Kleber Mendonca o filmie "Tajny agent": chciałem skupić się na atmosferze strachu [WYWIAD]
Umieszczając akcję „Tajnego agenta” w latach 70., gdy w Brazylii panowała wojskowa dyktatura, chciałem skupić się na atmosferze strachu - powiedział PAP Kleber Mendonca Filho. Jego nowy obraz można oglądać podczas trwającego we Wrocławiu 25. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego BNP Paribas Nowe Horyzonty.
Nagrodzony w Cannes za reżyserię „Tajny agent” to thriller osadzony w Brazylii lat 70. Fabuła została osnuta wokół ambitnego naukowca Marcelo (granego przez Wagnera Mourę). Mężczyzna wdaje się w konflikt z ministrem, który postanawia zamknąć jego wydział i przenieść wszystkie badania do własnej firmy. Od tego momentu życiu Marcelo zaczyna zagrażać śmiertelne niebezpieczeństwo. Schronienie i spokój ma zapewnić mu Recife. Powrót do rodzinnego miasta bohater traktuje jako okazję do odbudowania więzi z kilkuletnim synem, który po śmierci matki trafił pod opiekę dziadków. Chłopiec zaczyna przejawiać zainteresowanie kinem. Marzy, by obejrzeć „Szczęki”, ale już sam plakat filmu wywołuje u niego koszmary. Złe sny dręczą również Marcelo, który znajduje się na celowniku mafii. Mężczyzna chciałby wyjechać z kraju, ale niełatwo będzie mu zrealizować plan ewakuacji.
PAP: „Tajny agent” to historia, w której kino gatunkowe łączy się z realizmem społecznym i estetyką filmów gangsterskich lat 70. Wiele w nim odwołań do wspólnej pamięci filmowej. Co daje panu mieszanie różnych nurtów i konwencji?
Kleber Mendonca Filho: Przede wszystkim wielką przyjemność. Zaczyna się ona od pisania scenariusza, może nawet wcześniej. Chciałem zrobić dynamiczny film o ojcu i synu, który nie będzie poświęcony wyłącznie rodzinnej relacji. Uważam, że taki obraz powinien opowiadać nie tylko o miłości, ale też o strachu, terrorze i przemocy, o kochających i okropnych ludziach, o Brazylii i świecie. Mogłem rozpocząć fabułę od momentu, gdy główny bohater przybywa do budynku, w którym ma zamieszkać. Uznałem jednak, że powrót do Recife to dla niego wyjątkowy moment – koniec tułaczki, początek nowego rozdziału. Postanowiłem więc ukazać podróż Marcelo do tego miejsca – sekwencję, w której tankując samochód na stacji, dostrzega zwłoki leżące przy drodze. I scenę, kiedy w szybę samochodu puka uczestnik karnawałowego pochodu. Uwielbiam karnawał, ale wiem, że może mieć też inne, dzikie, brutalne oblicze.
Zawsze staram się, by moje kino było nieprzewidywalne, zgodne z tym, co nazywam logiką życia. Uważam, że życie ma własną logikę, często bywa niezwykle trudne do okiełznania i chaotyczne. Trochę tak jak festiwale filmowe, w trakcie których tego samego dnia oglądasz film o zombie, retrospektywę Glaubera Rochy i produkcję australijską. Nagle odkrywasz, że w tym szaleństwie jest metoda, ponieważ otwierasz się na różne idee i kultury. Wierzę, że pisząc od serca, można znaleźć związek między różnymi konwencjami i sytuacjami.
PAP: Akcję fabuły umieścił pan w latach 70., gdy w Brazylii trwała wojskowa dyktatura. Skąd ten wybór?
K.M.F.: Chciałem skupić się na atmosferze strachu, nie na historycznych wydarzeniach. Wszyscy nosimy w sobie przeszłość. Kino pozwala fotografować czas. Uważam, że to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie nam oferuje. Być może teatr też stwarza taką możliwość, ale kino jest bardziej dramatyczne. Dzięki „Tajnemu agentowi” cofnąłem się o blisko 50 lat w historii ojczyzny, która splata się z moimi osobistymi losami. Pisząc scenariusz, zacząłem lepiej rozumieć moich rodziców i pozostałych członków rodziny. Miałem dziwne poczucie zanurzenia się w czasie. Oglądając film albo serial, którego akcja rozgrywa się w latach 70. lub 50., można odnieść wrażenie, że wszystko kręci się wokół mebli. Wielu aktorów wygląda jak ludzie żyjący współcześnie, którzy siedzą w starych fotelach. To dlatego, że twórcy tych obrazów nie komentują wydarzeń historycznych. Dzięki „Tajnemu agentowi” spojrzałem okiem kamery na dzieje mojego kraju. Jestem szczęśliwy, że dane mi było napisać i przenieść na ekran tę historię, a następnie dyskutować o filmie, podróżować z nim po świecie.
PAP: W „Tajnym agencie” powrócił pan do swojego rodzinnego miasta Recife. Jak to miejsce ukształtowało pana jako filmowca?
K.M.F.: Powroty do miejsca, gdzie się wychowałem, są czymś naturalnym. Wychodzę z założenia, że powinniśmy opowiadać o miastach, które dobrze znamy, łączy nas z nimi więź. Gdy byłem nastolatkiem, zacząłem fotografować Recife. Robię to do tej pory. Uwieczniam w kadrze centrum, ulice, budynki, mosty. W ten sposób nauczyłem się uważności na to, co mnie otacza. Wiele moich ulubionych miejsc znalazło się w „Tajnym agencie”. Uważam Recife za interesujące miejsce o złożonej, wielowarstwowej historii. Właśnie to w nim kocham. Jestem przekonany, że inne miasta również kryją w sobie wiele tajemnic. Często słyszy się, że gdzieś miał powstać nowy obiekt, ale budowa stanęła, ponieważ pod ziemią odkryto historyczne fragmenty tkanki miasta. Weźmy choćby mieszkańców Rzymu. Wciąż nie doczekali się rozbudowanej siatki metra, bo za każdym razem, gdy rozpoczynają się przygotowania do prac, trafiają na artefakty sprzed setek lub tysiąca lat. W „Tajnym agencie” pokazałem to, co działo się 50 lat temu, więc w niezbyt odległej przeszłości. Ale historia wiele dla mnie znaczy.
PAP: Może portretuje pan Brazylię, bo jest ona soczewką, w której skupiają się problemy współczesnego świata? Mam na myśli choćby polaryzację i nierówności społeczne.
K.M.F.: W znacznym stopniu tak. Brazylia – ze wszystkim tym, co w niej wspaniałe i co złe – inspiruje moją twórczość. To jedno z najbardziej kapitalistycznych państw na świecie, w którym stopień nierówności społecznych pozostaje bardzo wysoki. Koncentracja władzy i pieniędzy w rękach wąskiej grupy osób jest czymś szokującym. Społeczeństwo brazylijskie jest silnie spolaryzowane, z wyraźną prawicą, lewicą i skręcającym w prawo centrum. Sądzę, że mój film trafnie to obrazuje. Przykład może stanowić postać biznesmena, który równocześnie sprawuje funkcję urzędnika państwowego. Ten mężczyzna uruchamia rządową machinę, by pomóc swojej firmie. Występuje przeciwko publicznemu uniwersytetowi, ponieważ uważa, że wszystkie uczelnie powinny zostać sprywatyzowane. Wiele kwestii z przeszłości obecnie staje się ideami forsowanymi przez decydentów. Uznałem, że powinny one być częścią filmu.
PAP: Ważne miejsce w pana życiu zajmuje również Bordeaux - rodzinne miasto pańskiej partnerki życiowej, producentki Emilie Lesclaux, gdzie mieszkacie. Scenariusz „Tajnego agenta” powstawał w tamtejszej okolicy, w dawnym kościele, w którym obecnie mieści się kino. W co wyposażyła pana Francja?
K.M.F.: Moja relacja z Francją zaczęła się naturalnie od Emilie. Ale wynika też z tego, że ten kraj ma silny związek z kulturą. Dla Francuzów kultura to zarówno artystyczna ekspresja, narzędzie budowania tożsamości, jak i przestrzeń edukacji. Oni chronią kulturę bardziej niż inne państwa europejskie, bardziej niż Stany Zjednoczone. Przejawiają pasję do kina, z którą się identyfikuję. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że i vice versa - Francja utożsamia się ze mną jako filmowcem. Moje trzy ostatnie filmy powstały w koprodukcji z tym państwem. Jest mi dobrze we Francji. Chciałbym jednak podkreślić, że od wieczoru otwarcia Nowych Horyzontów odczuwam również szczególną więź z wrocławskim wydarzeniem i z ludźmi, którzy je tworzą. Jestem tu po raz pierwszy i bardzo spodobało mi się, że zespół organizacyjny podchodzi do kina z wielką powagą. Na festiwal filmowy składa się wiele aspektów – miłość do kina, historii, miasta. Uwielbiam tutejsze sale projekcyjne. Cieszę się każdą chwilą, każdą rozmową.
Rozmawiała Daria Porycka (PAP)
Kleber Mendoca Filho (ur. 1968 r.) jest brazylijskim reżyserem, scenarzystą i producentem. Swoją ścieżkę zawodową zaczął od dziennikarstwa. Pracował jako krytyk filmowy. Jego artykuły ukazywały się w krajowej prasie. Następnie zajął się realizacją dokumentów, wideoklipów i krótkich metraży. Jego debiutancka pełnometrażowa fabuła „Sąsiedzkie dźwięki” otrzymała w 2012 r. nagrodę FIPRESCI podczas festiwalu Nowe Horyzonty. Kolejne filmy Filho – „Aquarius”, „Bacurau” i „Tajny agent” - uczestniczyły w konkursie głównym festiwalu canneńskiego. Drugi z nich doceniono nagrodą jury, ostatni zaś – statuetką za reżyserię.
Obecnie „Tajny agent” jest prezentowany we Wrocławiu podczas 25. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego BNP Paribas Nowe Horyzonty. W 2026 r. trafi do polskich kin. Dystrybutorem obrazu jest Gutek Film. (PAP)
dap/ wj/ grg/