O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Ekspertka: słowa Andrzeja Dudy o zdradzie prowadzą do eskalacji napięć społecznych [WYWIAD]

Kiedy ktoś odwołuje się do mitu zdrajcy, to ma problem ze wspólnotą i zależy mu na polaryzacji - powiedziała PAP Agnieszka Haska, kulturoznawczyni i autorka książki „Hańba! Opowieści o polskiej zdradzie". W środę prezydent Andrzej Duda mówił o potrzebie „resetu” w wymiarze sprawiedliwości, przywołując słowa o „wieszaniu za zdradę”.

Andrzej Duda Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Andrzej Duda Fot. PAP/Szymon Pulcyn

Prezydent Andrzej Duda w środowym wywiadzie dla Klubu Jagiellońskiego, Otwartej Konserwy i Nowego Ładu mówił o potrzebie przeprowadzenia „resetu” w wymiarze sprawiedliwości, krytykując część środowiska sędziowskiego, które – jak stwierdził – „opowiada się po jednej ze stron sporu politycznego”.

– Niedawno pewna osoba powiedziała do mnie bardzo brutalnie: „Wie pan, dlaczego w Polsce jest tyle zdrady i bezczelnego warcholstwa? Ponieważ dawno nikogo nie powieszono za zdradę”. To straszne, ale w tych słowach jest prawda – powiedział Duda. Jego wypowiedź spotkała się z reakcjami polityków i komentatorów.

Więcej

Premier Donald Tusk i prezydent Andrzej Duda. Fot. PAP/Albert Zawada/Paweł Supernak
Premier Donald Tusk i prezydent Andrzej Duda. Fot. PAP/Albert Zawada/Paweł Supernak

Tusk o wypowiedzi prezydenta: niebywałe, Duda w złej kondycji psychicznej kończy swoją pracę

Agnieszka Haska, kulturoznawczyni i autorka książki „Hańba! Opowieści o polskiej zdradzie”, powiedziała PAP, że publiczne oskarżanie o zdradę tworzy nie tylko podziały, ale wyzwala w ludziach emocje, które łatwo mogą przerodzić się w agresję. - To nie tylko osłabia wspólnotę, ale także zwiększa napięcie, które może wymknąć się spod kontroli, prowadząc do nieprzewidywalnych skutków. To nie tylko kwestia słów, ale tego, co te słowa budzą w ludziach - wyjaśniła.

Polska Agencja Prasowa: Od kiedy w debacie publicznej taką popularnością cieszy oskarżanie o „zdradę”?

Agnieszka Haska: Mit zdrady w Polsce ma głębokie korzenie, które sięgają XVIII wieku. Jednym z najbardziej charakterystycznych jego przykładów jest konfederacja targowicka z 1792 roku, kiedy część polskiej magnaterii sprzeciwiła się reformom Sejmu Wielkiego oraz Konstytucji 3 maja. Członkowie konfederacji, jak generał Stanisław Szczęsny Potocki czy hetman Franciszek Ksawery Branicki, zostali uznani za zdrajców narodu i otwierają, można powiedzieć, poczet zdrajców Polski. Skazano ich na śmierć, a ich egzekucje – przez powieszenie, rzecz jasna – stały się jednymi z najbardziej spektakularnych wydarzeń w Warszawie w 1794 roku.

PAP: To wtedy termin „Targowica” stał się symbolem zdrady narodowej?

A.H.: Tak. Dziś, gdy mówimy „Targowica”, nie zawsze pamiętamy, o co dokładnie chodzi, ponieważ to pojęcie nabrało zupełnie innego sensu. Stało się narzędziem w debacie publicznej, wykorzystywanym do atakowania politycznych przeciwników, niezależnie od faktów. Od tamtego czasu, przez ponad 200 lat, w Polsce nieprzerwanie toczy się „gra w zdradę”.

Więcej

Radosław Sikorski Fot. PAP/	Radek Pietruszka
Radosław Sikorski Fot. PAP/ Radek Pietruszka

MSZ nie przewiduje zmian ws. kary śmierci. Sikorski reaguje na słowa Dudy

PAP: O co w tej grze chodzi?

A.H.: W gruncie rzeczy chodzi o wspólnotę. Analizując mit zdrady, dochodzimy do wniosku, że kluczowe pytanie nie dotyczy faktów, ale wyobrażeń. Kiedy mówimy o zdradzie, czy naprawdę mamy z nią do czynienia? W wielu przypadkach, a być może nawet w większości, w dzisiejszej debacie publicznej „zdrada” nie jest oskarżeniem w sensie prawnym, nie jest wytknięciem realnych i namacalnych przewin. Zawsze – albo niemal zawsze – jest arbitralna.

PAP: Słynne „Kto rzekł, że to zdrajca?”

A.H.: Nie ma znaczenia, czy do zdrady doszło, czy nie. Znaczenie ma to, kto wytyka zdradę. Dlatego w jej przypadku, zawsze ciekawsze jest pytanie o tego, który rzekomo został zdradzony. Ten, kto odwołuje się do mitu zdrajcy, tak naprawdę ma problem ze wspólnotą. Jednocześnie to nie są niewinne słowa, które można rzucać w przestrzeń bez wzięcia odpowiedzialności za ich konsekwencje.

PAP: Jakie to mogą być konsekwencje?

A.H.: Słowa o zdradzie mogą prowadzić do zaostrzenia konfliktów społecznych, co w ekstremalnych przypadkach może skutkować przemocą. Politycy, którzy stosują tego rodzaju retorykę, nie tylko przyczyniają się do erozji wspólnej przestrzeni politycznej, ale także potęgują społeczne napięcia, które mogą wymknąć się spod kontroli.

Więcej

Dariusz Mazur. Fot. PAP/Leszek Szymański
Dariusz Mazur. Fot. PAP/Leszek Szymański

Wiceszef MS skomentował wypowiedź prezydenta. "Niewątpliwie jest to język przemocowy"

PAP: Zawsze tak było?

A.H.: Przykłady takiego grania zdradą pojawiają się zarówno w czasach wojny, jak i w okresach wolności. Weźmy na przykład okres zaborów i powstań – wtedy jednym z powodów oskarżenia o zdradę było uczestniczenie w balach organizowanych przez zaborców. Prasa konspiracyjna dodawała do tego jeszcze określenia takie jak „sprzedawczyk” czy „zaprzaństwo”.

PAP: A co potem?

A.H.: Po wojnie, w czasach PRL-u, zdradą nazywano współpracę z reżimem komunistycznym. Dziś coraz częściej oskarżeniami o zdradę obciążeni są polityczni oponenci, którzy rzekomo są lojalni wobec „obcych interesów”. Ale zdradą można było także nazywać rozrzutność, zadłużanie majątku, a nawet hulaszczy tryb życia.

PAP: To chyba już „warcholstwo”?

A.H.: Oskarżenia o warcholstwo dotyczyły dawnej szlachty – zarzucano jej rozbijanie wspólnoty, egoizm i brak odpowiedzialności za państwo.

PAP: Co może oznaczać używanie tego słowa dzisiaj?

A.H.: „Warchoł” to ktoś, kto zagraża wspólnocie, stawia się ponad nią. To niemal odwrotność „zdrajcy”, ale pełni podobną rolę, wyznaczając granice tego, co dopuszczalne.

PAP: Ale często pojawia się także słowo „wieszać”, krzyczane na demonstracjach („A na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści”), a nawet z sali sejmowej, gdy ówczesny poseł Grzegorz Braun powiedział do ówczesnego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego: „Będziesz pan wisiał”.

A.H.: Tak, „wieszanie” nawiązuje do silnie zakorzenionego kulturowego obrazu, w którym zdrada zasługuje na najwyższą karę. Przykładem jest słynny obraz przypisywany Janowi Norblinowi (choć nowsze badania sugerują, że stworzył go jego uczeń), przedstawiający wieszanie portretów zdrajców. Obraz ten zyskał popularność dopiero w XX wieku, ale sam motyw wieszania jako formy sprawiedliwości funkcjonuje znacznie szerzej i głębiej. Dziś „wieszanie” odbywa się symbolicznie – w internecie. Publiczny pręgierz przeniósł się na media społecznościowe, gdzie wskazywanie „zdrajców” odbywa się codziennie, w czasie rzeczywistym.

PAP: W historii pojawia się więcej słów o zdradzie. „W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej (...) To jest jakby w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków” - powiedział na przykład Jarosław Kaczyński w grudniu 2015 r.

A.H.: Gra w zdradę toczy się od lat. Choć nie mamy „genu zdrady”, to mamy bardzo silny kulturowy wzorzec jej przypisywania. Wynika to z naszej historii, zwłaszcza z okresu rozbiorów, i z kultury politycznej, w której lojalność i nielojalność odgrywały kluczową rolę. Warto dodać, że istnieje także podskórne przekonanie, iż wszyscy mamy szlacheckie pochodzenie, a to oznacza, że pewnych rzeczy nam po prostu nie przystoi – na przykład zdradzać.

PAP: Prezydent Andrzej Duda, w odpowiedzi na krytykę swoich słów, przywołał z kolei wypowiedź Donalda Tuska, cytującego wiersz Miłosza: „Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta./ Możesz go zabić - narodzi się nowy./ Spisane będą czyny i rozmowy./ Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy/ I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta”.

A.H.: I rzeczywiście, w kulturze motyw zdrady jest również mocno obecny. Weźmy choćby Brutusa, jednego z przywódców spisku przeciwko Gajuszowi Juliuszowi Cezarowi. Ta historia doskonale pokazuje, jak powstaje mit zdrajcy – mamy tu wielkie zaufanie, które finalnie przeradza się w zdradę, brak lojalności, wbicie Cezarowi sztyletu w plecy. I gorzkie: „I ty, Brutusie, przeciwko mnie?”.

PAP: Czyli chodzi o lojalność i zaufanie?

A.H.: Naturalnie. W końcu zdrada dotyczy tego, co najważniejsze. Nieistotnych idei się nie zdradza – tylko te najistotniejsze. W tym sensie „zdrajca” jest potrzebny, żeby zjednoczyć się przy jednej idei. Mit zdrady tworzy wspólnotę, przede wszystkim przez wykluczenie. Oskarżając kogoś o zdradę, komunikujemy, że nie przynależy on do „naszych”. Zdrada nie tylko definiuje „innych”, ale też buduje „my”.

PAP: Po co?

A.H.: Powody są przynajmniej dwa. Z jednej strony, dzięki mocnej polaryzacji możemy zbudować swój polityczny kapitał. Potrzeba przynależenia do grupy jest w nas silnie zakorzeniona – to atawizm, który pozwala nam przeżyć. Politycy grający w zdradę doskonale to wiedzą. Wiedzą, że nic nie jednoczy tak dobrze, jak wróg. A jeszcze jeśli jest to podbite mitem rycerskim – można osiągnąć pełen sukces. „Oni” nas zdradzili, „my” jesteśmy honorowi. „On” staje się obcy, nie podaję mu ręki, a ja mogę zająć się zacieśnianiem więzi z tymi, którzy pozostali.

PAP: A drugi powód?

A.H.: Pojawienie się na horyzoncie zdrajcy, zwłaszcza należącego do „kasty” albo „łże-elit”, daje bardzo proste narzędzie do usprawiedliwiania własnych niepowodzeń i porażek. W tej biało-czarnej opowieści nie chodzi o to, że popełniłem błąd. W tej opowieści ktoś, ci zdrajcy ciągle nie pozwalają nam się spełnić, rzucają kłody pod nogi. Moje niepowodzenia to ich wina.

PAP: Jesteśmy w stanie poradzić sobie bez tej gry?

A.H.: Historia pokazuje, że chyba nie. Potrzebujemy jej do zjednoczenia się i usprawiedliwienia. Ale też do bycia otoczonym opieką przez kogoś silniejszego, albo nawet - by samemu stać się tym silnym – nawet jeśli to tylko fantazja na nasz temat. Rzucając oskarżenie o zdradę, wywołujemy potrzebę „silnego wodza” – kogoś, kto powiesi zdrajców i ukróci to całe warcholstwo. To gra z mitem wodzostwa, gdzie piętnujący nie tyle domaga się sprawiedliwości, co być może sam chce przejąć władzę, albo żałuje, że mu się nie udało.

Rozmawiał Błażej Strzelczyk (PAP)

bst/ bar/ mow/

Zobacz także

  • Andrzej Duda (L) i Karol Nawrocki (P). Fot. PAP/Paweł Supernak
    Andrzej Duda (L) i Karol Nawrocki (P). Fot. PAP/Paweł Supernak

    Czy Polacy uważają, że Karol Nawrocki będzie lepszym prezydentem niż Andrzej Duda? Sondaż CBOS

  • Były prezydent RP Andrzej Duda, fot. PAP/Szymon Pulcyn
    Były prezydent RP Andrzej Duda, fot. PAP/Szymon Pulcyn
    Specjalnie dla PAP

    Medioznawca: Andrzej Duda łaknie tłumu i słuchaczy

  • Były prezydent Andrzej Duda, fot. PAP/Piotr Nowak
    Były prezydent Andrzej Duda, fot. PAP/Piotr Nowak

    Andrzej Duda ma nową pracę. Poprowadzi swój autorski program

  • Karol Nawrocki Fot. PAP/Adam Warżawa
    Karol Nawrocki Fot. PAP/Adam Warżawa

    Prezydent do bohaterów Solidarności: mogę żyć w wolnej Polsce dzięki wam

Serwisy ogólnodostępne PAP