Baterie Patriot w Polsce gotowe do działania
Dwie amerykańskie baterie obrony powietrznej Patriot tymczasowo przerzucone do Polski są gotowe do działania – poinformował wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz. Przyznał również, że do tej pory nie zgłosiło się zbyt wielu ochotników do walki na terenie Ukrainy. "Liczbę tych wniosków można policzyć na palcach jednej ręki" - podkreslił.
"Ten sprzęt już jest w użyciu, jest gotowy do tego, aby strzec naszego kraju" – powiedział Skurkiewicz w Radiu Plus.
Przypomniał, że do końca bieżącego roku mają zostać dostarczone dwie baterie systemu obrony powietrznej Patriot, kupione przez Polskę w ramach pierwszego z dwóch zakładanych etapów programu obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła. "Oczywiście kolejny etap będzie realizowany" – zadeklarował.
Obok systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej jako najpilniejsze zadania modernizacyjne wiceszef MON wskazał zakupy uzbrojonych dronów. "Konflikt na Ukrainie zarysował obszary – to nauczka dla państw flankowych Sojuszu Północnoatlantyckiego, w tym Polski – w które trzeba szczególnie inwestować" - powiedział. Zaliczył do nich bezzałogowe statki powietrzne mogące przenosić uzbrojenie. Przypomniał, że w ubiegłym roku Polska kupiła turecki system Bayraktar TB2.
Przed dwoma dniami amerykańskie wojska w Europie tymczasowo przerzuciły z Niemiec do Polski dwie baterie zestawu Patriot, by "przeciwdziałać potencjalnym zagrożeniom" dla terytorium sojuszników w związku z wojną Rosji przeciw Ukrainie. Siły zbrojne USA podkreśliły, że dyslokacja ma "defensywny i zapobiegawczy wobec wszelkich potencjalnych zagrożeń dla sił USA i sojuszników oraz ich terytorium" i "w żaden sposób nie będzie wspierała żadnych działań ofensywnych".
Używany przez amerykańskie Wojska Lądowe system Patriot został wybrany przez Polskę w kwietniu 2015 r. W 2018 r. podpisano kontrakt na dostawę dwóch baterii (16 wyrzutni) zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Patriot. Wartość kontraktu zawartego w ramach pierwszej z dwóch zakładanych faz programu Wisła wyniosła 4,75 mld dolarów.
Nieliczne wnioski o zgodę na służbę na Ukrainie
Pytany w Radiu Plus o liczbę podań od byłych żołnierzy o zgodę na wyjazd do walki po stronie ukraińskiej, Skurkiewicz powiedział, że "liczbę tych wniosków można policzyć na palcach jednej ręki". "To nie jest jakaś oszałamiająca liczba" - dodał.
Według niego, "być może są takie sytuacje, które są niezgodne z polskimi przepisami prawa, jeżeli te osoby walczą w obcych armiach".
"Dodam, że w ustawie o obronie ojczyzny regulujemy tę kwestię. Już nie będzie tak, że cywile będą zgłaszać się do ministra spraw wewnętrznych i administracji, a ci którzy są żołnierzami w stanie spoczynku, do ministra obrony narodowej. Jeżeli ustawa wejdzie w życie, wszystkie te wnioski będą rozpatrywane przez ministra obrony" – powiedział, nawiązując do projektu, nad którym pracuje Sejm.
Zwrócił uwagę, że "znacząco wzrosła liczba osób deklarujących wstąpienie do polskich sił zbrojnych", a projektowana ustawa zmierza do uproszczenia rekrutacji, wprowadza też możliwość rocznej ochotniczej służby zasadniczej, która – zaznaczył – "będzie bardzo dobrze wynagradzana".
Jak podała w czwartek "Rzeczpospolita", od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę do MON wpłynęło 19 zapytań w sprawie wyrażenia zgody na służbę w obcym wojsku lub obcej organizacji wojskowej. Zgoda ministra obrony jest konieczna w przypadku byłych żołnierzy zawodowych. Pod koniec lutego prezydent Wołodymyr Zełenski zapowiedział sformowanie Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy. (PAP)
kw/