Ekspert: zamknięcie granicy z Białorusią to dobra decyzja, ale mocno spóźniona
We wtorek premier Donald Tusk poinformował, że w związku z rozpoczynającymi się manewrami Zapad, w nocy z czwartku na piątek Polska zamknie granice z Białorusią. Zdaniem eksperta ds. Białorusi, Krzysztofa Fedorowicza, to dobra decyzja, choć podjęta zbyt późno.
Premier przypomniał przed posiedzeniem rządu, że manewry o charakterze agresywnym ze strony rosyjsko-białoruskiej mają się odbyć na terenie Białorusi, bardzo blisko polskiej granicy. Zaznaczył, że celem symulacji ich działań jest m.in. Przesmyk Suwalski. - To ma swoje różne konsekwencje, m.in. odpowiedzią są także manewry po naszej stronie, polskiego wojska i sił sojuszniczych - zaznaczył premier.
„W związku z tym, ze względu na bezpieczeństwo państwa, zamkniemy granice z Białorusią, w tym przejścia kolejowe, w związku z manewrami Zapad, w czwartek o północy, z czwartku na piątek” - powiedział szef rządu. Dodał, że zobowiązał resorty, których ta decyzja będzie dotyczyła, do przedstawienia precyzyjnych raportów dotyczących jej konsekwencji.
Jak w rozmowie z PAP zaznaczył dr hab. Krzysztof Fedorowicz, analityk ds. Białorusi w Instytucie Europy Środkowej, powinno to być zrobione znacznie wcześniej. I to nie na czas manewrów.
Ekspert podkreślił, że Polska reaguje demokratycznie na działania niedemokratycznego sąsiada.
Tego nie da się wygrać. Decyzja o zamknięciu granic, to obecnie najcięższy kaliber tego, co możemy zrobić w tej chwili.
W ocenie rozmówcy PAP zamknięcie granicy polsko-białoruskiej w pewnym stopniu zwiększy nasze bezpieczeństwo, bo nie można mieć kontroli nad wszystkimi osobami, które do Polski wjeżdżają i sprawdzać, kto, gdzie i co robi. – Ale pamiętajmy, że po pierwsze szpiedzy czy dywersanci już tu od dawna są, a po drugie – wciąż pozostaje możliwy wjazd przez Litwę – wskazał Fedorowicz.
Jego zdaniem dla wojskowych, którzy chcą przeprowadzać działania prowokacyjne, nie będzie to problemem. – Przecież nie powstrzyma to dronów ani sytuacji takich jak latem 2023 r., gdy dwa białoruskie śmigłowce wtargnęły w naszą przestrzeń powietrzną w pobliżu Białowieży – wskazał. Podkreślił przy tym, że decyzja rządu może przynieść inny, nieoczekiwany efekt: zamknięcie szlaku transportowego może zaboleć Białoruś na tyle, że przyczyni się do rozwiązania spraw, o które zabiega Polska, np. uwolnienia Andrzeja Poczobuta.
Za najbardziej prawdopodobny rodzaj prowokacji w związku z manewrami Zapad-2025 Fedorowicz uważa drony wlatujące do Polski. – Choć może też pojawić się coś poważniejszego – dodał.
Ekspert wyjaśnił, że takie działania byłyby dla Rosji testem naszego przygotowania i reakcji, zarówno wojsk, jak i mediów.
Sprawdzą m.in., jak komunikują się siły zbrojne i jak reagują polskie media. Nie oszukujmy się, współpraca między rządem a prezydentem nie jest najlepsza, i to również mogą chcieć przetestować Rosjanie.
Manewry Zapad-2025
W manewrach Zapad-2025, które mają się odbyć w dniach 12-16 września, oficjalnie ma wziąć udział 13 tys. żołnierzy. Inspektor generalny niemieckiej Bundeswehry Carsten Breuer powiedział na początku miesiąca, że w ćwiczeniach weźmie udział 13 tys. ludzi na Białorusi i 30 tys. w Rosji.
Mniejsze szacunki podawali przedstawiciele władz litewskich - do 30 tys. wojskowych białoruskich i rosyjskich. Breuer stwierdził, że nie ma oznak, by pod przykrywką ćwiczeń Zapad-2025 przygotowywany był atak na terytorium NATO, ale zapowiedział, że siły niemieckie, jak i NATO, zachowają czujność.
13 sierpnia br. minister obrony Białorusi Wiktar Chrenin przekazał, że na rosyjsko-białoruskich manewrach zostanie przećwiczone „planowanie użycia” broni jądrowej oraz rakiet balistycznych Oriesznik.
Po raz pierwszy ćwiczenia Zapad (pol. zachód) odbyły się w 1981 r. i wzięło w nich udział 150 tys. żołnierzy. Po rozpadzie ZSRR Rosja i Białoruś wznowiły je w 1999 r. Od 2009 r. odbywają się cyklicznie co 4 lata. Żeby obejść zapisy Dokumentu Wiedeńskiego o środkach budowy zaufania i bezpieczeństwa, zazwyczaj deklarowano, że w manewrach bierze udział 13 tys. żołnierzy, co pozwalało uniknąć wymogu obecności obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Jednocześnie były manifestem siły wobec NATO. Szacuje się, że w ćwiczeniach Zapad-2017 uczestniczyło nawet 70 tys. wojskowych. Z zachodnich danych wywiadowczych wynika, że w Zapad-2021 było zaangażowanych 250 tys. żołnierzy. Część z nich, skoncentrowana na Białorusi w pobliżu granicy z Ukrainą, została wykorzystana w inwazji na ten kraj w lutym 2022 r. (PAP)
gru/ bst/ lm/ grg/