O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Dyr. Instytutu Strat Wojennych: handel rzeczami ofiar zbrodni jest moralnie nie do przyjęcia

Handel rzeczami ofiar, handel pamięcią jest moralnie nie do przyjęcia - powiedział PAP dyrektor Instytutu Strat Wojennych dr Bartosz Gondek, odnosząc się do odwołanej w Niemczech aukcji artefaktów związanych z ofiarami zbrodni z czasów II wojny światowej.

Fragment wystawy w Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu. Zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Roman Zawistowski
Fragment wystawy w Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu. Zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Roman Zawistowski

Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss miał w poniedziałek rozpocząć sprzedaż prywatnej kolekcji, obejmującej dokumenty i przedmioty związane z ofiarami niemieckich i sowieckich zbrodni podczas II wojny światowej. Przeciw aukcji zaprotestował m.in. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski, jak również polskie władze.

Do sprawy odniósł się w rozmowie z PAP dyrektor Instytutu Strat Wojennych dr Bartosz Gondek. - Z tym tematem walczymy od chwili, kiedy pojawiłem się w Instytucie Strat Wojennych. Mamy nawet taką wystawę tożsamościową „Artefakty – Pamięć w przedmiotach zaklęta”, która w tej chwili jeździ po Polsce północnej, a potem pojedzie na południe. Znajduje się na niej plansza, na której jest pasiak, który był sprzedawany na eBayu. I jest wypowiedź pani prof. Anny Odrowąż-Coates z Katedry UNESCO im. Janusza Korczaka, że to jest etycznie i moralnie całkowity skandal - wyjaśnił.

Więcej

Marta Cienkowska Fot. PAP/Radek Pietruszka
Marta Cienkowska Fot. PAP/Radek Pietruszka

Cienkowska: wyjaśniamy pochodzenie pamiątek po ofiarach obozów. „Jeśli okażą się autentyczne, to je odzyskamy”

- My absolutnie tak uważamy od zawsze, więc dobrze się stało, że zarówno pan minister spraw zagranicznych, jak i pan prezes Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, z którym dzisiaj rano byliśmy na łączach i rozmawialiśmy o całej tej aukcji, a w szczególności o listach kozielskich i starobielskich, że zareagowali w ten sposób - ocenił dr Bartosz Gondek.

Handel pamięcią

- To jest wielki problem, ten handel pamięcią, handel przedmiotami, które nie powinny się znaleźć na żadnej aukcji. Myślę, że dla nas to będzie w przyszłym roku temat, który będziemy rozwijać w Instytucie, bo co można w tej sprawie zrobić - mówił. - Nie wiem, czy Polacy mają świadomość, że gdyby dziś wejść na eBaya, a ja to zrobiłem wczoraj wieczorem, to znaleźć tam można mnóstwo listów chociażby z Auschwitz, które są sprzedawane. Niestety, adresy sprzedających to nie tylko Europa zachodnia, ale też Polska - zaznaczył.

Handel tego typu przedmiotami jest to generalnie rzecz moralnie nie do przyjęcia.

dr Bartosz Gondek, dyrektor Instytutu Strat Wojennych

Więcej

Radosław Sikorski Fot. PAP/Paweł Supernak
Radosław Sikorski Fot. PAP/Paweł Supernak

Sikorski o aukcji w Niemczech: wszystkie artefakty zniknęły już z internetowej strony

Na liście obiektów przeznaczonych do sprzedaży - jak podała gazeta „Frankfurter Allgemeine Zeitung” - wyszczególnione były 623 pozycje. Wśród dokumentów był list więźnia z Auschwitz „o bardzo niskim numerze” do adresata w Krakowie. Cena wywoławcza miała wynieść 500 euro. Diagnozę lekarską z obozu koncentracyjnego Dachau, dotyczącą przymusowej sterylizacji więźnia, wyceniono na 400 euro. Karta z kartoteki Gestapo z informacją o egzekucji żydowskiego więźnia w getcie Mackheim w lipcu 1942 r. miała mieć cenę wywoławczą 350 euro. W katalogu znajdował się też antyżydowski plakat propagandowy oraz gwiazda żydowska z obozu Buchenwald. Wśród dokumentów wystawionych na aukcji w Neuss było też ponad 20 materiałów dotyczących więźniów obozu koncentracyjnego na Majdanku - powiedziała PAP w niedzielę rzeczniczka Państwowego Muzeum na Majdanku Agnieszka Kowalczyk-Nowak.

Więcej

Zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Leszek Szymański
Zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Leszek Szymański

Pamiątki po ofiarach niemieckich zbrodni na aukcji. Jest reakcja rządu

Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell przekazał, że na aukcji w Niemczech miały być też sprzedawane pamiątki po ofiarach zbrodni katyńskiej dokonanej przez NKWD, a wśród nich znalazły się między innymi telegram jeńca Umińskiego z obozu w Starobielsku oraz koperta listu jeńca Jana Leszczyńskiego z obozu w Ostaszkowie.

Szef MSZ, wicepremier Radosław Sikorski poinformował w niedzielę na X, że wszystkie artefakty, które miały zostać sprzedane w Niemczech na aukcji, zniknęły z jej strony internetowej. Sikorski zaznaczył, że od kilku dni interweniował w tej sprawie kierujący ambasadą RP w Niemczech Jan Tombiński. Szef polskiego MSZ przekazał też, że rozmawiał o tej sprawie ze swoim niemieckim odpowiednikiem Johannem Wadephulem. Dodał, że obaj zgodzili się, iż należy zapobiec „takiemu zgorszeniu”. (PAP)

gj/ agzi/ know/

Zobacz także

  • Świąteczne skarpety. Fot. The King's Foundation
    Świąteczne skarpety. Fot. The King's Foundation

    Król Karol wystawił na aukcję świąteczne skarpety wykonane ze starych pałacowych zasłon

  • Muzeum Auschwitz w Oświęcimiu (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Art Service
    Muzeum Auschwitz w Oświęcimiu (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Art Service

    Sprawa odwołanej niemieckiej aukcji. Część przedmiotów trafiła do Izraela

  • Portret Klimta drugim najdroższym dziełem sztuki sprzedanym na aukcji [WIDEO]

  • Zdjęcie ilustracyjne. Notatki i dokumenty po lekarce, byłej więźniarce niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku Stefanii Perzanowskiej. Dokumenty i przedmioty z rodzinnego archiwum przekazali w 2017 r. do muzeum wnukowie lekarki, Krzysztof i Andrzej Korczakowie. Fot. PAP/Wojciech Pacewicz
    Zdjęcie ilustracyjne. Notatki i dokumenty po lekarce, byłej więźniarce niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku Stefanii Perzanowskiej. Dokumenty i przedmioty z rodzinnego archiwum przekazali w 2017 r. do muzeum wnukowie lekarki, Krzysztof i Andrzej Korczakowie. Fot. PAP/Wojciech Pacewicz

    Dom aukcyjny Felzmann: podjęliśmy błędną decyzję, ubolewamy

Serwisy ogólnodostępne PAP