Badanie: Polacy z migreną dobrze diagnozowani, ale nadal źle leczeni
W Polsce na migrenę może cierpieć nawet 5 milionów osób, co stanowi ogromne obciążenie społeczno-ekonomiczne - wynika z badań zespołu dr hab. Marty Waliszewskiej-Prosół. Choć dość wysoki odsetek chorych jest szybko i prawidłowo diagnozowany, to ich leczenie pozostawia wiele do życzenia.
Zespół dr hab. Marty Waliszewskiej-Prosół, neurolożki z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przeprowadził - największe jak dotąd - krajowe badanie poświęcone migrenie „Migrena w Polsce”. Jego rezultatem są dwie duże analizy. Pierwsza, opublikowana w czasopiśmie „The Journal of Headache and Pain” dotyczyła objawów migreny, chorób towarzyszących, jakości życia i obciążenia chorobą. Druga - na łamach czasopisma „Therapeutic Advances in Neurological Disorders” - przedstawiła wzorce diagnozowania i leczenia polskich pacjentów oraz zidentyfikowała, jakie są ich największe problemy.
Miliony Polaków chorują na migrenę
Badanie miało charakter ankietowy. Wzięło w nim udział ponad 3200 osób w wieku od 13 do 80 lat, z czego 87 proc. stanowiły kobiety.
Wyniki pokazały, że na migrenę w naszym kraju choruje ponad cztery miliony osób, choć według dr Waliszewskiej-Prosół liczba ta może być niedoszacowana. - Jest to ogromna rzesza ludzi, co pokazuje skalę choroby. Do tego wykazaliśmy, że obciążenie nią jest u polskich pacjentów największe ze wszystkich krajów europejskich. Jakość ich życia jest naprawdę zła - powiedziała PAP autorka badania.
Pierwsze napady migreny pojawiały się najczęściej w drugiej dekadzie życia; średnio w wieku 19 lat. Z badania wynika jednak, że osoby dotknięte chorobą zazwyczaj zwlekają z wizytą u lekarza i pierwsza konsultacja ma miejsce ok. dwa lata po pierwszym ataku, a formalna diagnoza pojawia się średnio cztery lata po nim. Chorzy doświadczają średnio 4,7 dni bólu głowy miesięcznie, choć niemal połowa ma ich więcej.
Polacy szukają pomocy, ale diagnoza to nie wszystko
Co ciekawe, w porównaniu z wieloma innymi krajami Europy i świata, Polacy z migreną znacznie częściej szukają pomocy u lekarzy: 93,6 proc. z nich konsultowało swoje dolegliwości z profesjonalistą, najczęściej neurologiem. Ponad 90 proc. otrzymało formalną diagnozę migreny, a 92,5 proc. stosuje jakieś jej leczenie.
Jednak, zdaniem dr Waliszewskiej-Prosół, tylko z pozoru wygląda to dobrze. Najczęściej stosowanymi lekami są bowiem niesteroidowe leki przeciwzapalne, paracetamol oraz środki z kodeiną, których skuteczność w przypadku migreny nie jest zadowalająca i nie są zalecane do walki z tą chorobą. Po preparaty z kodeiną sięga blisko 60 proc. pacjentów, co wiąże się z poważnym ryzykiem - mogą bowiem prowadzić do tzw. bólów głowy z powodu nadużywania leków lub rozwoju migren przewlekłych. Takie powikłania stwierdzono aż u 23 proc. respondentów. Jeśli chodzi o tryptany, czyli podstawowe, nowoczesne leki blokujące ataki migreny, to w Polsce stosuje je 57 proc. chorych. Autorzy badania podkreślili jednak, że nadal jest to zbyt mały odsetek, biorąc pod uwagę ich wysoką skuteczność.
Wyjątkowo słabo wygląda w Polsce leczenie profilaktyczne, które mogłoby pomóc w zmniejszeniu liczby ataków bólu. Choć prawie połowa uczestników badania spełniała kryteria do jego wdrożenia, to stosowało je tylko 11,5 proc. Do tego najczęściej wybieranym lekiem był iprazochrom - popularny w latach 70. ubiegłego wieku preparat, który nie figuruje w żadnych nowoczesnych rekomendacjach i nie ma solidnych dowodów na skuteczność. Co więcej, 17 na 18 osób, którym go przepisano, zrezygnowało z jego stosowania.
Analiza wykazała również, że wielu pacjentów porzuca leczenie profilaktyczne z powodu braku efektów, działań niepożądanych, wysokich kosztów lub po prostu dlatego, że poczuli się lepiej - i często robią to bez konsultacji z lekarzem. Zdaniem rozmówczyni PAP to niepokojące zjawisko, bo zbyt krótko stosowane leczenie może nie przynieść trwałych efektów, a jego zaniechanie bez nadzoru wiąże się z ryzykiem nawrotu choroby.
Badanie pokazało, że Polacy z migreną często konsultują się z wieloma specjalistami - nie tylko neurologiem, ale też okulistą, laryngologiem, psychiatrą czy ginekologiem. Zdaniem rozmówczyni PAP może to wynikać z trudności diagnostycznych, ponieważ objawy migreny bywają mylące i przypominają symptomy innych schorzeń.
- Pacjenci chodzą od lekarza do lekarza. Nierzadko ich dolegliwości są lekceważone, zaleca im się tylko odpoczynek i szeroko reklamowaną tabletkę przeciwbólową. Moim zdaniem często brakuje wśród lekarzy jakiejś pokory wobec migreny, ale też konsensusu i współpracy pomiędzy specjalistami. Wielu z nich boi się tej choroby i boi się ją leczyć - powiedziała neurolożka.
Zwróciła uwagę, że w Polsce osoby cierpiące na migrenę wyjątkowo często konsultują się też z farmaceutami - 35 proc. badanych zasięgało ich porady. Dla porównania w Japonii taki kontakt deklarowało tylko 3,6 proc. pacjentów. To sygnał, że warto edukować pracowników aptek na temat leczenia tej choroby, zwłaszcza w kontekście ryzykownego stosowania leków dostępnych bez recepty.
Przebieg ataku migreny
Badanie ujawniło także, że prawie 3/4 osób z migreną w czasie ataku musi leżeć w łóżku, a tylko 0,4 proc. jest w stanie normalnie funkcjonować. Średni czas trwania takiej niepełnosprawności wynosi każdorazowo 18,6 godz.
Z tego powodu migrenowcy mają poważne problemy z funkcjonowaniem w pracy. W ciągu dwóch tygodni poprzedzających badanie, 330 osób brało z jej powodu zwolnienie, a ponad połowa poszła do pracy mimo złego samopoczucia. Jednak w grupie tych ostatnich 86 proc. wykonywało swoje obowiązki mniej wydajnie niż zazwyczaj.
Pracują mimo choroby. Obciążenie migreną nie sprzyja wykonywaniu obowiązków
Zdaniem dr Waliszewskiej-Prosół niska efektywność pracy wśród osób z migreną to w Polsce duży problem. 78 proc. chorych przyznaje, że w czasie ataku przez połowę czasu nie jest w stanie wykonywać zadań służbowych, prawie 80 proc. pracuje wolniej, a 1/4 musi poprawiać własne błędy popełnione z powodu bólu.
- To jasno pokazuje, że prezenteizm, czyli obecność w pracy mimo choroby, jest wśród osób z migreną normą, a jednocześnie ogromnym obciążeniem dla pracodawców i gospodarki. Wbrew pozorom takie zachowanie to tylko pozorna oszczędność dla systemu. Bo nawet jeśli ktoś idzie do pracy, to jego wydajność jest minimalna - zaznaczyła badaczka.
Wpływ migreny na zdrowie psychiczne
Przypomniała, że migrena to nie tylko problem fizyczny. Użyte w badaniu narzędzie do oceny stanu psychicznego dało alarmujące wyniki: aż 65,7 proc. osób z migreną wykazywało objawy depresyjne, a ponad 20 proc. - lękowe.
Co więcej, napad migreny często nie kończy się wraz z ustąpieniem bólu. U większości osób powrót do normalnego funkcjonowania zajmuje średnio 16 godzin, a objawy zapowiadające atak występują u aż 83 proc. badanych. To sprawia, że migrena wpływa na życie psychiczne chorych nie tylko podczas samego ataku, ale także przed i po nim.
Choć leczenie migreny w Polsce może być częściowo refundowane, dla wielu pacjentów wiąże się z dużymi, stałymi wydatkami. Według badania średni miesięczny koszt leczenia wynosił blisko 300 zł, co dla części respondentów stanowiło ponad 13 proc. miesięcznych zarobków.
- Trzeba uświadamiać ludziom, że migrena to poważna choroba, i nie powtarzać, że to histeryzowanie i „taka twoja uroda”. Oczywiście łatwiej jest badać i leczyć choroby, których skutki są od razu widoczne: nowotwory, cukrzycę itp. W migrenie głównym objawem jest ból, niewidoczny dla otoczenia. Ale problem społeczny jest ogromny - podsumowała dr Waliszewska-Prosół.
Autorka: Katarzyna Czechowicz (PAP)
kap/ agt/ amac/ kgr/