zakończyć tę wojnę i rozwiązać ją pokojowymi środkami" - zaznaczył Saar.
W zgłoszonej przez Kijów rezolucji potępiono agresję Rosji, wezwano do jej natychmiastowego wycofania z terytorium Ukrainy i wyrażono wsparcie dla suwerenności, niepodległości i integralności terytorialnej Ukrainy.
Dokument poparła go większość państw Europy
Dokument przegłosowano 93 głosami; poparła go większość państw Europy, w tym Polska. Przeciwko głosowało 18 państw, m.in. Rosja, Korea Północna, Białoruś i Węgry, ale również USA i Izrael.
Głosowanie pokazało jaskrawy rozdźwięk między Stanami Zjednoczonymi i ich europejskimi sojusznikami, a także "odzwierciedlało ostry zwrot w polityce zagranicznej USA za prezydenta Donalda Trumpa" - skomentował dziennik "New York Times".
Krytyka w Izraelu
Decyzja rządu premiera Benjamina Netanjahu spotkała się z krytyką w Izraelu.
Jednoznaczne poparcie Trumpa dla wojny Izraela z Hamasem zmusiło Netanjahu do tego, by stał się jego zakładnikiem - napisał dziennik "Jerusalem Post". Izrael dołączył tym samym "do takich bastionów demokracji jak Korea Północna, Nikaragua czy Sudan", to smutne i wstydliwe - dodała gazeta.
Z taktycznego punktu widzenia takie głosowanie miało sens, bo Izrael potrzebuje wsparcia USA, ale przy podejmowaniu podobnych decyzji Izrael nie powinien kierować się tylko interesami - skonkludował "Jerusalem Post".
Dziennik "Haarec" w środowym artykule wstępnym podkreślił, że głosowanie w ONZ pokazało, że "moralny upadek" obecnego izraelskiego rządu "po raz kolejny przebił dno". Gazeta zwróciła uwagę, że był to też wyraz niebezpiecznego dla kraju "geopolitycznego hazardu". "Jeżeli w Trumpie jest coś pewnego, to właśnie jego zmienność, a do kogo zwróci się Izrael, gdy Trump się od niego odwróci?" - napisała gazeta.
Ukraiński ambasador w Izraelu Jewhen Kornijczuk wydał oświadczenie, w którym zaznaczył, że trudno jest zrozumieć postawę Izraela, który również został zaatakowany i musi się bronić, podobnie jak Ukraina walcząc o prawo do istnienia. "Ciągle odbieram telefony od izraelskich ministrów, parlamentarzystów i zwykłych obywateli, którzy mówią, jak bardzo wstydzą się tego głosowania" - dodał.
Izrael od początku wojny deklarował, że popiera integralność terytorialną Ukrainy, i wspierał Kijów w głosowaniach na forum ONZ. Rząd w Jerozolimie nie zgodził się jednak na pomoc militarną dla Ukrainy, uzasadniając to koniecznością utrzymywania dobrych relacji z Rosją ze względu na jej znaczenie na Bliskim Wschodzie.
Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ akl/gn/