W Kijowie zamknięte szkoły. Szpitale przechodzą na tryb ciągłej gotowości
Od czwartku w stolicy Ukrainy nie działają szkoły i przedszkola. Szpitale, przychodnie i cały system opieki zdrowotnej działa w trybie gotowości - podały władze Kijowa.
W Kijowe w czwartek rano korespondentka PAP dwukrotnie słyszała syreny alarmowe. Wcześniej słychać było wybuchy. Drogi są zakorkowane, a na stacjach benzynowych ustawiły się kolejki.
‼ #Rosyjskie wojska przedostały się już do obwodu kijowskiego - informują ukraińskie władze.
— Biełsat (@Bielsat_pl) February 24, 2022
Na nagraniu rosyjskie śmigłowce w Hostomelu pod #Kijowem. Wideo opublikowane przez ukraińską agencję informacyjną @unian pic.twitter.com/h13NcwmDGS
Wycie syren słychać było dwa razy w czwartek rano. Wcześniej korespondentka PAP słyszała eksplozje; pierwszą z nich niedługo po godz. 5. czasu miejscowego.
Władze apelują do mieszkańców o pozostawanie w domach. "Uwaga! Zarejestrowano zagrożenie z powietrza! W razie włączenia syren prosimy wszystkich, by pilnie udali się do schronów cywilnych" - wzywają kijowskie władze.
#Kiev #Ukraine: Massive Russian attack on Kiev, Ukraine pic.twitter.com/J7tw4p0myu
— Lala-fawwaz (@Fawaz_lala) February 24, 2022
Ludzie kupują zapasy wody, kaszy i innych produktów pierwszej potrzeby
"Od dziś w stolicy nie działają szkoły i przedszkola. Szpitale, przychodnie i cały system opieki zdrowotnej działa w trybie gotowości. Osoby odpowiedzialne zostały zobowiązane do zapewnienia ludności dostępu do schronów" - czytamy w oświadczeniu wydanym w czwartek przez sztab kryzysowy władz Kijowa.
"Każdy, kto nie jest zaangażowany w pracę infrastruktury krytycznej i zaopatrzenia miasta, zostańcie w domu i bądźcie gotowi, by udać się do schronu, gdy włączą się syreny" – dodano.
"Do dzisiejszego ranka wierzyłem, że nic się nie stanie"
W czwartek rano ogromny korek zablokował czteropasmową drogę z Kijowa w kierunku Żytomierza i dalej Lwowa, daleko od obszarów najbardziej narażonych na ataki. Miejscami zatrzymał się ruch uliczny, a kolejki samochodów ciągnęły się przez dziesiątki kilometrów.
Kilka tysięcy kijowian próbuje uciec ze stolicy po tym, jak siły rosyjskie zaatakowały Ukrainę, podczas gdy inni stoją w długich kolejkach sklepowych, mając nadzieję, że wybiorą pieniądze z bankomatów i zaopatrzą się w zapasy.
Kobieta wraz z trzyletnią córka na tylnym siedzeniu zamierzała wydostać się z Kijowa, a kiedy to się uda, zdecyduje dopiero, dokąd jechać dalej.
"Nie spodziewałem się tego. Do dzisiejszego ranka wierzyłem, że nic się nie stanie" – powiedział agencji Reutera 34-letni specjalista ds. marketingu, Nikita, czekając w długiej kolejce w supermarkecie z butelkami wody piętrzącymi się w koszyku.
Supermarkety i sklepy spożywcze są pełne kupujących przygotowujących się do pozostania w mieście. Karty nadal działają, ale przed bankomatami tworzą się długie kolejki - relacjonuje Reuters. (PAP)
Z Kijowa Natalia Dziurdzińska i Jakub Bawołek (PAP)
mmi/