W Rumunii trwają rozmowy o utworzeniu nowej koalicji rządowej
W Rumunii rozpoczęły się w poniedziałek rozmowy o utworzeniu nowej proeuropejskiej koalicji, która ma współpracować z prezydentem Nicusorem Danem w realizacji reform gospodarczych. Radykalnie prawicowy Związek na rzecz Jedności Rumunów (AUR) George Simiona zapowiedział, że nie uzna nowego rządu.
W rozmowach biorą udział nowy prezydent Rumunii i cztery ugrupowania: liberalny Związek Ocalenia Rumunii (USR), Partia Narodowo-Liberalna (PNL), Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii (UDMR) oraz Partia Socjaldemokratyczna (PSD).
Utworzenie nowego rządu jest konieczne, bo poprzednia koalicja, złożona z PNL, UDMR i PSD, rozpadła się, gdy socjaldemokraci zdecydowali się wyjść z rządu w związku z porażką kandydata koalicji Crina Antonescu w I turze wyborów prezydenckich.
Jednak PSD, która w ostatnich latach coraz częściej kieruje swój przekaz do elektoratu suwerenistycznego, wysyła sygnały, że może nie poprzeć nowego rządu.
Nicusor Dan zabrał głos. Kto zostanie premierem Rumunii?
Do sprawy odniósł się w poniedziałek Nicusor Dan podczas uroczystości zaprzysiężenia na urząd prezydenta, twierdząc, że interes narodowy wymaga wzniesienia się ponad interesy partyjne. Jego zdaniem potrzeba utworzenia nowego rządu jest tym pilniejsza, że Rumunia zmaga się z ogromnym deficytem publicznym (w 2024 r. wyniósł 9,3 proc. PKB), co wymaga przeprowadzenia szybkich reform gospodarczych.
Utworzenie rządu wspieranego przez większość parlamentarną leży w interesie narodowym Rumunii. (...) I uważam, że ze względu na interes narodowy partia nie powinna powiedzieć "nie"
Przed wyborami Dan obiecywał, że nowym premierem zostanie dotychczasowy pełniący obowiązki prezydenta Ilie Bolojan z PNL, ale teraz jedną z omawianych opcji jest mianowanie premiera z PSD. W tym kontekście pada nazwisko tymczasowego szefa partii Sorina Grindeanu.
Radykalna prawica wyraża sprzeciw
Jeżeli nie uda się utworzyć nowego rządu, w Rumunii odbędą się przedterminowe wybory, jednak komentatorzy rumuńskiej polityki oceniają taki scenariusz jako mało prawdopodobny. Nie leży on bowiem w interesie partii establishmentu, gdyż w ostatnich miesiącach tracą one kosztem radykalnej prawicy, która w parlamencie ma obecnie ponad 30 proc. miejsc.
AUR, której lider Simion przegrał II turę wyborów prezydenckich z Danem 18 maja, zapowiedział, że nie uzna legitymacji nowego rządu, nazywając go "reżimem". "Pozostawimy puste ławy (parlamentarne) i pozwolimy wszystkim z PSD, PNL, USR, UDMR i ich satelitom cisnąć się przy korycie. Ta koalicja nie odzwierciedla woli ludu, a jedynie głód władzy systemu, który zachowuje swoje przywileje" - oświadczyła partia.
Wcześniej w poniedziałek politycy AUR zbojkotowali uroczystość zaprzysiężenia nowej głowy państwa, którą nazwali "kłamliwym spektaklem, zorganizowanym przez system pragnący za wszelką cenę utrzymać się u władzy".(PAP)
mws/ akl/ ał/