O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Problem z niedźwiedziami w gminie Cisna. Biolog: przeniesienie niedźwiedzi w Tatry to „przeniesienie” konfliktu w inne miejsce

Przeniesienie w Tatry, z gminy Cisna w Bieszczadach, trzech niedźwiedzi, na odstrzał których zgodziła się GDOŚ, niewiele zmieni; będzie „przeniesieniem” konfliktu w inne miejsce – ocenił w rozmowie z PAP biolog dr Wojciech Śmietana.

Niedźwiedź brunatny. Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Niedźwiedź brunatny. Fot. PAP/Łukasz Gągulski

Zgoda na odstrzał trzech niedźwiedzi brunatnych w gminie Cisna (woj. podkarpackie) została wydana przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska 7 lipca 2025 r. Według GDOŚ jest to odpowiedź na potrzebę eliminacji zagrożenia, jakie niedźwiedzie mogą stanowić dla bezpieczeństwa publicznego. Urząd zapewnił, że decyzja została poprzedzona rzetelną analizą, z czym nie zgadza się wielu naukowców i przyrodników.

W piątek 11 lipca wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała zapowiedział na Facebooku, że niedźwiedzie mogłyby znaleźć nowy dom w Tatrzańskim Parku Narodowym (TPN). W tym celu potrzebny jest jednak wniosek wójta gminy Cisna o formalne wycofanie złożonych wcześniej dokumentów zezwalających na odstrzał. „Wtedy Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska od razu zmieni decyzję i rozpocznie proces relokacji" – napisał wiceminister.

Zdaniem biologa i badacza dużych ssaków drapieżnych dr. Wojciecha Śmietany z Fundacji Przyroda i Nauka nie rozwiąże to sytuacji konfliktowych z udziałem niedźwiedzi w Bieszczadach.

"Skład pokarmu niedźwiedzi bieszczadzkich i tatrzańskich się różni, bo Bieszczady i Tatry to całkiem inne siedliska. Bieszczadzkie niedźwiedzie przeniesione w Tatry będą musiały się nauczyć korzystania z trochę innych źródeł pożywienia. A jeżeli są nauczone szukania pokarmu w pobliżu miejsc zamieszkania ludzi, to pierwszym, co zrobią, będzie szukanie go właśnie w pobliżu zabudowań".

Dr Wojciech Śmietana

Jak tłumaczył, jeśli są to osobniki dorosłe, to są przywiązane do swoich areałów osobniczych (miejsc bytowania) - znają każdy fragment swojego terenu i czują się na nim bezpiecznie. Dlatego po przeniesieniu w Tary wcale nie muszą tam zostać. Jest bardzo prawdopodobne, że będą chciały wrócić w miejsca swojego dotychczasowego bytowania, ocenił biolog.

Więcej

Turystka w greckich górach, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/EPA/VASSIL DONEV
Turystka w greckich górach, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/EPA/VASSIL DONEV

W greckich górach zginął turysta. Został zepchnięty przez niedźwiedzia do wąwozu

- Wtedy podejmą wędrówkę i mogą pojawić się w różnych, zaskakujących dla ludzi miejscach. Może to stwarzać groźne sytuacje, a na pewno wywoła zaniepokojenie wśród lokalnej ludności – zaznaczył.

"Poza tym po co przenosić niedźwiedzie w Tatry, skoro ich zagęszczenie jest tam większe niż w Bieszczadach. Moglibyśmy translokować młodociane osobniki, ale tylko te niestwarzające problemów, na obszary, gdzie niedźwiedzi nie ma, ale gdzie istnieją siedliska odpowiednie dla tego gatunku, jak np. Roztocze, Lasy Janowskie czy dalej na północ – do Puszczy Białowieskiej czy Knyszyńskiej".

Dr Wojciech Śmietana

Dodał jednak, że „przenosząc niedźwiedzie konfliktowe, przenosimy je razem z konfliktem”.

- Może panu ministrowi chodzi o to, że w Tatrzańskim Parku Narodowym są odpowiednie służby z dużym doświadczeniem w odstraszaniu niedźwiedzi pociskami niepenetracyjnymi i oduczaniu ich zbliżania się do ludzkich zabudowań? Ale po co w takim razie przenosić niedźwiedzie, skoro można na jakiś czas oddelegować służby z Tatr w Bieszczady? – podkreślił dr Śmietana. Przypomniał, że podlegają one Ministerstwu Klimatu i Środowiska.

- Teoretycznie odstraszenie przy użyciu pocisków niepenetracyjnych mogłoby być prowadzone również przez Straż Leśną, ale jest to poza ich zakresem obowiązków. Gmina mogłaby też powołać straż gminną lub zlecić takie działanie firmie ochroniarskiej, ale to są duże koszty i ja rozumiem, że gminy takich kosztów nie chcą brać na siebie – tłumaczył naukowiec.

Podkreślił, że oprócz ustalenia, jakie służby miałyby wykonywać działania odstraszające oraz znalezienia sposobu na ich finansowanie, konieczne jest również stworzenie skutecznej polityki gospodarowania bioodpadami przez bieszczadzkie gminy.

- Trzeba podejmować działania w celu właściwego zabezpieczania i częstego odbierania odpadków spożywczych, by te nie przyciągały niedźwiedzi w pobliże zabudowań ludzkich. Sytuacje konfliktowe są w tym wypadku spowodowane tylko i wyłącznie przez niewłaściwe zachowania ludzi. Sytuacja związana z konfliktem na linii człowiek-niedźwiedź wydaje się być do opanowania. Jednakże sama dobra wola nie wystarczy, ale nawet ją trudno jest obecnie dostrzec – podsumował dr Śmietana. 

Więcej

Szczyt Holicy. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Szczyt Holicy. Fot. PAP/Darek Delmanowicz

Wiosną turyści w Bieszczadach powinni uważać na niedźwiedzie

Biolog: odstrzał niedźwiedzi w Bieszczadach nic nie zmieni

Biolog przypomniał w rozmowie z PAP, że niedźwiedź brunatny jest w Polsce gatunkiem podlegającym ochronie ścisłej. Jest chroniony również przez prawo międzynarodowe – na mocy Konwencji Berneńskiej oraz przez prawo Unii Europejskiej - na podstawie Dyrektywy Siedliskowej.

"Populacja niedźwiedzia brunatnego w naszym kraju jest mała i liczy obecnie około 150 osobników. Niedźwiedzie mamy tylko w Karpatach, głównie w Bieszczadach (aż po Pogórze Przemyskie i łącznie ze wschodnią częścią Beskidu Niskiego) oraz w Tatrach. Tylko na terenie Bieszczadów i Tatr żyją rozmnażające się samice. Na innych terenach można spotkać jedynie migrujące samce".

Dr Wojciech Śmietana

Zaznaczył, że z powodu niewielkiej liczebności populacji niedźwiedzia brunatnego Polska powinna ze szczególną troską podchodzić do ochrony tego gatunku. - Nie możemy pozwolić na to, by eliminować jakieś osobniki bez dobrze uzasadnionej przyczyny, a taka zachodzi tylko wówczas, gdy niedźwiedzie faktycznie zagrażają zdrowiu i życiu ludzi – podkreślił dr Śmietana.

W jego ocenie problem z żerowaniem niedźwiedzi w Bieszczadach blisko zabudowań ludzkich narasta ze względu na rozwój turystyki masowej. - To nie jest przypadek, że problem z niedźwiedziami dotyczy głównie gmin Cisna i Solina, bo są to gminy, które są najbardziej oblegane przez turystów – tłumaczył. W związku z rozwojem masowej turystyki powstały liczne obiekty gastronomiczne, pensjonaty i domki na wynajem. Rozwinęła się zabudowa rozproszona.

"Wzrasta antropopresja na tereny bytowania niedźwiedzi, co prowadzi do ich habituacji, czyli przyzwyczajenia do bliskiej obecności ludzi. Rośnie też ilość atrakcyjnego dla niedźwiedzi pokarmu w postaci odpadów z kuchni domowych oraz punktów gastronomicznych, które nie zawsze są właściwie zagospodarowywane. Zdarza się nawet, że ludzie wywożą je do lasu lub wyrzucają w pobliżu zabudowań i to zwabia niedźwiedzie".

Dr Wojciech Śmietana

Zwrócił uwagę, że jest to problem ogólnopolski. – W innych rejonach kraju te odpady wabią dziki, ale w Bieszczadach dzików praktycznie nie ma, za to są niedźwiedzie i to one znajdują resztki w pobliżu zabudowań ludzkich. A ponieważ bardzo szybko się uczą, wystarczy im jedno takie pozytywne doświadczenie i zaczynają powtarzać swoje zachowania, co nazywamy warunkowaniem pokarmowym – powiedział dr Śmietana.

Dodał, że z jednej strony niedźwiedzie przyzwyczaiły się do obecności ludzi w związku z narastającą antropopresją. Z drugiej zaś strony znajdują atrakcyjny dla nich pokarm w pobliżu zabudowań - i tych mieszkalnych, i tych gastronomicznych.

W jego ocenie, jeśli gminy nie poradzą sobie z odpowiednim gospodarowaniem odpadami kuchennymi/gastronomicznymi, konfliktowe sytuacje między ludźmi i niedźwiedziami nie znikną. – To jest najważniejsza kwestia, bo nawet jeśli wyeliminujemy trzy niedźwiedzie, kolejne będą się uczyć, że mogą to robić – zwrócił uwagę dr Śmietana.

Więcej

Niedźwiedź, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/EPA/KEYSTONE/FLORIAN KARRER
Niedźwiedź, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/EPA/KEYSTONE/FLORIAN KARRER

Niedźwiedzie podchodzą pod domy we włoskiej prowincji. Lokalne władze mają na to plan

Dodał, że rozwiązanie tego problemu leży po stronie gmin. Chodzi głównie o właściwe postępowanie z tego typu odpadami przez mieszkańców oraz zapewnienie częstego ich odbierania. – Nie może być tak, że ktoś ma przez miesiąc czekać na odbiór resztek z kurczaka – ocenił. Dodał, że gmina może też nakładać mandaty na osoby, które niewłaściwie składują odpady biodegradowalne.

Niedźwiedzie, które przyzwyczaiły się do bliskiej obecności człowieka zwykle nie stanowią większego zagrożenia dla ludzi niż osobniki płochliwe. - One mają mniejszy lęk przed człowiekiem, ale nie zachowują się agresywnie. Rośnie jednak liczba spotkań z tymi drapieżnikami i tego zwyczajnie obawiają się mieszkańcy – ocenił dr Śmietana.

Podkreślił, że aby wydać decyzję o odstrzale, powinno się ustalić, czy zagrażają one zdrowiu i życiu ludzi. – Ale jeśli już decydujemy się na eliminację, musimy wiedzieć konkretnie, które osobniki stanowią zagrożenie i ile ich jest, a tego nie można określić inaczej niż poprzez badania genetyczne – powiedział biolog. Dodał, że w Cisnej nie przeprowadzono badań, które pozwoliłyby jednoznacznie zidentyfikować osobniki stwarzające problemy.

- Zatem, nawet jeśli trzy niedźwiedzie zostaną odstrzelone w pobliżu zabudowań, nikt nie będzie w stanie zweryfikować, czy to były faktycznie niedźwiedzie najbardziej "uciążliwe" osobniki, czy tylko takie, które w pobliżu zabudowań pojawiły się incydentalnie. A jeśli badania wykazałyby, że osobników pojawiających się w pobliżu zabudowań mamy znacznie więcej niż wnioskowane trzy? Jeśli na przykład stanowią one połowę bieszczadzkiej populacji? Mamy odstrzelić je wszystkie? – zwrócił uwagę dr Śmietana. (PAP)

jjj/ bar/ lm/ ktl/ grg/

Zobacz także

  • Chloe Dalton, pisarka, doradczyni polityczna i autorka książki „Jak wychować zająca”. Fot. Fisher Studios
    Chloe Dalton, pisarka, doradczyni polityczna i autorka książki „Jak wychować zająca”. Fot. Fisher Studios
    Specjalnie dla PAP

    Chloe Dalton: moja zajęczyca jest symbolem wolności i nadziei [WYWIAD]

  • Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/GEORGI LICOVSKI
    Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/GEORGI LICOVSKI

    Przetrzymywał lwy i tygrysa na ogródku. Tłumaczył, że prowadzi cyrk. Teraz usłyszał zarzuty

  • Łabędzie. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
    Łabędzie. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/Darek Delmanowicz

    Ewenement przyrodniczy: para łabędzi białych odchowała siedem młodych [NASZE WIDEO]

  • Serwal. Fot. PAP/Paweł Supernak
    Serwal. Fot. PAP/Paweł Supernak

    Afrykański serwal widziany na Dolnym Śląsku. Leśnicy alarmują

Serwisy ogólnodostępne PAP