Zmarł gitarzysta zespołu Massive Attack. "Miałem wspaniałe życie"
Dla fanów brytyjskiej grupy Massive Attack, która uważana jest za najważniejszego przedstawiciela nurtu trip hop, to bardzo smutna wiadomość. Zespół potwierdził śmierć swojego gitarzysty - Angela Bruschiniego. Muzyk wyjawił kilka miesięcy temu, że zdiagnozowanego u niego raka płuc. Bruschini odszedł w wieku 44 lat.
„Wyjątkowo genialny i ekscentryczny talent. Nie da się określić ilościowo twojego wkładu w kanon Massive Attack. Jakie szczęście, że mogliśmy dzielić takie życie razem” - napisali w mediach społecznościowych członkowie zespołu Massive Attack. Więcej informacji przekazała żona Angela Bruschiniego, Jessica Merritt i matka ich syna, Joela.
"Z wielkim smutkiem zawiadamiam, że w dniu 23 października 2023 roku o godzinie 12:15 zmarł mój piękny mąż, Angelo Bruschini. Powodem był rzadki i agresywny nowotwór" - przekazała na Facebooku.
Bruschini przyznał się do swojej choroby w lipcu tego roku.
„Miałem wspaniałe życie, widziałem świat wiele razy, poznałem wielu wspaniałych ludzi, ale drzwi się zamykają. Myślę, że napiszę książkę” - ogłosił wtedy na Facebooku.
Bruschini, tak jak inni członkowie Massive Attack, pochodził z Bristolu. Z grupą zaczął współpracować w 1995 r., początkowo jako gitarzysta koncertowy. Natomiast w 1997 r. brał udział w realizacji najpopularniejszego krążka Massive Attack - "Mezzanine". (PAP Life)
kw/