Hołownia o słowach Tuska o przedterminowych wyborach: czasami mówi się coś, żeby powiedzieć przeciwnikowi politycznemu - sprawdzam
W polityce mówi się różne rzeczy, czasami po to, żeby powiedzieć przeciwnikowi politycznemu, z którym siedzi się przy stole: sprawdzam - mówił marszałek Sejmu Szymon Hołownia pytany o słowa premiera Donalda Tuska nt. przedterminowych wyborów.
Premier Donald Tusk na konferencji prasowej, pytany o ewentualne skierowanie przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy budżetowej do TK, stwierdził: "Jeśli prezydent Duda naprawdę na polecenie prezesa (PiS Jarosława) Kaczyńskiego chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduję wspólnie z koalicjantami na natychmiastowe skrócenie kadencji i rozpisanie nowych wyborów".
O te słowa był pytany przez dziennikarzy w środę w Sejmie marszałek Hołownia. "W polityce mówi się różne rzeczy, czasami się je mówi po to, żeby powiedzieć przeciwnikowi politycznemu, z którym się siedzi przy stole: sprawdzam. I to jest dokładnie ten komunikat: sprawdzam" - odparł Hołownia.
"Jeżeli chcesz robić bałagan, potęgować chaos, kwestionować to, co zdecydowali Polacy 15 października, to co proponujesz w zamian?" - mówił Hołownia. "Bo mówić sobie można, ale sprawdzam: dobrze, to co? Rozdajemy karty jeszcze raz? Wołamy ludzi do urn? Dlaczego? Jesteś w stanie wziąć tę odpowiedzialność i powiedzieć ludziom: słuchajcie, bo mi się nie podoba ta koalicja, to ja jednak wyrzucam budżet, niech pójdzie do pani Julii, zadzwonimy do pani Julii i jakoś będzie ogarnięte, jeszcze przez dwa miesiące będzie paliwo do kampanii wyborczej" - kontynuował.
Podkreślił, że tego typu kalkulacja to jest ta "brudna polityka", której ludzie mieli dość i dlatego poszli z tak ogromną energią do wyborów 15 października. "To jest bardzo niebezpieczny grunt dla pana prezydenta, a premier Tusk po prostu - mam takie wrażenie, nie rozmawiałem z nim o tym - pokazał mu realne konsekwencje jego retorycznych wahań" - powiedział.
"Nie mam raczej przekonania, że będą wybory w najbliższym czasie, bo wielokrotnie też rozmawiałem o tym z panem prezydentem i mam wrażenie, że zgadzaliśmy się w tym, że jeżeli ktoś chciałby dzisiaj organizować czy prowokować wcześniejsze wybory, byłby politycznym samobójcą" - powiedział.
Zgodnie z konstytucją Sejm może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów, czyli potrzebnych jest do tego 307 głosów. Skrócenie kadencji Sejmu oznacza też skrócenie kadencji Senatu. Projekt uchwały ws. skrócenia kadencji może złożyć: prezydium Sejmu, komisja sejmowa lub grupa 15 posłów.(PAP)
Autor: Daria Kania, Daria Al Shehabi
kh/