KE wezwała Izrael do poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej Syrii
Komisja Europejska wyraziła głębokie zaniepokojenie starciami zbrojnymi w syryjskiej prowincji Suwejda, skutkującymi licznymi ofiarami śmiertelnymi. Bruksela stanowczo potępiła przemoc wobec ludności cywilnej i wezwała Izrael do poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej Syrii.
- Wzywamy wszystkie strony (konfliktu) do natychmiastowego wdrożenia porozumienia o zawieszeniu broni, które zostało osiągnięte wczoraj, do ochrony cywilów bez względu na pochodzenie oraz do powstrzymania się od mowy nienawiści – przekazała KE w oświadczeniu.
Podkreśliła, że władze w Damaszku mają obowiązek doprowadzić do deeskalacji, przywrócić spokój, pociągnąć sprawców zbrodni do odpowiedzialności oraz kontynuować proces transformacji kraju. UE zadeklarowała gotowość do wsparcia tych działań.
Izraelskie drony ostrzelały w środę wejście do gmachu dowództwa syryjskiej armii w Damaszku - powiadomiła agencja AFP. Media z Syrii przekazały, że w wyniku uderzenia na Damaszek rannych zostało dwóch cywilów. Nie ma doniesień o ofiarach śmiertelnych.
Wcześniej w ataku izraelskich dronów na syryjskie siły rządowe w prowincji Suwejda uszkodzone zostały pojazdy armii - powiadomił portal Times of Israel, powołując się na lokalnych informatorów.
Syryjska armia została wysłana do Suwejdy, aby przywrócić spokój w prowincji, w której od niedzieli trwały walki druzów ze społecznością sunnickich Beduinów. Po wejściu sił rządowych doszło tam do starć armii z druzyjskimi bojownikami. Pojawiły się doniesienia o przedstawicielach syryjskich sił bezpieczeństwa, dokonujących pozasądowych egzekucji, grabieży i podpaleń domów cywilów - informowała agencja AP.
Suwejda położona jest około 100 km od izraelskiej granicy.
Konflikt, który spowodował interwencję syryjskich sił rządowych, wybuchł 11 lipca, kiedy uzbrojeni Beduini zaatakowali i obrabowali młodego druza. W odpowiedzi druzowie porwali kilku Beduinów. Przemoc ogarnęła miasto i region Suwejda. Z danych opublikowanych przez pozarządowe Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka (OSDH) wynika, że wśród 248 ofiar śmiertelnych starć druzów z Beduinami i siłami rządowymi, trwających od niedzieli, znalazło się 64 druzyjskich bojowników i 28 cywilów.
Druzowie są hermetyczną grupą religijną, której wiara wyewoluowała przed tysiącem lat z szyickiego odłamu islamu. Nie pozyskują nowych wyznawców, druzem można się tylko urodzić. Największa część bliskowschodnich druzów (około 700 tys.) mieszka w kilku regionach Syrii, głównie w rejonie Suwejdy, a około 150 tys. - w Izraelu. Dla ponad 100 tys. domem jest Liban, a dla około 20 tys. - Jordania. Wszędzie znani są z lojalności wobec państw, w których żyją.
Premier Benjamin Netanjahu oświadczył we wtorek wieczorem, że Izrael „zobowiązuje się do zachowania południowo-zachodniego regionu Syrii jako obszaru zdemilitaryzowanego” i ma „obowiązek ochrony miejscowej ludności druzyjskiej”.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ szm/ grg/
arch.